Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotna matka boi się, że utraci dziecko

Renata Kudeł
Mariola Mec i jej córeczka Patrycja
Mariola Mec i jej córeczka Patrycja Fot. Wojciech Albrudziński
Pani Mariola przyznaje, że popełniła w życiu wiele błędów. Cena, jaką za nie może zapłacić jest wysoka.

www.pomorska.pl/wloclawek

Więcej informacji z Włocławka i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/wloclawek

Mariola Mec pochodzi z Dobrzynia nad Wisłą, tam wyszła za mąż, urodziła dwóch synów. Miała dach nad głową i prawdziwą rodzinę. Dziś trudno określić, kiedy zaczęła mieć kłopoty z alkoholem. Nie chce o tym mówić, bo to wciąż bolesne. - Szkoda tylko, że człowiek przekonuje się o tym po latach. Na naprawienie wielu krzywd jest za późno - mówi. Po rozwodzie z mężem została sama, mężczyzna wziął na siebie wychowanie synów. Przez pewien czas żyła w konkubinacie. Nie był to łatwy związek, nawet wówczas, gdy na świat przyszła córeczka - Patrycja.

Jak senny koszmar

Dzień, w którym doszło do tragedii wspomina jak najgorszy sen. - Zostałam pobita przez konkubina, uciekłam z domu, w którym mieszkaliśmy. Zostawiłam z nim dziecko. Nie przypuszczałam, że dojdzie do pożaru, który strawi cały dobytek - opowiada.

Na szczęście dziecku nic się nie stało. Po tym zajściu obie - matka i córka - trafiły do szpitala. Mariola złożyła doniesienie o znęcaniu się nad nią i podpaleniu. Dopełnieniem tragedii było samobójstwo konkubina. - Zostałam bez dachu nad głową, bo dom, który się spalił był własnością byłego męża. Byłam sama, z poszarganymi nerwami, z problemami, z którymi sama nie mogłam już sobie poradzić - mówi Mariola Mec.

Ponieważ nie pracowała, korzystała z różnych form pomocy społecznej, udzielanej jej przez Urząd Miasta i Gminy w Dobrzyniu nad Wisłą. - Wspieraliśmy tę kobietę między innymi na leczenie dziecka - mówi Krystyna Pawłowska, kierowniczka Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Z tego co, wiem, wymeldowała się własną prośbę z Dobrzynia nad Wisłą i przeniosła do Włocławka. Na nas jednak nadal spoczywa obowiązek jej wspierania. Tę informację potwierdza Maria Ignatowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku, który przejął pieczę na Mariolą. Bo przeprowadzka do większego miasta, gdzie miały ją czekać lepsze widoki choćby na zdobycie pracy, rozczarowała.

Nałóg to ucieczka od problemów

We Włocławku życie tylko na krótko okazało się prostsze. - Po dłuższym okresie abstynencji "zapiłam" - przyznaje Mariola. - Wiem, że źle zrobiłam. Dostałam poważne ostrzeżenie - mam ograniczone prawa rodzicielskie. Ze względu na Patrycję musiałam się wziąć w garść. Od września nie piję. Chciałabym, żeby ten stan trwał jak najdłużej...

Mariola przyznaje, że nałóg byłby łatwiejszy do zwalczenia gdyby nie kłopoty, z jakimi musi się borykać. - Gdy zaczęło brakować pieniędzy na czynsz w wynajętym mieszkaniu, zaproponowano mi Dom Samotnej Matki w Ciechocinku - mówi Mariola. Nie mając pieniędzy na przejazd do Ciechocinka zgłosiła się do redakcji. Szukaliśmy dla niej pomocy w Fundacji "Samotna Mama", która przyjęła ją pod swoje skrzydła.

Interweniowaliśmy również w MOPR u dyr. Marii Ignatowskiej, która także obiecała wsparcie. W rezultacie kobieta wraz z córeczką dojechały do Domu Samotnej Matki dzięki "Caritasowi", który prowadzi tę placówkę. Mariola Mec ma rok czasu na to, aby - jak sama podkreśla - zrobić porządek ze swoim życiem. Przede wszystkim musi znaleźć pracę. W tym brak stałego miejsca zameldowania nie powinien przeszkodzić. Nadal jednak obawia się, że popełnione w życiu błędy będą się za nią wlec, jak zły cień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska