Podczas konferencji Ryszard Brejza przypomniał też przebieg sesji w marcu 2011. Informował wtedy radnych, że "amerykańskie" sanatorium w Solankach nie zostanie wybudowane. - Człowiek, który kupił od nas grunt udzielał nam dość wstrzemięźliwych odpowiedzi dotyczących rozpoczęcia inwestycji. Początkowo informowała że jest nieuleczalnie chory, potem znów, że jednak będzie budować oraz, że przyjedzie do Inowrocławia - przypomina Brejza.
W takiej sytuacji miasto próbowało zainteresować budową obiektu uzdrowiskowego w pobliżu tężni innych inwestorów. Chętni byli, ale okazało się, że Amerykanin nie zamierzał pozbyć się ziemi informując, że nadal chce tam coś postawić.
Nie ma tego złego
Ratusz uważa, że sprawa nie jest sensacyjną. Grunt został sprzedany za cenę wyższą od oszacowanej. Służby prawne i finansowe wszczęły już postępowanie, w wyniku którego właściciel terenu w ciągu trzech miesięcy będzie musiał wpłacić zawarowane aktem notarialnym pół miliona. Co ważne, do kasy miasta wpływają też opłaty z tytułu podatku od nieruchomości za sprzedaną ziemię, bo właściciel wywiązuje się z tego obowiązku sumiennie.
- Nie ukrywamy, że zależy nam, aby w tym miejscu powstał obiekt związany z działalnością uzdrowiskową. Nie może to być jednak byle co. Na szczęście tę kwestię regulują bardzo mocno przepisy związane z inwestycjami na terenie Parku Zdrojowego - komentuje Ryszard Brejza.
a href="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110730/INOWROCLAW01/472166519">Inowrocław. Romanse na turnusie, czyli co kuracjusz robi po zabiegach
Czytaj e-wydanie »