Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian z Witkowa potrzebuje naszej pomocy. Możemy wspólnie go obudzić.

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Sebastian Cybulski przed wypadkiem
Sebastian Cybulski przed wypadkiem nadesłane
Witkowo. Jeden dzień przekreślił plany i marzenia młodego absolwenta technikum. Przeżył wypadek, ale teraz jest w śpiączce, rodzina robi wszystko, by go wybudzić.

Nieduży dom w Witkowie, z dala od szosy, mieszka w nim pani Aneta z mężem i córką oraz jej teście. Niewiele osób wie, że tam wydarzyła się ogromną tragedia. Wiele osób od pani Anety Cybulskiej powinno uczyć się wytrwałości. Od kobiety, którą życie nie rozpieszcza, bije energia i wiara, że wszystko będzie dobrze.

To był piękny słoneczny, ciepły sierpniowy dzień. Sebastian od rana pomagał mamie w pracy, która wraz z mężem sprzedaje na rynkach w regionie. Po pracy i rodzinnym obiedzie maż pani Anety wybrał się na przejażdżkę motocyklem, Sebastian umówił się z kolegą, że odwiedza przyjaciela, który niedawno złamał nogę. - Wziął rower i pojechał - wspomina pani Aneta. - Ja z młodszą córką stwierdziłam, że pojedziemy na zakupy. Mieliśmy remont i chciałyśmy znaleźć jakieś ozdoby do kuchni.

Pani Aneta z córką dojechała do drogi w kierunku Zbytkowa. Zobaczyła mężczyznę w rowie. - Pomyślałam, że jakiś pijak leży, ale gdy dojechałam bliżej, zobaczyłam, że to mój syn.

Do wypadku doszło około godziny 17.40. Było jeszcze jasno. Z niewiadomych przyczyn kierująca oplem młoda dziewczyna uderzyła w rower, na którym jechał 20-letni Sebastian. Policja uznała winę dziewczyny. Obecnie toczy się sprawa w prokuraturze. - To jednak nie cofnie zdarzeń, czuję do niej żal, ale nic już nie zrobimy. Wiem, że tego dnia odebrała samochód od mechanika - mówi mama Sebastiana Cybulskiego.

Trudno opisać reakcję rodziny, która przypadkowo trafiła na wypadek. Mąż pani Anety szybko wrócił i trafił na miejsce rodzinnej tragedii.

Chłopak przeżył, choć lekarze dawali mu 2 proc. szans na przeżycie. Do 6 października leżał w szpitalu we Włocławku na OIOM.

- Wiele dni przepłakaliśmy z mężem, pytaliśmy czemu Sebastian, modliliśmy się o jego zdrowie, baliśmy się, że nie przeżyje. Dopiero po dwóch tygodniach lekarz powiedział, że jego stan się poprawił. W szpitalu nie może być cały czas i przewieźliśmy go do Torunia, gdzie mieści się fundacja Światło - wspomina pani Aneta.

Sebastian jest cały czas w śpiączce, rodzinę i przyjaciół, których ma wielu cieszy jego najdrobniejszy ruch, ściśnięcie ręki i mruganie.

- Bardzo się męczy, ale rehabilitacja powoduje, że są zmiany. Każdy grosz wydajemy na jego leczenie - mówi jego mama.

Pani Aneta szuka nowin, radzi się różnych specjalistów, jest zdeterminowana do walki o zdrowie syna. Pieniądze na wszystko dostają od rodziny, znajomych i obcych ludzi, na leczenie 20-latka składali się nawet mieszkańcy Witkowo. W szkołach we Wielgiem i w Zespole Szkół Elektrycznych we Włocławku organizowane są akcje charytatywne.

Losem Sebastiana przejmują się nie tylko rodzice, także byli nauczyciele i przyjaciel, których ma bardzo wielu.

Przeczytaj także:Karolina z Parlina jest w ciężkim stanie. Rodzina prosi o modlitwę

- Sebastian świetnie zdał maturę. Marzył o tym, by studiować na UMK w Toruniu - opowiada pani Aneta. - Dostał się na studia na kierunek informatyka stosowana. Z przyjaciółmi, z którymi miał tam studiować, wynajął mieszkanie. Niestety - głos pani Anety się łamie, zresztą ciężką powstrzymać łzy nawet mi. Opowieść wzrusza.

Sebastian przed wypadkiem był przyjacielski, aktywny, uwielbiał sport, szczególnie jazdę na rowerze, koleżeński i zawsze miał na twarzy uśmiech.

- Co tydzień sprzątał w domu, choć wcale go o to nie prosiłam. Choć między moimi dziećmi jest duża różnica, bo Martyna ma dopiero jedenaście lat, potrafili znaleźć ze sobą kontakt. Córka bardzo to przeżyła. Podobnie jak reszta rodziny i kuzynowie Sebastiana - wspomina pani Aneta. - Nadal ma przy sobie prawdziwych przyjaciół, są nimi Adam i Mateusz, ale trudno wszystkich wymienić.

Pani Aneta czule ogląda zdjęcia, na których jest Sebastian, zdjęcia ze studniówki i ostatnich wspólnych wakacji, podczas których dowiedzieli się, że Sebastian dostał się na swój wymarzony kierunku.

- Wierzę i będę walczyć, że mój syn wróci na studia. Dalej będzie z nami. Choć nie wiem co, będę o to walczyć. Na razie widać jak porusza głową za głosem, rusz ustami, jakby chciał coś powiedzieć, to bardzo cieszy - mówi.

Pobyt w toruńskich „Świetle” to koszt 1600 złotych miesięcznie, nikt nie liczy kosztów dojazdów do Torunia, a każdego dnia do Sebastiana przyjeżdżają rodzice. Rodzice kupili mu już wózek za ponad 700 zł i specjalną matę. Sebastian w Toruniu będzie przebywał do kwietnia. Później rodzice chcą go przywieźć do domu, by tu dochodził do siebie. - Mamy odłożone pieniądze, chcemy zwiększyć ilość godzin rehabilitacji, odejdą koszty dojazdów i syn będzie przy nas. Wierzę, że w domu dojdzie do siebie znacznie szybciej - dodaje.

Sebastian potrzebuje specjalistycznego leczenia, by wrócić do zdrowia i formy. Chciał rozwijać swoje pasje i kochał sport - koszykówkę, pływanie, pragnął spełniać marzenia, by pomóc 20 - latkowi można wpłacić nawet najmniejszą kwotę na konto Fundacja „Światło” nr konta 34 1240 4009 1111 0000 4490 9943 z dopiskiem „Na leczenie Sebastiana Cybulskiego”. Jeżeli nie wiemy, na kogo przekażemy swój jeden procent podatku, możemy przekazać tę kwotę Sebastianowi - numer KRS 0000183283.

Wideo: Pogoda na dzień (02.12.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE

źródło: TVN Meteo Active/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska