Pan Jerzy przyjechał do Sępólna do pracy z Nakła. Pani Maria jest natomiast sępolanką od urodzenia. Ślub cywilny zawarli 12 maja 1962 w Sępólnie.
Jubilat z zawodu jest fryzjerem, ale później pracował jako zaopatrzeniowiec w Gminnej Spółdzielni w Sośnie i właśnie z tego zakładu pracy odszedł na emeryturę. Natomiast pani Maria pracowała w Zakładach Przemysłu Drzewnego w Więcborku.
- Dojeżdżałam do pracy, a w domu miałam czwórkę dzieci - opowiada jubilatka. - Pomagała mi moja mama, bo inaczej nie dałabym rady. Pilnowała dzieci i to była bardzo duża pomoc.
Pani Maria wspomina, że kiedyś czasy były inne. Nie było jednorazowych pieluch, prało się w pralce wirnikowej, a przy czwórce dzieci było co robić.
- Teraz młodzi żenią się później i wcale się nie dziwię, bo czasy są wbrew pozorom dużo trudniejsze , zwłaszcza jeśli chodzi o utrzymanie rodziny - wspomina jubilatka. - Kiedy się żeniliśmy, ja miałam 19 lat, a mój mąż 20. Nie wiem, kto z młodych teraz doczeka takich jubileuszy.
Państwo Słowińscy żyją sobie spokojnie na emeryturze. Pani Maria lubi poczytać książki, a pan Jerzy był kiedyś zapalonym kibicem Krajny i wędkarzem. Niestety - kiedy zdrowie się pogorszyło, z ulubionych rozrywek musiał zrezygnować.
- Żyjemy sobie powolutku - mówi pani Maria. - Rozwiązujemy krzyżówki, czytamy. Nie jesteśmy już młodzi, więc żyjemy stosownie do wieku.