https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sępólno. Pożar budynku gospodarczego. Właściciel zasłabł

(RW)
Ogień strawił cały budynek
Ogień strawił cały budynek Fot. Kamil Kiedrowski
Gdy strażacy przyjechali na miejsce, budynek cały był już w płomieniach. Nie udało się uratować będącego w środku konia, ale dzięki akcji strażaków ogień nie przedostał się na sąsiednie budynki, a zagrożony był również dom.

W nocy z niedzieli na poniedziałek wybuchł pożar w budynku inwentarskim. Ogień strawił całą konstrukcję razem z 10 tonami zmagazynowanej słomy. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, budynek cały był już w płomieniach. Nie udało się uratować będącego w środku konia, jednak dzięki szybkiej akcji sępoleńskich strażaków ogień nie przedostał się na sąsiednie budynki, a zagrożony był również dom. Pogotowie udzieliło pomocy właścicielowi, który zasłabł pod wpływem emocji.

Przypuszczalną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia, sprawę wyjaśnia policja. W akcji brało udział 15 strażaków - dwa samochody ratowniczo-gaśnicze z sępoleńskiej komendy oraz miejscowa OSP i OSP z Kamienia.

- Strażacy po ugaszeniu pożaru prowadzili prace rozbiórkowe ścian i konstrukcji dachu, które stwarzały zagrożenie budowlane - informuje Robert Sieg, rzecznik strażaków. Straty oszacowano na 40 tys. zł., w tym budynek wart 35 tys.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~bartas~
Pozwól kolego, ze pozwolę sobie odnieść się do Twoich nie przemyślanych komentarzy. Składa się tak, iż także byłem obserwatorem powyższego pożaru. Może też nie jestem specjalistą w tej dziedzinie ale od kilku lat interesuje się trochę działaniami służb mundurowych w tym i straży pożarnej. Czytałem i analizowałem już kilka artykułów z prowadzonych działań gaśniczych. Najpierw zadziwił mnie ,, wąż" z Płocicza - skąd on się tam wziął skoro na miejscu nie było nawet tej jednostki - chyba, że stałem dalej od Ciebie i grupa ,,gapiów" w pierwszym rzędzie, w tym pewnie twoje plecy zasłaniały mi widok:) Kolejną poruszoną sprawą jest ,,szkapa z dumnie powiewającą grzywą" i tutaj dopiero zaczyna się tragedia:) Ja osobiście już przed przyjazdem strażaków nie słyszałem tego konia ale przypominam sobie fakt, iż jeden z nich po przyjeździe powiedział, że zwierzę już leży więc przypuszczalną przyczyną zgonu nie było spalenie lecz zaczadzenie. Koń to nie maszyna do filtrowania dymu - podobnie jak człowiekowi wystarczą cztery głębokie wdechy, żeby odejść na drugi świat. Ty na pewno wyciągnąłbyś zwierzaczka za kopytka i udzielił pierwszej pomocy tj. usta-usta:) itd. Sam pewnie zauważyłeś, że po przyjeździe strażaków cały budynek stał już w płomieniach a po chwili zawalił się drewniany strop z kilkoma tonami siana czy słomy. Wyobraź sobie, że twój ojciec i brat są strażakami. Wchodzą do budynku aby wyciągnąć konika i w tym właśnie momencie zostają przywaleni dachówką, stropem i częściami konstrukcji dachowej. I teraz powinieneś zadać sobie pytanie? czy warto było wchodzić?, czy lepiej stracić dwóch ludzi czy wyciągnąć może jeszcze ledwo dychającego konia? Baśka może była dla niektórych symbolem młodości ale właściciel może kupić następnego. Myślisz, że jeżeli zginęliby twoi najbliżsi kupiłbyś kogoś na ich miejsce? więc zawsze trzeba wybrać to lepsze zło, tym bardzie w takich warunkach gdy nie wiemy kiedy może dojść do zawalenia, jaki jest stan konstrukcji nośnych itp.
Ciesz się kolego, że żaden z tych ,,ogni lotnych co rozpalał mini ogniska" nie wpadł ci do oka, w przeciwnym razie nie zobaczyłbyś tak wiele. Biorąc jednak pod uwagę twoją wyobraźnię na pewno i tak napisałbyś niezły artykuł. Całą resztę wypisanych bzdur pozostawię bez komentarza. Jak widzisz mamy dwa różne punkty widzenia na tą samą sytuację. Twój bardzo chaotyczny, częściowo wyssany z palca i mój nieco bardziej przemyślany. Być może byliśmy w innym miejscu w tym samym czasie ale w owym dniu miaił miejsce chyba tylko jeden pożar na ulicy Stodolnej:)
w
[email protected]
Akcja gaśnicza nie była sprawna i szybka, praca strażaków do pewnego momentu polegała tylko na odsuwaniu gapiów od ognia. Wąż strażacki musiał być sprowadzany z Płocicza bo "nasz" był za krótki, a w tym czasie stodoła płonęła, a wraz z nią koń, którego żaden strażak nie chciał wejść odwiązać, Nie chciał, bo mury słabo wyglądały (według nich groziło zawaleniem), ale żeby ściany "obalić" musieli prosić gospodarza z pod Chmielnik o użyczenie ciągnika, bo odpowiedniego sprzętu nie mieli.
Można było zwierzę uratować, bo jak jak odkopano szkapę to nawet nadpalona nie była i grzywa powiewała dumnie jak kiedyś. Według świadków było słychać go jeszcze gdy straż przyjechała. To był tylko koń, stary koń, ale dla niektórych był symbolem młodości, porostu Baśka. Jak na swoje 32 lata był zadbany i w dobrej formie, wbrew opinii ludzi, mówiących, że "to stary zmarniały koń był i nie żal, że padł"

Dom, który stał obok zaczęto ratować, dopiero po interwencji emerytowanego wojskowego, który "kierował" akcją bo nie było komu, wśród strażaków.

Tylko dzięki przytomności okolicznych mieszkańców nie powstał kolejny pożar, gdy w całej okolicy zaczęły fruwać kawałki płonącej słomy, które rozpalały mini ogniska.

Myślę, że należą się szczere podziękowania tym, którzy pomagali sprzątać pogorzelisko oraz pozdrowienia dla wszystkich gapiów, którzy nie pomagali, ale wymyślili ciekawe historie na temat pożaru i ożywili to senne miasto, albo tylko z ciekawością przyglądali, jak ich sąsiedzi, pomagali swojemu sąsiadowi,
a i dla młodych z OSP, chłopaki i dziewczyny czas wybrać po co się "tam" jest i zadać sobie pytanie, czy jak wybuchnie naprawdę duży pożar czy dam radę uratować cokolwiek i kogokolwiek, a może będę czekał na show, którym będę się chwalił żelfixom w terminalu, czy jak będzie trzeba poświecę swoje życie ratując innych, to wysoka cena, najwyższa...

Praca strażaka nie polega na pucowaniu wozu bojowego i podrywu "na sikawkowego" to zawód dla facetów i kobiet odważnych i rozważnych tak jak Ci, którzy w ową noc weszli do domu po starych kruchych schodach gasić ogień, który zaczął przedzierać się na poddasze.
G
Gość
pan Sieg nie starał sie zaradzić skutkom pożaru i ocalić jak najwięcej dobytku, nie dociekał przyczyny i sprawcy tylko liczył na koperte za rozbiórke lub pomoc w uzyskaniu odszkodowania, to raczej znacznie wykracza poza obowiązki państwowej straży
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska