Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce bije w rytmie hip-hop, czyli tylko "dens" ma sens

Tomasz Froehlke [email protected]
Trenerka Jolanta Kaźmierczak często wspina się ponad lustra, żeby z góry zobaczyć, jak wygląda ćwiczony układ. Uwagami dzieli się z Pauliną Wyżlic, Dominiką Perdoch, Agnieszką Papczyńską, Asią Jakubowską, Mają Krajewską, Dianą Rusinek, Martą Pyrcioch, Asią Olejnik i Jarkiem Kowalskim
Trenerka Jolanta Kaźmierczak często wspina się ponad lustra, żeby z góry zobaczyć, jak wygląda ćwiczony układ. Uwagami dzieli się z Pauliną Wyżlic, Dominiką Perdoch, Agnieszką Papczyńską, Asią Jakubowską, Mają Krajewską, Dianą Rusinek, Martą Pyrcioch, Asią Olejnik i Jarkiem Kowalskim Fot. Tytus Żmijewski
Gdyby ktoś przeszedł się krótką uliczką w centrum Bydgoszczy, nie rozglądając się wiele, pewnie na nich by nie trafił. Ale gdyby zaczaił się gdzieś za rogiem i uważnie obserwował małe, niemal niewidoczne drzwi obok Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 zobaczyłby, jak co chwilę wchodzą i wychodzą stamtąd młodzi ludzie.

- Dlaczego tak kochacie tańczyć? Co jest w tym fascynującego? - pytam.
- Tylko "dens" ma sens - krzyczy z drugiego końca sali Radek.

Po drugiej stronie lustra

HIP-HOP

Ruch kulturowy, rozpoczęty przez Afroamerykanów i Latynosów we wczesnych latach 70. XX wieku w nowojorskim Bronksie. Protoplastą ruchu hip-hopowego był DJ Kool Herc (ok. 1969 - 1971), a DJ Hollywood jest uznawany za pierwszego, który określił kulturę mianem "hip-hopu". Pięć głównych "działów" kultury hip-hop to: MCing - Master of Ceremony (rapowanie), DJing (didżejowanie), Beatbox, graffiti i street dance (b-boying, popping, locking, new style etc). Niektórzy dodają też aktywizm polityczny, modę hip-hopową, slang, przemysł filmowy, teatr, czy nawet architekturę. Hip-hop jest pokrewny z muzyką reggae, z którym to ruchem łączy go postawa społeczna i antyestablishmentowa ideologia oraz aspekt sztuki ulicznej i folkloru miejskiego.

Krok za drzwi i od razu staję na parkiecie. Sala jakich wiele w szkołach. Tych starszych. Wypożyczona od poradni, czasami ćwiczą w niej również karatecy. Wąski kantorek w jednym rogu służy za szatnię. W przeciwległym końcu kilka schodów do góry i małe pomieszczenie, które może być drugą przebieralnią. Jeden bok sali cały w lustrach. Przed nimi kilkanaście dziewczyn i trzech chłopaków w dziwnych pozycjach. Wśród nich biega z uśmiechem trenerka Jolanta Kaźmierczak. - Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo zawodowo robię to, co kocham - mówi potem.

Wszystko sprawia wrażenie rozgardiaszu. Wiele dyskusji. Impulsywny Radek Wnuk (ten od "tylko dens ma sens", spolszczonego, aby było lepiej do rymu rzecz jasna) denerwuje się. Trenerka spokojnie tłumaczy, wspierana przez mającą wiele pomysłów Maję Krajewską.

Nagle jeden sygnał i cała grupa zaczyna poruszać się w niesamowity sposób. Wszystko nabiera porządku, choć, jak dowiem się później, wiele jest jeszcze do zrobienia przed majowymi mistrzostwami Polski.

Stojąca najbliżej mnie filigranowa Marta Błaszyk, spokojnie przytupująca, nagle staje się wulkanem energii. Tak jak cała grupa. Jak można tak się ruszać?! Gdybym ja spróbował, najbliższe tygodnie spędziłbym na oddziale ortopedii i traumatologii najbliższego szpitala.

W ferie, gdy nie ma obowiązków szkolnych, potrafią trenować od 9 do 14. Gdy jest szkoła - minimum sześć godzin w tygodniu. W torbach i plecakach czekają zapakowane kanapki. Trzeba przekąsić, gdy będzie chwila przerwy. Napoje, w tym izotoniczne jak u wyczynowych sportowców, najbardziej pożądane.

Urodziły się, żeby tańczyć

Paulina Wyżlic, Diana Rusinek i Dominika Perdoch (w tle w żółtej koszulce) dają jak zwykle z siebie wszystko

- Pewnie zapyta nas pan, czy któraś była w "You Can Dance"...
- Zapytam.
- Akurat z naszej grupy nie, ale kilka tancerek z innych formacji było. A z naszego oddziału w Toruniu Artur Cieciórski wygrał drugą edycję - mówi Maja, kóra jest tancerką i instruktorką. Do profesjonalnego tańca trafiła poprzez zespół wokalny z SP nr 32 i tamtejszego gimnazjum nr 8.
- A "Taniec z gwiazdami"?
- No co pan! To inna bajka.

Trenerka przyznaje, że szczególnie po pierwszej edycji "You Can Dance" było widać znaczny wzrost zainteresowania tańcem: - Ale nigdy nie narzekałam na brak chętnych. Można jednak zauważyć pewne zmiany. W tańcu towarzyskim zawsze była ogromna przewaga dziewcząt. Ale już w tańcu nowoczesnym pojawia się coraz więcej chłopaków. Z pewnością program "You Can Dance" w tym pomógł.

Nazwa studia, założonego przez Małgorzatę Szulc i Mariusza Mikołajko, mówi wszystko: Born2Dance (Urodzić się, żeby tańczyć). Oddział w Bydgoszczy powstał trzy lata temu. W naszym regionie poza Bydgoszczą i Toruniem studia znajdują się również we Włocławku, Inowrocławiu i Chełmży.
- Urodziliście się, żeby tańczyć?
- Pewnie - niemal chórem odpowiada cała grupa.

To zespół "Flow". Grupa turniejowa, mistrzowska. Na najwyższym stopniu tanecznego hip-hopowego wtajemniczenia. Gdy Born2Dance otwierał swoje podwoje w Bydgoszczy, zgromadził najlepsze tancerki z kilku innych funkcjonujących wówczas ośrodków tańca.

- Trzymamy się razem, mimo nieuchronnych zmian. Niektórzy na przykład odchodzą, żeby studiować, przenoszą się do innego miasta, a wyróżniający się przychodzą z innych grup. Jesteśmy wielką rodziną. W niektórych przypadkach chodzimy razem do jednej szkoły, często spotykamy się prywatnie po zajęciach - mówi Paulina Wyżlic, tancerka i instruktorka.

Gwiazdy na imprezach

- Widzę olbrzymią przewagę dziewcząt....
- Ooo, i tak jest teraz dobrze - ripostuje Maja. - Mamy trzech chłopaków, po raz pierwszy w historii grupy. Dołączyli od tego roku.
- Fajnie jest, można poznać ładne dziewczyny! - śmieją się "Trzej Muszkieterowie" w gronie dziewcząt - Radek Wnuk, Jarek Kowalski i Bartek Ostrowski.

Najmłodsza jest Marta Pyrcioch. Ma 14 lat. Nieśmiało mówi, że nawet nie pamięta, kiedy zaczęła tańczyć. - Jak można pamiętać czasy, gdy leżało się jeszcze w łóżeczku? - śmieją się starsze koleżanki, wśród których jest pięć tegorocznych maturzystek.
- Jestem pod wrażeniem waszego tańca. Pewnie na każdej imprezie jesteście gwiazdami...
- No nie da się ukryć, że na dyskotekach wymiatamy... (śmiech).
- Tyle tańczycie na treningach i jeszcze chodzicie na dyskoteki? Nie macie dosyć?!
- Ależ skąd! - grupa jest jednomyślna.
- Co jest fajnego w hip-hopie?
- Wszystko! - tu grupa znowu jest jednomyślna i odpowiada chórem.
Maja: - Dlaczego hip-hop? Stara, oklepana wersja odpowiedzi na takie pytanie to możliwość wyrażenia siebie, własnych emocji. A tak poważnie, fajne jest to, że hip -hop ma wiele odmian i jest duże pole do popisu.
Tu padają specjalistyczne nazwy, które nawet trudno powtórzyć. Ale spróbuję: popping, locking, new style. Kilka innych...
Maja: - Nie trzeba iść na siłownię, tylko można zrobić coś dla siebie w innym kierunku. Bardziej kreatywnym i ciekawym. Patrząc na większość znanych teledysków, my dokładnie robimy takie same rzeczy. Tak samo jak wielu tancerzy w "You Can Dance".

Trenerka nie zaczynała od hip hopu, lecz od tańca towarzyskiego. Hip hop stał się dla niej nowym wyzwaniem, dającym nieograniczone możliwości. - Jesteśmy artystami, którzy mają duże pole do popisu. Taniec, a hip hop w szczególności, to dziedzina bardzo pojemna. Łączy w sobie elementy sportu i sztuki. Ale zawsze wszystko tworzy się w naszej wyobraźni. Wybierając muzykę, musi ona wpływać na nas twórczo. Dopasowujemy do niej kroki, wymieniamy się pomysłami i tak powoli rodzi się cały układ. To ciągły teatr wyobraźni.

Jeśli nie jesteś Cieciórskim...
Nie każdy rodzi się Cieciórskim. Byłem ciekawy, czy swoją przygodę z tańcem może zacząć każdy, czy są jakieś ograniczenia? Może casting?
- Absolutnie każdy. Nie ma castingów i żadnych nacisków - mówi Paulina. - Uważam, że wszystkiego można się nauczyć. Dziesięć procent zależy od talentu, a dziewięćdziesiąt od pracy.
Potwierdza to trenerka: - Nie prowadzimy żadnego castingu, każdy może zacząć przygodę z tańcem, nawet nie mając wrodzonych predyspozycji. Taniec nie musi być od razu sztuką. Początkowo można go przecież traktować, jak dobrą zabawę. A do tego poznawać tak potrzebne w codziennym życiu zasady rytmiki, umiejętności sprawnego poruszania się, rozumienia własnego ciała. Praca już bardziej artystyczna zaczyna się na etapie zaawansowanym.
- Od ilu lat można zacząć?
- To trudne pytanie. W balecie im szybciej tym lepiej. Tam wyłapywane są talenty, które mają naturalne predyspozycje. Oczywiście, mamy również intensywne ćwiczenia rozciągające i są wśród nas osoby naprawdę dobre w tych elementach. Ale to nie jest aż tak potrzebne, jak w balecie. Nie trzeba być już na starcie wybitnie uzdolnionym. Zawsze będę powtarzać, że najważniejsza jest jakość zajęć, które oferuje studio. Jeśli są ciekawe, urozmaicone, prowadzone przez profesjonalnych instruktorów i do tego panuje fajna atmosfera, zawsze będą chętni. Uczymy ludzi, żeby robili to, co chcą i do tego z sensem.

Jedna z tancerek, Dominika Perdoch, zaczynała od koszykówki, ale złamała rękę: - Musiałam wymyślić sobie inną formę ruchu. Tak tutaj trafiłam. Najważniejsza jest możliwość wyrażenia się w różny sposób. Tańczymy całą gamę stylów. Nie ma obowiązkowych kroków, jak w tańcu towarzyskim. Każdy może wymyślić coś swojego i wprowadzić to w życie. Wiele można również improwizować.

Nie ma zmiłuj się

W akcji Maja Krajewska (na pierwszym planie), Diana Rusinek (z prawej), AsiaJakubowska (z lewej) i Jarek Kowalski (w tle).

Nie wszystko jest jednak tak różowe.

Maja: - Czasami przychodzimy z gorączką, bólami mięśni, na totalnym zmęczeniu. Nie ma taryfy ulgowej. Ale jak tylko zaczynamy trening, to o tym zapominamy. Totalnie się odstresowujemy.

Jak to w dużej grupie, która spędza ze sobą bardzo dużo czasu, są też sprzeczki.
Maja: - Jest nas dwadzieścia pięć dziewczyn. Każda inna, z różnym charakterem. Są dni, że lekko nie jest. Dobrze, że są chłopacy. Oni zaprowadzają porządek. Chyba że jest jakaś para. Wówczas kłócą się najczęściej (śmiech).
Paulina: - Czasami zawody się zbliżają, a nam nic nie wychodzi. Wówczas pojawiają się łzy.

Zdarzają się też kontuzje. Coś może o tym powiedzieć Marta Błaszyk: - Dostajemy mocno w kość, co tu dużo mówić. Bywają skręcenia, stłuczenia, nawet złamania. Czasami boli dokładnie wszystko. Ważna jest też umiejętność regeneracji organizmu po wysiłku. To przecież sport. Nawet jak komuś nie uda się z tańcem, wyjdzie od nas jako dobrze przygotowany fizycznie, wysportowany człowiek.
Nad całą grupą charakterów musi zapanować trenerka. Jolanta Kaźmierczak jest związana z tańcem od ponad 20 lat. Jest równieź choreografem i sędzią. Absolwentka AWF w Poznaniu i pedagog po UMK w Toruniu. - Ubiegły rok był bardzo ciężki i zdarzyło się kilka naprawdę trudnych momentów. Pracując z ludźmi dobrze mieć przygotowanie pedagogiczne Trzeba umieć rozmawiać, być otwartym na inne pomysły, ale też czasami umieć twardo wyrażać własne zdanie i postawić na swoim.

Polskę pewnie czeka teraz kolejny boom na taniec. Dziś na ekrany wchodzi film "Kochaj i tańcz"...

A oni już od wielu lat tańczą i bardzo to kochają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska