Grzegorz Wichrowski jako szklarz pracuje już ponad 25 lat. - Tego zawodu się kiedyś nauczyłem i go wykonuję, bo robię to najlepiej. Zrobiłem papiery mistrzowskie, ale bez wieloletniej praktyki nie byłbym dobrym fachowcem.
Najważniejsza sprawa to dobrze przyciąć szybę. Nie jest to wcale takie proste, gdy ma ona wymiary na przykład trzy na trzy metry. Doszedłem już do takiej wprawy, że bez problemu mogę wyciąć nie tylko prosty fragment szkła, ale również kółko, gwiazdkę czy rybkę. Sztuką jest również poprawne osadzenie w ramie okiennej lub drzwiach. W starszych oknach używa się kitu, w nowszych silikonu. Jeśli zrobi się to niepoprawnie, szyba po jakimś czasie może znowu wylecieć.
Pan Grzegorz, jak wielu rzemieślników, boryka się z wieloma problemami. - Takie czasy, co zrobić? Po opłaceniu wszystkich podatków, opłat bieżących, pozostaje niewiele. Ludzie przychodząc do mnie targują się nawet o złotówkę. Ja ich dobrze rozumiem i często schodzę z ceny. Trzeba czasem oddać trochę serca...
**
