https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siostry odnalezione po 29 latach!

Adam Willma adam. [email protected] Współpraca Anna Szpręglewska
Dwie literki w nazwisku sprawiły, że Magda i Renia spotkały się dopiero po 29 latach!
Dwie literki w nazwisku sprawiły, że Magda i Renia spotkały się dopiero po 29 latach! Adam Willma
Dwie literki w nazwisku sprawiły, że Magda i Renia spotkały się dopiero po 29 latach!

Dostałem mail od Magdy: "Pewnie mnie Pan nie pamięta, rozmawialiśmy przed rokiem. Udało się, po 29 latach odnalazłam siostrę!"

Pewnie, że pamiętam, chociaż rozmawialiśmy tylko przez telefon. Pisałem o ludziach, którzy poszukują biologicznych rodziców. Znalazłem wówczas ogłoszenie Magdy. Sympatyczna gadatliwa trzpiotka. Pamiętam, z jaką miłością mówiła o rodzicach, którzy ją adoptowali. I - z taką samą, zadziwiającą czułością - o swojej matce, która urodziła ją w więzieniu i pozostawiła w szpitalu.

Po nitce

Tę nieznaną matkę mogła sobie tylko wyobrazić. Czasem przychodziła do Magdy we śnie - niska, krępa kobieta o czarnych włosach, z piegami na twarzy.

Jeszcze kilka miesięcy temu Magda pytała mailowo, czy aby po artykule nikt się nie odezwał. Nikt. Było kilka listów, ale w sprawie innych osób. - Dziś już wiem dlaczego. Wszystko przez dwie literki. Wyobraża pan sobie?! - Magdę z emocji nosi po pokoju. - Dwie literki i 29 lat czekania! Okazało się, że mój tata źle zapamiętał nazwisko biologicznej mamy. "Wadyńska", powtarzał mi zawsze, kiedy się dopytywałam. Nigdzie nie mogłam tych Wadyńskich znaleźć. Dopiero gdy napisałam do urzędu w Bydgoszczy z prośbą o odpis oryginalnej metryki urodzenia, okazało się, że nie "Wadyńska", ale "Wadzińska". Dzięki temu mogłam już dojść po nitce do kłębka.

Czytaj też: To nieprawda, że takich przyjaźni w pracy już nie ma. Bo są

Sprawdzili, gdzie w Polsce jest najwięcej Wadzińskich. Wyszło, że w okolicach Kcyni. Wydzwaniali na numery z książki telefonicznej. Ludzie pamiętali: była taka, siedziała w więzieniu, a później wyjechała i tyle ją widziano. Telefon po telefonie, aż odnaleźli krewnych.
- Ale ty masz jeszcze siostrę... Renatę.
- Siostrę?!

Usta po matce

Mąż Magdy powiedział, że nie ma na co czekać. Wsiedli w samochód i pojechali do nowo poznanych ciotek. - Dostałam od nich zdjęcia mamy. Pierwszy raz ją zobaczyłam. Pokazało się, że wcale nie ma piegów. Spałam z tymi zdjęciami, zabierałam je do pracy. Pytałam wszystkich, czy jestem podobna. "Masz usta po matce" - mówili. Mąż tak się przejął, że nie mógł nic jeść z emocji.

Ale w pierwszej kolejności postanowiła odzyskać siostrę. Wiedziała tylko, że Renia mieszka w Bydgoszczy. Napisała kilka maili do urzędu miasta, ale drogę do siostry zamknęła Magdzie ustawa o danych osobowych.

Od rodziny wiedziała, że Renata mieszkała kiedyś przy ul. Przemysłowej. Chodzili od domu do domu. Nikt nie wiedział albo nie chciał wiedzieć. Dopiero jakiś podchmielony pan powiedział, że już tu nie mieszka.
Aż nagle zadzwonił telefon.
Renata.

Babcia mówiła o Magdzie

Renata żyje pomalutku w małym wynajętym mieszkanku, w gęstwinie własnych problemów. Samotnie wychowuje dwójkę dzieci, syn cierpi na głęboki autyzm. - Przyjechała do mnie kuzynka, z którą nie widziałam się całe lata. To był pierwszy szok. Zaraz później drugi - gdy powiedziała, że znalazła się moja siostra.

Przeczytaj również: Były milicjant wykombinował, że dzięki okupowi stanie na nogi. Teraz leży na łopatkach

Renata wiedziała, że gdzieś na świecie żyje Magda. O Magdzie cały czas mówiła babcia. - Babcia była najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałam w życiu - głos Renaty zaczyna drżeć. - Ja urodziłam się w więzieniu. Zaraz po urodzeniu trafiłam do domu dziecka. Dopiero, gdy skończyłam 3 i pół roku, przyznano mnie babci. Czas, który z nią spędziłam, to były najpiękniejsze chwile w życiu. Mówiła i o Magdzie, i o mamie. Nigdy nie powiedziała o niej złego słowa, starała się tłumaczyć, zrozumieć. Mama była bezgranicznie zakochana w ojcu. To przez niego były kolejne wyroki.

Ten czas skończył się dla Renaty, gdy miała 13 lat. Babcia zmarła. - Wcześniej śniła mi się jej śmierć, więc gdy przyszedł telegram, nie byłam zaskoczona. Pobiegłam na stadion Chemika. Musiałam wypłakał to w samotności.

Jak można oddać dziecko

Policja zabrała Renię prosto z pogrzebu. Do domu dziecka. - Nigdy w życiu nie czułam się tak samotna - wspomina Renata. - Nie miałam nikogo. Jedyną osobą, przez którą czułam się rozumiana, była pani Sławka z pogotowia opiekuńczego. Czułam, że jestem dla niej osobą, a nie tylko jednym z wielu przypadków. W domu dziecka zetknęłam się z całą brutalnością. Gdy skończyłam 18 lat, potraktowali mnie jak bezdomnego psa. Kazali iść mieszkać do ojca.

Wylądowała na ławce w parku, nieopodal bydgoskiego Pałacu Młodzieży. Była w ciąży.

Spała tam przez tydzień: - Jestem silna. Nie złamało mnie to. Córce dałam na imię Wiktoria. Właśnie dlatego, że dała mi siłę. Myśl o niej uchroniła mnie wówczas. Zwyciężyliśmy jako rodzina z tymi problemami.

Ale kopniaki od życia odcisnęły na Renacie piętno: - Chyba już nigdy nie pozbędę się nieufności. - Raczej nie otwieram się pierwsza, trudno mi zaufać do końca. Raz w życiu poszłam po pomoc do opieki. Powiedzieli, żebym oddała syna (chłopiec urodził się kilka lat po Wiktorii, jest autystyczny) do ośrodka, a sama poszła do pracy i tak ułożyła sobie życie. Miałabym zostawić swoje dziecko? Nigdy! Jak można oddać swoje dziecko? Możemy klepać największą biedę, ale zawsze będziemy razem.

Tylko w serialach

Była niepewna, gdy dzwoniła pierwszy raz do Magdy. Niepotrzebnie. Magdę jakby coś unosiło ze szczęścia: - Siostra! Moja siostra! Niesamowite.

Po tej rozmowie esemesowały ze sobą do rana. Na pierwsze spotkanie umówiły się w Toruniu. Renata zastawiła w lombardzie telefon komórkowy, żeby kupić bilet. - Nie miałam wątpliwości. Widziałam jej podobieństwo do babci, widziałam ruchy jakby skopiowane od jednej z ciotek.

Magda: - Z nikim bym jej nie pomyliła. Leciałyśmy do siebie tak jak pokazują w filmach. Dokładnie tak samo. Uściskałyśmy się, jakbyśmy się znały od lat.

Razem pojechały do Lipna. Włóczyły się po mieście, gadały do szóstej nad ranem. Jak dwie nastolatki, a nie matki z trzydziestką na karku.

Zobacz: Papież Franciszek od źródeł Kościoła

- Musiałyśmy w krótkim czasie wszystko nadrobić, opowiedzieć o całym życiu - śmieje się Magda. - Prawdę powiedziawszy problemu z tym nie miałyśmy, bo obie jesteśmy gadatliwe.

Renata: - Pokazała mi wszystkie ważne dla siebie miejsca. Zaprowadziła nawet do pracy, żeby się pochwalić. Panie nie mogły uwierzyć. Bo przecież takie rzeczy dzieją się tylko w serialach.
Renata: - To było niesamowite. Uświadomiłam sobie, że już nigdy nie będę samotna ze swoimi myślami.

Jest nam winna

Magda: - Najbardziej żałuję, że nie poznałam mojej babci. Wiem, że chciała mnie odnaleźć. Pewnie mnie widziała, bo była salową w szpitalu, w którym się urodziłam.

Renata opowiedziała też o ojcu: - Znalazłam go. Wystarczy. Nigdy więcej, nie chcę widzieć tego człowieka. Podobno znowu siedzi w więzieniu.

Ale mama jest otwartym rozdziałem. - Kiedyś udało mi się zdobyć jej adres - mówi Renata. - Mieszka w Łodzi z nową rodziną. Napisałam kilka listów. Wszystkie za potwierdzeniem odbioru, żeby wiedzieć, czy na pewno przeczytała. Zaznaczałam wyraźnie, że nie mam pretensji i żalu. Że niczego nie chcę, chcę ją tylko zobaczyć, porozmawiać. Zrozumieć.

Nie odpowiedziała na żaden z listów.

Magda: - Nie ma mowy, żeby zrezygnować. Własnych dzieci nie da się zapomnieć. Już ustaliłyśmy, że pojedziemy z siostrą do Łodzi. Choćby po to, żeby zobaczyć ją w drzwiach domu. I żeby nas zobaczyła. Że wyrosłyśmy, urodziłyśmy jej wnuki. To jest nam winna. Jak zobaczę swoją mamę, będę miała w życiu już wszystko, co ważne.

Magda układa zdjęcia matki w albumie. Zna każdy szczegół fotografii na pamięć: - Proszę napisać jedno. Że warto szukać. Warto wykonać te dziesiątki telefonów, warto być natrętem w urzędach. Innym też może się to zdarzyć. Znaleźć siostrę to najpiękniejsza rzecz w życiu.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

C
CyberPunk

Ale to musiał być dla nich szok :D Nie wiem co bym zrobił na ich miejscu.

x
xyz

tak to prawda!!!!!!!!!!!!!!1

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska