W piątek, około południa, w domu państwa Przepiórskich na osiedlu Zazamcze panowały gorączkowe przygotowania do wyjazdu. Pani Alina robiła smakowite kanapki na drogę, jej młodsza córka, czteroletnia Kasia, narzekała, że do Paryża nie zabiera żadnej spódniczki, ale - pocieszała się - ma za to ładne przeciwsłoneczne okulary i nowe buty. Agnieszka, uczennica trzeciej klasy Gimnazjum nr 3 we Włocławku,
uśmiechała się na samą myśl
tego, co już za kilka godzin czeka jej rodzinę. Dwie godziny lotu do Paryża i już można będzie zerknąć na wieżę Eiffla, pospacerować po Champs Elysee i zwiedzić Eurodisneyland.
Do Francji rodzina Przepiórskich poleciała dzięki Fundacji "Mam Marzenie". - Agnieszka, chorująca na ziarnicę złośliwą, znalazła na naszej stronie internetowej formularz zgłoszeniowy, wypełniła go, a my po prostu spełniliśmy jej marzenie - mówi Magda Taczyńska z Fundacji. Dlaczego Eurodisneyland? - Byłam tam na wycieczce w pierwszej klasie szkoły podstawowej - opowiada Agnieszka. - Pamiętam, że razem z koleżanką latałyśmy statkiem Piotrusia Pana i zgubiłyśmy się w labiryncie. Teraz chciałabym pokazać mojej siostrze Kasi karuzelę z filiżankami i wsiąść do takiej filiżanki razem z nią...
_Choroba Agnieszki ujawniła się w 2005 r. Z włocławskiego szpitala, dzięki trafnej diagnozie dr Katarzyny Chajkowskiej i opiece dr Grażyny Razmuk, ordynatora oddziału, w którym leżała Agnieszka, trafiła do Szpitala Klinicznego im. A. Jurasza w Bydgoszczy. Tam potwierdzono chorobę Hodgkina czyli ziarnicę złośliwą. - Byliśmy w szoku, nie wiedzieliśmy, co to za choroba, czy jest uleczalna - mówi Alina Przepiórska. Wkrótce potem Agnieszkę poddano chemioterapii i radioterapii. - Ten rok całkowicie zmienił nasze życie - mówi Janusz Przepiórski, ojciec dziewczynki. - _Mieliśmy jednak ogromne szczęście. Począwszy od włocławskiego szpitala skończywszy na klinice Jurasza w Bydgoszczy trafiliśmy na wspaniałych lekarzy.
Agnieszka ma
indywidualny tok nauczania
To także stało się możliwe, jak twierdzą rodzice, dzięki zrozumieniu ze strony szkoły, wsparciu nauczycieli i dyrekcji gimnazjum. - Choć przez dłuższy czas musiałam unikać dużych skupisk ludzkich, żeby nie chwycić jakiejś infekcji, staram się żyć jak moje koleżanki - mówi Agnieszka. Cieszy się, że nie opuściły jej w chorobie. Odwiedzają ją, razem chodzą na spacery do lasu.
- Córka bardzo dzielnie zniosła chorobę - mówi Janusz Przepiórski. - Traktowała ją jak grypę. Mówiła: "mamo, to musi przejść" - dodaje pani Alina. I choć w tej chwili wszyscy mamy łzy w oczach, to czuje się, że państwo Przepiórscy i ich córki stanowią bardzo optymistyczną rodzinę.
Lekarze zezwolili Agnieszce na podróż do Paryża. Jej stan zdrowia jest dobry. Wszyscy wierzą w to, że jest szansa na wyzdrowienie. Przed nią na razie tylko jeden stres - czy dostanie się do wymarzonego LMK?
Fot. wojciech alabrudziŃski
**
