Po konsultacjach i namysłach w ratuszu doszli do wniosku, że można się ubiegać o pieniądze nie tylko z Unii, także z tzw. norweskiego mechanizmu finansowego. Wtedy jednak planowana nazwa nijak się będzie miała do koncepcji, która ma przyświecać projektowi. A więc zamiast Centrum Kultury i Sztuki ma powstać Bałtyckie Centrum Inicjatyw i Promocji Kultur. Bo żeby załapać się na pieniądze z mechanizmu norweskiego, placówka musi promować kraje leżące nad Morzem Bałtyckim.
- To chyba nic nie szkodzi - zastanawia się burmistrz Arseniusz Finster. - W końcu nie chodzi o nazwę, a program działalności można w razie czego przystosować.
Nic nie jest jeszcze pewne, w przyszłym tygodniu samorządowcy wybierają się na rozmowy w ministerstwie rozwoju regionalnego i być może w ministerstwie kultury.
Wcześniej była mowa o tym, że być może Centrum uda się zbudować ze sprzedaży lokali mieszkalnych po atrakcyjnej cenie i być może, jeśli z norweskimi funduszami nie wypali, nastąpi powrót do tego pomysłu.
Tymczasem miasto ma też inny problem do rozwiązania. Halina Gawrońska, dyrektorka domu kultury wybiera się na emeryturę i trzeba będzie ogłosić konkurs na to stanowisko albo tymczasowo powierzyć komuś jej obowiązki.
Rozbiórka domu kultury dopiero na wiosnę
Klamka jeszcze nie zapadła, jaki to będzie scenariusz. - Najprawdopodobniej ogłosimy jednak konkurs - zapowiada burmistrz Arseniusz Finster.
Przypomnijmy, że nowoczesny dom kultury - w tym samym miejscu gdzie znajduje się obecny - ma kosztować ok. 30 mln zł. Projekt autorstwa Janusza Pachowskiego zyskał uznanie radnych, choć koszty bardzo ich przeraziły.
Czytaj e-wydanie »