Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal: Posadka dla byłego prezesa

Redakcja
Szef bydgoskiej Agencji Rynku Rolnego stracił fotel, gdy ujawniono, jak załatwia pracę dla kolegów z PSL. Dziś dla byłego prezesa znalazła się już nowa, ciepła posadka.

Adam Koc, bo o nim mowa, ma już stałą umowę o pracę w, kontrolowanej przez ludowców, Agencji Rynku Rolnego. Bez konkursu.

Dziennikarska prowokacja

Koc był prezesem bydgoskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Stracił posadę, bo padł ofiarą dziennikarskiej prowokacji.

Reporter TVN zadzwonił do niego w sprawie pracy dla rzekomego syna przyjaciela ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Po paru minutach, bez pytania o kwalifikacje, znalazła się posada. Koc zapewniał, że nie należy się przejmować konkursem.

Ukrytą kamerą nagrano, jak przygotowuje dziecko partyjnego „kolegi” do rozmowy kwalifikacyjnej.

Partyjni koledzy nie zapomnieli o byłym prezesie. Bądź co bądż jest synem jednego z liderów ludowców w aleksandrowskim powiecie. Zatrudniono go w filii bydgoskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, którą też rządzą ludzie z PSL. Dla zachowania pozorów początkowo angaż opiewał jednak tylko na trzy miesiące.

Dziś Koc ma już stałą posadę. 3-miesięczna umowa o pracę skończyła mu się w czerwcu. Jak informuje nas rzecznik bydgoskiej ANN Ryszard Kołodziejczyk, decyzją szefa podległego oddziałowi Gospodarstwa Skarbu Państwa w Łysomicach przyjęto go na stały etat. Dlatego, że „się sprawdził i są pozytywne opinie o jego pracy”.

Były prezes, jeszcze na czasowym angażu, od razu dostał posadę starszego specjalisty. Otrzymał ją bez konkursu. Adam Ostrowski, dyrektor oddziału ANN tłumaczy, że to nie on zatrudnia Koca, jego pracodawcą jest bowiem szef gospodarstwa. A tam, w przeciwieństwie do oddziału, nie prowadzi się konkursów.

Jak to wszystko rzutuje na wizerunek Agencji? - Ja oceniam ludzi wyłącznie pod względem merytorycznym - oświadcza dyrektor Ostrowski. Podkreśla, że Koc nie zajmuje przecież żadnego eksponowanego stanowiska.

- Bezdyskusyjnym jest, że młody człowiek popełnił błąd - przyznaje Zbigniew Sosnowski, wojewódzki lider PSL, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji . - Ale czy ma za to pokutować aż do śmierci? Zwłaszcza, że inne osoby, które przyłapano w podobny sposób, nie poniosły żadnych konsekwencji. A on już zapłacił za swój błąd. Myślę, że należy dać mu szansę. Tym bardziej, że posiada odpowiednie kwalifikacje.

Wielka chłopska rodzina

- Myślę, że ta sprawa to pokłosie postawy całego PSL - mówi Grażyna Kopińska, dyrektor programu „Przeciw-korupcji” Fundacji Batorego. - Ludowcy, ustami lidera Waldemara Pawlaka, czy prominentnych działaczy w rodzaju posła Eugeniusza Kłopotka, wiele razy otwarcie mówili, że zatrudnianie rodziny, znajomych to przecież nic złego. A gdy koalicyjna PO próbowała coś w tej sprawie powiedzieć, skończyło się na niczym. Jeśli więc jest oficjalne przyzwolenie dla podobnych zachowań, to nic dziwnego, że ta sprawa znalazła taki właśnie finał.

Grażyna Kopińska podkreśla, że w kolejnej już kadencji PSL pełni rolę przysłowiowego języczka u wagi przy tworzeniu koalicyjnej większości w parlamencie. I jak długo będzie trwał ten stan, musimy się pogodzić, że nepotyzm i kolesiostwo będzie tej partii uchodzić na sucho.

(dariusz knapik)

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska