https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skremowali ciężarną, która zmarła w szpitalu Latawiec w Świdnicy. Policja nie zdążyła odebrać ciała zakładowi pogrzebowemu

Adrianna Szurman
Szpital twierdzi, że kobiecie natychmiast udzielono pomocy. Zdjęcie ilustracyjne
Szpital twierdzi, że kobiecie natychmiast udzielono pomocy. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Wojciech Barczynski / Polskapresse
Prokuratura Rejonowa w Świdnicy o śmierci ciężarnej 32-letniej świdniczanki dowiedziała się z mediów. O sprawie nie zawiadomił śledczych ani szpital, ani pogrążona w rozpaczy rodzina. Choć prokurator zdecydował się odnaleźć jej ciało i zabezpieczyć je do sekcji zwłok, było już za późno. Przesądziły minuty. Co nie oznacza, że to koniec sprawy.

O dramacie, który rozegrał się w szpitalu Latawiec w Świdnicy, jako pierwsi poinformowali dziennikarze Faktu. Anonimowy czytelnik miał ich zaalarmować o śmierci około 30-letniej Anny w 20. tygodniu ciąży. Według jego wersji, miała zgłosić się do szpitala z bólami i kilka godzin czekać na pomoc lekarzy szpitalnego oddziału ratunkowego.

Prokurator o sprawie śmierci kobiety dowiedział się z mediów

Szpital zdementował te informacje, twierdząc że kobiecie natychmiast udzielono pomocy. Niestety, wdrożone leczenie nie przyniosło efektu i kobieta zmarła w nocy z 13 na 14 czerwca.

Śmiercią 32-latki zainteresował się Prokurator Rejonowy w Świdnicy, który o sprawie dowiedział się z mediów. - Od razu podjąłem czynności, by zweryfikować to, co przeczytałem. Nie mieliśmy żadnego sygnału o tym, co się wydarzyło. Najczęściej w takich sytuacjach o śmierci zawiadamia rodzina albo szpital. Tym razem tak się nie stało. Ani pogrążeni w rozpaczy bliscy nie złożyli zawiadomienia ani szpital - mówi nam prokurator Marek Rusin.

Policjanci pojechali po ciało. Spóźnili się, zostało skremowane

Prokurator zdecydował się wszcząć śledztwo w sprawie okoliczności zgonu ciężarnej świdniczanki. Sprawa toczy się w sprawie tzw. błędu medycznego. Śledczy zaczęli od zabezpieczenia dokumentacji medycznej i przesłuchania świadków oraz rozmowy z bliskimi kobiety. Starali się ustalić, gdzie jest ciało zmarłej, by zabezpieczyć je do prokuratorskiej sekcji zwłok.

- Ma ona inny charakter od tej szpitalnej, tzw. administracyjnej. Okazało się, że szpital odstąpił od jej wykonania Niestety, my również nie mieliśmy takiej szansy, bo ciało zostało wydane rodzinie, a ta oddała je zakładowi pogrzebowemu do kremacji. Policjanci pojechali do tego zakładu, ale tego samego dnia, tuż przed ich wizytą zostało skremowane - tłumaczy Rusin.

Jak zaznacza, wyniki prokuratorskiej sekcji zwłok w takich sytuacjach to jeden z najważniejszych dowodów w sprawie. Co nie oznacza, że jedyny i że brak ciała uniemożliwi ustalenie faktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
21 czerwca, 20:41, Gość:

Pewnie rodzina chciała spokój dla siebie i zmarłej. Ale prokurator powinien się dobrać do tyłka medykom którzy swoją opieszałością zawinili!

21 czerwca, 21:24, Gość:

Oczywiście jesteś świetnie poinformowany co się stało, zapewne opowiesz wszystko prokuratorowi i winni zostaną surowo ukarani... Żenada.

22 czerwca, 08:31, Gość:

Bez powodu nie umarła. A SORy w Polsce to patologia i jedno wielkie nieróbstwo całego personelu medycznego

Zatrudnij się na SOR i pokaż jak się pracuje...

G
Gość

Jak się zgłasza przestępstwa, to prokuratorzy odmawiają wszczęcia dochodzenia, a tu ambitny prokurator szuka przestępcy nie mając żadnych podstaw.

Z
Zdegustowana
21 czerwca, 21:27, Gość:

I już nikogo nie będzie można oskarżyć. Cała Polska

To prawda. jak mówi stare powiedzenie ,, Z lekarzem jeszcze nikt nie wygral". Chodzą z glowa w chmurach...

G
Gość
22 czerwca, 10:30, Gość:

Teraz jest tylko COVID. tak twierdzi nasz wszechobecny PREMIER!!!

Co ma do tego premier? Tylko organizacja szpitala. W 2012 na Sor Katowicka czekałem tylko 10 h. Więc kiedyś też tak było!

G
Gość

To co ostatnio dzieje się na SORach to tragedia. Sam czekałem tydzień temu USK na nim 8h z odcietym palcem aż przyjął mnie lekarz. A na korytarzu parę osób więc nie żeby jakiś natłok mieli

G
Gość

I już nikogo nie będzie można oskarżyć. Cała Polska

G
Gość
21 czerwca, 20:41, Gość:

Pewnie rodzina chciała spokój dla siebie i zmarłej. Ale prokurator powinien się dobrać do tyłka medykom którzy swoją opieszałością zawinili!

Oczywiście jesteś świetnie poinformowany co się stało, zapewne opowiesz wszystko prokuratorowi i winni zostaną surowo ukarani... Żenada.

G
Gość

Według świadków czekała na pomoc kilkanaście godzin. Według szpitala pomoc została jej udzielona natychmiast. Zabieg się udał, chociaż pacjentka zmarła. Komu wierzyć?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska