Śledztwo bydgoskiej prokuratury rzuca nowe światło na okoliczności sobotniej tragedii.
- Bierzemy pod uwagę różne wersje tego tragicznego zdarzenia - wyjaśnia Włodzimierz Marszałkowski, śledczy Prokuratury Bydgoszcz-Południe. - Istnieje również taka hipoteza, która zakłada, że to motocykliści, którzy zginęli w wypadku, mogli przekroczyć dopuszczalną prędkość.
Wstępna wersja
Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się na skrzyżowaniu ulicy Przysieckiego (która jest drogą dojazdową do miejscowości Przyłęki) z trasą techniczną biegnącą wzdłuż drogi ekspresowej S5. To zaledwie dwa kilometry od węzła w Stryszku pod Bydgoszczą.
W wyniku zderzenia z terenową hondą crv zginęli trzej mężczyźni w wieku 26, 39 i 55 lat. Jechali dwoma motorami na IX Zlot Motocyklistów na Jasnej Górze.
Tragedia w Stryszku. Motocykliści jechali na Jasną Górę [nowe informacje]
Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że winę za doprowadzenie do wypadku ponosi 60-letnia kobieta, która siedziała za kierownicą hondy. Do wypadku doszło w momencie, gdy zamierzała skręcić z drogi powiatowej w lewo, w kierunku Poznania. - Prawdopodobnie nie ustąpiła pierwszeństwa nadjeżdżającym z lewej strony motocyklom yamaha i tryumf - zaraz po wypadku wyjaśniał Piotr Duziak, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Krótko po tragedii pojawiły się komentarze, z których wynikało, że winę mogą ponosić również motocykliści. Na odcinku, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 60 km/h, mieli rzekomo pędzić ponad 100/h.
Winowajcę wskażą biegli
- To tylko przypuszczenia - zaznacza prokurator Marszałkowski. - Sprawę analizują biegli ruchu drogowego. Dopiero dokładne wyliczenia na podstawie dowodów zebranych na miejscu pozwolą wyjaśnić wszystkie okoliczności.
Dzisiaj w Zakładzie Medycyny Sądowej UMK w Bydgoszczy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok ofiar wypadku.
Dzięki sekcji będzie można między innymi wykluczyć obecność alkoholu w ciałach ofiar wypadku. Już wiadomo, że 60-latka, która kierowała hondą, była trzeźwa.
Przesunąć tabliczkę?
We wtorek miejsce wypadku znaczyło kilkadziesiąt zniczy. Większość przynieśli mieszkańcy Przyłęk. Skrzyżowanie od miejscowości dzieli około 200 metrów. Na poboczu widać kawałki karoserii motocykli.
Na miejscu tragedii pod Bydgoszczą pojawiło się kilkadziesiąt zniczy [zdjęcia]
Mieszkańców Przyłęk skrzyżowanie niepokoiło jeszcze przed wypadkiem. Zwrócili się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Po konsultacjach z sołtysem doszliśmy do wniosku, że tabliczka wskazująca drogę do Przyłęk jest zbyt blisko skrzyżowania - mówi Katarzyna Kirstein-Piotrowska, wójt gminy Białe Błota. - Kierowcy zbyt późno orientują się, że mogą zmienić kierunek jazdy i stwarzają zagrożenie. Nawet jeśli nie to było przyczyną sobotniego wypadku.
Drogowcy odpowiadają krótko: - Oznakowanie skrzyżowania nie budzi zastrzeżeń - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy GDDKiA w Bydgoszczy.
Wójt stara się też u starosty o budowę chodnika na ruchliwym odcinku drogi od skrzyżowania do Przyłęk.
Do śledztwa w sprawie tragedii jeszcze wrócimy.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje