Podopieczni trenera Marcina Kujawy zajmowali wówczas 3. lokatę z dorobkiem 33 punktów tracąc do Gopła Kruszwica zaledwie dwa punkty.
Ta doskonała pozycja wyjściowa pozwalała marzyć o awansie zwłaszcza, że układ gier był dla LTP korzystny. Ambitne plany szybko zweryfikowało życie. Rewanżową rundę piłkarze z Lubania rozpoczęli od porażki 1:2 na własnym boisku z najgroźniejszym rywalem Gopłem, co znacznie zredukowało szansę awansu. Jeszcze bardziej zmniejszyła je zaskakująca przegrana w Barcinie z walczącym o ligowy byt Dębem. Ten fatalny początek rundy miał wpływ na dalsze poczynania LTP. Wiosną zespół nie wygrał z żadnym zespołem czołówki, punkty tracił nie tylko z potentatami ale również z zespołami z dolnych rejonów.
Blisko połowa Polek udaje orgazm. "Nie wiedziałem, że jest tak źle!"
To wszystko sprawiło, że w tabeli wiosny, z dorobkiem zaledwie 18 pkt uplasował się dopiero na 9. miejscu. Ani przez chwilę nie był wprawdzie zagrożony degradacją, ale piąta lokata na koniec sezonu to poniżej oczekiwań kibiców i możliwości zespołu.
LTP było jedną najbardziej bramkostrzelnych drużyn (średnio 2,5 bramki w meczu), jednak sporo zastrzeżeń można mieć do ich postawy w grze defensywnej (50 straconych goli). Istotny wpływ miał brak kadrowej stabilizacji. O skali problemów najlepiej świadczy fakt, że podstawowy bramkarz Michał Kaźmierczak często występował w polu, ustępując miejsca między słupkami Patrykowi Laskowskiemu. Do plusów tej sytuacji zaliczyć można udane debiuty wychowanków klubu Michała Świątkowskiego, Przemysława Walczaka, czy Bartłomieja Kaszubskiego.
LTP Lubanie - Gopło Kruszwica [zdjęcia i wideo]
- Wiosną w żadnym chyba spotkaniu nie wystąpiliśmy w optymalnym składzie - powiedział Marcin Kujawa, trener LTP. - Wymuszało to kadrowe roszady co musiało się odbić na grze obronnej. Na taki a nie inny rozwój sytuacji wpływ miał słaby początek. Przegrana z Gopłem wstydu nie przynosi jednak strata punktów w Barcinie, w meczu w którym zdecydowanie przeważaliśmy najbardziej zaważyła.
Najskuteczniejszym strzelcem zespołu był Kamil Stef-aniak 15, zaś pozostałe zdobyli: Waldemar Zakrzewski 12, Łukasz Junatowski 7, Łukasz Kranc, Cezary Smykowski - po 6, Mateusz Piekarski, Sebastian Przeździęk po 5, Marcin Zapiec 4, Michał Świątkowski, Łukasz Zapiec po 3, Łukasz Różański, Krzysztof Sobiech, Przemysław Walczak po 2, Bart-łomiej Kaszubski 1.