Położony w regionie Salzkammergut akwen jest mekką płetwonurków szukających dużych głębokości w czystych wodach. Często wyprawiają się tam Polacy.
Sierpniową wyprawę zorganizowało jedno z bydgoskich centrów nurkowych, ale zdecydowana większość z 20 uczestników pojechała zwiedzać malownicze okolice.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Właściciel centrum nurkowego nie chciał o tym rozmawiać. Stwierdził, że nie będzie spekulować co do przyczyn tragedii. Odesłał nas po informacje do prokuratury i uciął rozmowę. Na stronie internetowej centrum nie ma opisu wyprawy, ale jest w kalendarzu imprez na 2017 rok: "3-6 sierpnia, Austria Attersee, stopień podstawowy".
- Nurkowało tylko trzech mężczyzn, doświadczonych płetwonurków. 5 sierpnia było to ich drugie zejście pod wodę - mówi prok. Adam Lis, zastępca prokuratora rejonowego Bydgoszcz - Północ. - Jeszcze na brzegu ustalili, że dwaj z nich zejdą na głębokość 50 metrów, zaś najbardziej doświadczony - na 70. Na około 50 metrach widzieli się i potwierdzili, że wszystko jest O.K. Po czym jeden zanurkował głębiej. Nie wynurzył się. Potem znaleziono jego zwłoki.
Śledztwo prowadzone jest na wniosek rodziny zmarłego pod kątem nieumyślnego spowodowana śmierci. - To prawda, ale nie chcę o tej bolesnej dla mnie sprawie rozmawiać - mówi żona zmarłego. Przesłuchano już uczestników wyprawy. Wcześniej sprawą zajęły się austriacka policja i prokuratura. W Austrii wykonano też sekcję zwłok. Austriaccy śledczy sprawdzają, czy sprzęt nurkowy był sprawny czy organizator dopełnił wszystkich obowiązków.
Z dotychczasowych, wstępnych ustaleń wynika, że do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Zapewne mężczyźni podjęli świadome ryzyko sportowe i dla jednego z nich skończyło się to tragicznie.
Zmarłym jest 49-letni mieszkaniec jednej z podbydgoskich miejscowości, szanowany farmaceuta. Był bardzo doświadczonym płetwonurkiem, uczestnikiem wielu wypraw, w tym zagranicznych.
- Na dużych głębokościach, poza zwykłym tlenem, stosuje się do oddychania mieszkankę gazów zwaną trimex. Na jej stosowanie potrzebne są specjalne uprawnienia Full Trimex i z tego co wiem - ten człowiek je miał - mówi doświadczony płetwonurek, który chce zachować anonimowość. - Zawartość tlenu w tej mieszance jest zubożona - zamiast 21 procent około 16. Rzecz w tym, że taki nurek musi na pewnej głębokości przejść ze zwykłej mieszanki na tę trimexową. I odwrotnie, gdy się wynurza. Pomyłka grozi black-autem. Traci się świadomość, co może skończyć się śmiercią.
Nasz rozmówca dodaje, że przyczyna śmierci na dużej głębokości może być różna: zawał serca, pomyłka ze zmianą mieszanki do oddychania, awaria sprzętu.
Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju [02.11.2017]