- Agencja?! - pytaniem na pytanie odpowiada mieszkanka domu jednorodzinnego przy ulicy Tuwima w Bydgoszczy. Zaczyna się śmiać, słysząc pytanie dotyczące "interesu", jaki kręci się po sąsiedzku na posesji kilka numerów dalej.
- Wszyscy wiemy, co się tutaj święci. Ale to zawód stary jak świat, prawda? - dodaje rozmówczyni. Prosi, by nie wymieniać jej nazwiska w artykule. - Czasem klienci tu podjeżdżali, czasem dziewczyny wyjeżdżały do nich. I tyle...
Osiedle jest spokojne. Wokół jednopiętrowe domki. Kilkadziesiąt metrów dalej skrzyżowanie z ulicą Madalińskiego, która biegnie wzdłuż torów kolejowych.
Właścicielka agencji towarzyskiej, która od lat działa na bydgoskich Jarach, jest w areszcie. Wczoraj Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zdecydował, że spędzi tam co najmniej miesiąc. Razem z nią za kratami czekają na zakończenie śledztwa też dwaj taksówkarze.
- Zostali zatrzymani pod zarzutem dostarczania kokainy - wyjaśniają śledczy. - Sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie Agnieszki L. i dwóch innych podejrzanych - mówi prok. Cezary Nawrocki, z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Nie chodzi jednak tylko o posiadanie narkotyków i ich dystrybucję. Prokuratura bada, czy klienci - a takie wyjaśnienia śledczym złożyły już pracujące dla L. dziewczyny - byli odurzani i następnie okradani. Wśród poszkodowanych jest kierowca tira.
Więcej przeczytasz dzisiaj w papierowym wydaniu "Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie
Czytaj e-wydanie »