W gminie Śliwice od kilku miesięcy działa tylko jedna stacja paliw. - Druga zbankrutowała, wiadomo jak to jest w małej gminie - mówi nasz Czytelnik. - Ale na tej jedynej stacji sprzedają benzynę tak słabej jakości, że szkoda gadać. Ja sam tankuję w Czersku, ale ostatnio zabrakło mi paliwa do obkaszarki.
Mężczyzna kupił dwa litry. - I nawet nowy sprzęt nie chce pracować na tym paliwie! Musiałem i tak pojechać do Czerska. Coś jest nie tak - uważa Czytelnik.
Prokurator albo mafia paliwowa
Tomasz Myśliwiec, właściciel śliwickiej stacji, tłumaczy, że paliwo, które sprzedaje, jest pod stałą kontrolą. - Jesteśmy tuż po badaniu Orlenu, który jest naszym głównym dostawcą, dopiero co mieliśmy również kontrole Inspekcji Handlowej. Jak mogłoby być coś nie tak? Przecież za to grozi prokurator i podejrzenie o działalność w mafii paliwowej! - mówi.
Orlen regularnie pobiera na śliwickiej stacji próbki do badania. Zgodnie z umową handlujący nie może zaopatrywać się gdzieś indziej. - Za to miałbym 50 tys. zł kary - mówi Myśliwiec. - Nie mam tu żadnej konkurencji i jestem solą w oku co niektórych. A ludzie potrafią być złośliwi.
Jak dodaje, sam tankuje wyłącznie u siebie. - Mam auta na gaz, ropę i benzynę i wszystkie jeżdżą bez zarzutu. Są ludzie, którzy przyjeżdżają tylko do mnie po paliwo - dodaje właściciel stacji.
Konkurencja jest na plus
Wójt Daniel Kożuch nie odebrał na razie w tej sprawie żadnych niepokojących sygnałów od mieszkańców. - Sam tam tankuję i nie miałem żadnych dziwnych przypadków z autem - mówi.
Nie ukrywa jednak, że jako włodarz chętnie widziałby w gminie jeszcze jeden punkt sprzedaży paliw. - Teraz wszystkim rządzi rynek, każdy oblicza, co jest opłacalne. Ubolewam nad tym, że stacja jest tylko jedna, bo konkurencja zawsze jest zdrowa - uważa Kożuch.