Słowińców już u nas nie ma. Obejrzyj, co pozostało po nich

Nazywano ich Słowińcami, a byli Kaszubami wyznania ewangelickiego, którzy mówili po niemiecku i osiedlili się w okolicach jezior Gardno i Łebsko.

Wczoraj w Kurzej Stopie otwarto arcyciekawą wystawę, którą po raz pierwszy pokazano w Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach, a jej autorką jest Gabryela Włodarska-Koszutowska, kustosz muzeum w tej wsi. - Dziś już nie ma wśród nas ani jednego Słowińca - mówiła. - Prawie wszyscy po 1948 r. wyjechali do Niemiec, bo przez polskie władze byli traktowani jako element obcy. Ci, którzy chcieli zostać, musieli złożyć deklarację wierności. Ale została garstka.

Przetrwała jednak kultura materialna Słowińców i pamięć o nich. Namiastkę tego, co zgromadzono w muzeum w Klukach, można znaleźć na wystawie w Kurzej Stopie. Obejrzymy tu urządzenia domostwa - wyposażenie typowej izby i kuchni, narzędzia, także wszystko, co związane z zajęciami Słowińców - ich sposoby prania, łowienia ryb, kopania torfu. Są eksponaty pochodzące z muzeum, są też zdjęcia. Wczoraj bonusem był pokaz tkania krajek i szycia sieci rybackich. A na koniec można było skosztować pysznego chleba wedle słowińskiej receptury, posmarowanego smalcem.

- Cieszę się, że mam kogo oprowadzać po wystawie - mówiła uradowana Gabryela Włodarska-Koszutowska, bo faktycznie frekwencja wyjątkowo dopisała.

Wystawie towarzyszy bardzo starannie wydany katalog, który pozwoli na zgłębienie wiedzy o Słowińcach. Warto wspomnieć, że patronat nad nią przyjął prezydent Bronisław Komorowski, który wraz ze swoją matką Jadwigą pojawił się na jej otwarciu w Klukach. Dlaczego? Bo pani Jadwiga jeszcze jako studentka zajmowała się kulturą Słowińców i napisała nawet o nich pracę magisterską.
Radzimy obejrzeć, czas jest do końca listopada.