"Brak dowodów na to, by ktokolwiek przyczynił się do śmierci Katarzyny Wojnarowskiej" - taką konstatacją zamyka się śledztwo przeprowadzone w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową w Golubiu-Dobrzyniu. Właśnie je umorzono wobec znamion czynu zabronionego.
Co ustalono? Po zamknięciu sprawy śledczy po raz pierwszy podają, jaki przebieg wypadków udało się zrekonstruować na podstawie zeznań mężczyzny, z którym w Osadzie Karbówko spotkała się Katarzyna, zeznań personelu oraz monitoringu.
Zjadła kolację z mężczyzną, z którym spotykała się od lat
41-letnia Katarzyna Wojnarowska spod Warszawy przyjechała do Osady Karbówko na spotkanie z mężczyzną. Umówili się przez Internet, ale - jak teraz ujawniają śledczy - znali się dobrze od kilku lat i spotykali. Byli w dobrych relacjach.
28 stycznia br. para spędziła razem część wieczoru. Zjedli razem kolację. Następnie kobieta samodzielnie wyszła z hotelu, około godz. 22.00. Mężczyzna zeznał, że jej nie towarzyszył. Na nagraniu z hotelowego monitoringu nagrał się zarys tylko jej sylwetki, co koreluje z jego zeznaniami.

-Nazajutrz rano mężczyzna czekał na swoją znajomą w hotelu na śniadaniu. Nie pojawiła się, co go zaniepokoiło. W końcu to on sam zawiadomił policję - mówi "Nowościom" prokurator rejonowy Przemysław Oskroba z Golubia-Dobrzynia. Dodajmy, że to potwierdziły też zeznania personelu hotelu.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Przypomnijmy, że opuszczając kobieta nie zabrała ze sobą telefonu komórkowego, dokumentów ani innych rzeczy osobistych. Wzięła jednak ze sobą klucze od pokoju. Wyszła i... w tym momencie właśnie ślad się urywał.
Potem były rozległe i bardzo intensywne poszukiwania kobiety, która przez kilka miesięcy miała status zaginionej. Ślad psów tropiących urywał się nad Drwęcą. Jej nabrzeża i nurt wielokrotnie przeszukiwano. Identycznie zresztą jak całą bliższą i dalsza okolicę. Zaangażowany w to były liczne siły policyjne, ale także PSP i OSP, grupa poszukiwawcza Bizon, postronni ludzie. Sprawą zaginięcia Katarzyny żyła cała Polska.
Polecamy
- Lekarka z Brodnicy miesiącami paraliżowała pracę policji! Sąd: przymusowe leczenie
- Zabrał ojcu samochód i pijany jeździł nim do rana! Sąd w Toruniu ujawnił jego dane
- Śmiertelne pobicie w pubie "Max". Adrian Ciechacki nadal ścigany! Jest ENA
- Toruń. Ubezpieczał ludzi, a oni ginęli. Marię D. podpalił. Kiedy wyrok dla Macieja B?
Zwłoki wyłowione z Drwęcy w Boże Ciało. "Prawdopodobny nieszczęśliwy wypadek"
Dopiero 30 maja br., w Boże Ciało, z rzeki na wysokości Elgiszewa wyłowiono zwłoki kobiety, będące w znacznym stanie rozkładu. Natrafili na nie uczestnicy spływu kajakowego. policjanci i śledczy od razu mieli swoje podejrzenia. Potwierdziły je badania porównawcze DNA i opinia biegłego medyka: to było ciało zaginionej 41-latki.
-Wiemy po opinii biegłego, że bezpośrednią przyczyna zgonu było utonięcie. Zwłoki nie miały obrażeń wskazujących na udział osób trzecich, ale były w znacznym stanie rozkładu - mówił wówczas prokurator Oskroba. Informując o wszczęciu śledztwa w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety.

Taki kierunek śledztwa jest w podobnych przypadkach standardowy. Chodzi bardziej o to, by wykluczyć podejrzenie, że ktoś mógł do zgonu danej osoby się przyczynić niż potwierdzać odmienny scenariusz.
Zaplanowano dodatkowe przesłuchania świadków i inne (oprócz hotelowego) monitoringi niczego jednak nowego do sprawy nie wniosły. Zeznania mężczyzny uznano za spójne z zeznaniami personelu, nagraniem z osady i innymi dowodami. Śledztwo zostało umorzone i nikt tej decyzji prokuratury nie zaskarżył.
Jak zginęła zatem Katarzyna? Nic nie wskazuje na to, by targnęła się na swoje życie. Kryminalni i śledczy najbardziej przychylają się do wersji nieszczęśliwego wypadku: poślizgnięcia się kobiety nad brzegiem Drwęcy i utonięcia w jej nurcie.
*****
Katarzyna Wojnarowska pochowana została 19 lipca br. w Działoszynie koło Bogatyni. O pogrzebie w mediach społecznościowych poinformowała jej siostra w krótkim, ale wzruszającym poście.
"Kasieńka. Ostatni czas otoczony był ciszą, bo tylko cisza uniesie tę powagę i wszystkie uczucia, które mamy. Żadne słowa. Słowami się nie da. Odeszła Nasza Ukochana Kasieńka. Jej najlepsze na świecie serce, błyszczące oczy i uśmiech. Pochowamy Kasieńkę 19 lipca o 14:00 w Działoszynie (koło Bogatyni)"- napisała siostra zmarłej.
Słowa bólu i współczucia, które popłynęły dla rodziny trudno było zliczyć...
Więcej ciekawych materiałów z Kujawsko-Pomorskiem przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku: