https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć pacjentki w szpitalu MSWiA. Rzecznik Praw Pacjenta dopatrzył się zaniedbań

Maciej Czerniak
RPP po śmierci pacjentki postuluje wprowadzenie w szpitalu MSWiA w Bydgoszczy dodatkowych procedur.
RPP po śmierci pacjentki postuluje wprowadzenie w szpitalu MSWiA w Bydgoszczy dodatkowych procedur. Arkadiusz Wojtasiewicz
"Personel medyczny zlekceważył objawy" - stwierdza RPP po przeanalizowaniu przypadku śmierci jednej z pacjentek bydgoskiego szpitala. Sprawa jest w prokuraturze.

Zobacz wideo: Pandemia przybiera na sile. Coraz więcej zgonów chorych na Covid-19

Wracamy do sprawy 62-letniej pacjentki, u której 15 lutego przeprowadzono zabieg "korekty" odźwiernika żołądka. Operowana zmarła 18 marca po trzytygodniowym pobycie na OIOM-ie. Córka zmarłej podnosi, że wbrew temu, co mówili lekarze, przyczyną śmierci jej mamy nie był koronawirus, ale zaniedbania, jakich mieli dopuścić się pracownicy szpitala.

- Mama zanim poszła do szpitala była w świetnej kondycji. To osoba pełna energii, nie dolegało jej nic poza problemem, z jakim borykała się od kilku lat - mówiła córka operowanej kobiety. - Stwierdzono u niej wadę odźwiernika żołądka. Wcześniej miała wrzód, ale został on "zaleczony".

Kiedy opisaliśmy sprawę, postępowanie przeprowadził Rzecznik Praw Pacjenta. W piśmie podsumowującym jego ustalenia stwierdza: "(...) personel medyczny zlekceważył objawy wskazujące na rozejście się zespolenia żołądkowo-dwunastniczego". Dalej czytamy, że "postępowanie personelu medycznego było zgodne z aktualną wiedzą medyczną, ale bez należytej staranności".

To Cię może też zainteresować

Kobieta podkreślała, że jej mama od samego początku po zabiegu bardzo źle się czuła. - Myśleliśmy z tatą, że tak jest po wszystkich operacjach. W drugiej dobie wyjęto jej sondę i zaczęto podawać wodę, herbatę, kleiki. Złe samopoczucie się nasilało - wyjaśnia nasza Czytelniczka. - Czwartego dnia po operacji wymiotowała pół dnia. Cały czas zgłaszała silny ból w brzuchu i uczucie ciężkości. Nikt nawet nie dotknął jej brzucha, jedynie wkładali i na drugi dzień wykładali jej sondę. Nikt nie zrobił jej USG czy TK jamy brzusznej, mimo że prosiliśmy o to usilnie. Powiedzieli, że mama jest psychicznie nieprzygotowana, cokolwiek to miało znaczyć. Kiedy rozmawiałam z nią po raz ostatni, gdy była jeszcze na oddziale chirurgicznym, plątały jej się słowa, nie mogłam jej zrozumieć.

Rzecznik może żądać postępowania dyscyplinarnego

Stan pacjentki - jak relacjonowała córka - pogarszał się, aż 22 lutego postanowiono przeprowadzić drugi zabieg. Po nim umieszczono chorą na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. - W szpitalu powiedziano mojemu ojcu, że mama trafiła tam, żeby mogła odpocząć! Była intubowana. Potem przeprowadzono jeszcze dwa zabiegi. Po wszystkim dowiedziałam się, że doszło u niej do perforacji, do zapalenia otrzewnej i zakażenia organizmu. A 22 lutego lutego miała mieć problemy z oddychaniem, krztusiła się treścią żołądka. Krótko przed jej śmiercią powiedziano mi, że zakaziła się Covid-19, ponad 80 proc. tkanki płuc było zajętych prze infekcję. Ale ona miała negatywny test przed przyjęciem na oddział.

RPP wystąpił do szpitala o przeprowadzenie szkolenia personelu w zakresie postępowania z pacjentami w sytuacji ogniska epidemicznego, a ponadto zaznaczył, że może zażądać wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Sprawa jest też równolegle prowadzona przez prokuraturę. Początkowo postępowanie nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Bydgoszczy, obecnie zajmuje się nim Prokuratura Okręgowa.

Szpital nie chciał komentować sprawy. "SP WZOZ MSWiA w Bydgoszczy nie przekazuje informacji o danych medycznych pacjentów, nie złoży również wyjaśnień co do treści przesłanych (pytań, red.)" - to stanowisko Marka Lewandowskiego, dyrektora szpitala MSWiA w Bydgoszczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
EWA
30 listopada, 21:44, Gość:

Teraz strach położyć się do szpitala z jakiegokolwiek powodu z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Nawet jeśli do tego nie dojdzie to i tak szpital go dopisze do historii choroby, bo dostaje za to extra pieniądze.

Nie można zamiatać tego pod dywan bo ten zamordyzm nigdy się nie skończy.

E
Ewa
Bardzo podobna sytuacja jak z moją Mama.Czekala na operacje zastawek serca tyle że w Juraszu. Test na covid przy przyjęciu ujemy. Po 12 dniach pobytu na oddziale kardiologii test dodatni. W środę 17 listopada zostaje przeniesiona na oddział covidowy. Covid skąpo objawowy. W poniedziałek 22 listopad z posiewu wychodzi sepsa. We wtorek Mama nie odbierała już telefonu. Nie miała siły. W nocy z wtorku na środę pojawia się wstrząs septyczny Mama została podłączona pod respirator była nieprzytomna. W piątek 26.11 o godz 12.30. Mama zmarła w dzień swoich 68 urodzin. Zmarła przez niedbalstwo lekarzy. Czekała na operacje serca i jej nie doczekała. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Północ.
G
Gość
Teraz strach położyć się do szpitala z jakiegokolwiek powodu z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Nawet jeśli do tego nie dojdzie to i tak szpital go dopisze do historii choroby, bo dostaje za to extra pieniądze.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska