Zobacz wideo: Policja i sanepid wzmagają kontrole maseczek!
Wypadek, o którym mówiła cała Polska, wydarzył się 2 grudnia około godz. 4.40 nad ranem. Strażacy z czernikowskiej OSP zostali wezwani do sąsiedniej miejscowości Liciszewy, gdzie zapaliły się sadze w kominie. Żeby tam dotrzeć musieli pokonać krajową "dziesiątkę". Kiedy wyjeżdżali z podporządkowanej drogi, zderzyli się z tirem. Ciężki wóz gaśniczy ze zbiornikiem 5 tys. litrów i załadowana ciężarówka wpadły na siebie. Na miejscu zginęła dwójka strażaków-ochotników - kierując samochodem OSP 62-letni Jan i siedząca obok 29-letnia Ewelina. Trzech innych strażaków zostało rannych, ale ich życie nie było zagrożone.
Czytaj także
Prokuratura stawia pytania
- Jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o przyczynach tego tragicznego zdarzenia. Tu scenariusze mogą być naprawdę różne. Czekamy na materiały od toruńskiej policji zebrane na miejscu zdarzenia. Konieczne jest wyjaśnienie wielu kwestii, m.in. czy samochód strażacki jechał na sygnałach, co ma istotne znaczenie dla sprawy. Samochód OSP wyjeżdżał z drogi podporządkowanej na główną. Samochód ciężarowy jechał z Torunia w kierunku Warszawy. Oba samochody mamy zabezpieczone, sprawdzana będzie m.in. prędkość ciężarówki w chwili wypadku, co też jest ważne. Coś więcej w tej sprawie będzie można powiedzieć dopiero pod koniec przyszłego tygodnia - wyjaśnia Alicja Cichosz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lipnie.
W tej sprawie jest wiele pytań. Jaka była prędkość tira, czy wóz strażacki miał włączone sygnały dźwiękowe i świetlne, czy strażacy zapięli pasy bezpieczeństwa i czy w momencie zdarzenia na skrzyżowaniu na krajowej "dziesiątce" działała sygnalizacja świetlna? Ustaliliśmy, że 62-letni kierowca ciężarówki był trzeźwy. Policja jednak zabezpieczyła jego krew do dalszych ewentualnych badań. Jechał z Torunia, skąd z jednej z firm wiózł ładunek w okolice Warszawy.
- Było bardzo wcześnie rano, ale do zdarzenia doszło w miejscu, gdzie i o tej porze mogli być ludzie. W sąsiedztwie znajduje się przystanek autobusowy - mówi Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka toruńskiej policji. - Przesłuchaliśmy już świadków tego wypadku, ale przecież mogli być jeszcze inni. Apelujemy, by zgłaszali się do nas. To, co widzieli może nam pomóc wyjaśnić tę tragedię.
Wypadek w Czernikowie. Zginęli strażak i strażaczka. Gmina o...
Żałoba w Czernikowie, smutek w Gniewkowie
W czwartek wójt Gminy Czernikowo, Tomasz Krasicki ogłosił żałobę do 5 grudnia. Odwołano wszystkie zaplanowane wcześniej imprezy. Śmierć dwójki strażaków wstrząsnęła całą lokalną społecznością. Poruszyła też cały kraj. Kondolencje rodzinom złożył m.in. prezydent RP Andrzej Duda, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz oraz marszałek Piotr Całbecki.
W czarno-białych barwach jest też strona internetowa Urzędu Miasta Gniewkowa, gdzie wcześniej służyła 29-letnia Ewelina. Burmistrz Adam Straszyński zdecydował, że do dnia pogrzebu flaga Gminy Gniewkowo będzie opuszczona do połowy masztu.
- Wiadomość ta wstrząsnęła całą bracią strażacką. Śmierć na służbie poniosło dwóch druhów. Jedną z nich była śp. Druhna Ewelina - ratownik medyczny i pielęgniarka, która w wolnym czasie służyła także w OSP Gniewkowo niosąc pomoc drugiemu człowiekowi - napisały na swojej stronie internetowej władze Gniewkowa.
Potrzebny nowy wóz
OSP w Czernikowie straciła też swój najlepszy wóz. Co prawda w remizie stoi jeszcze jeden, ale to stary, ciężki model, który na niewiele się zda.
- Mieszkańcy gminy są bezpieczni, bo w razie potrzeby pomogą nam strażacy z Torunia i okolicznych gmin - mówi Tomasz Krasicki. - Nie wyobrażam sobie jednak, byśmy na dłuższą metę mieli zostać bez wozu bojowego. Kiedy tylko minie czas żałoby, będziemy się starali o nowy wóz. Liczymy na pomoc, bo takie deklaracje padały zaraz po wypadku.
Bojowy wóz strażacki kosztuje około 1,2 mln zł.
Śmierć Jana i Eweliny to niewyobrażalny cios dla ich najbliższych. Cierpią też ludzie, którzy po prostu znali zmarłych. Jak strażacy z OSP w Kawęczynie.
- Razem z panem Janem uczestniczyłem w wielu szkoleniach, podglądałem jego pracę, bo był prawdziwym mistrzem - wspomina Sławomir Lewandowski, szef OSP w Kawęczynie. - Postanowiliśmy, że uczcimy ich pamięć przygotowując krótki filmik. To będzie nasze pożegnanie.
62-letni Jan z OSP Czernikowo związany był od lat. Pracował w urzędzie gminy jako konserwator. Ewelina była strażaczką, pielęgniarką i ratowniczką medyczną związaną z toruńską lecznicą na Bielanach.
