Gdyby nie samochody strażackie i policyjne stojące przed domem w Marcinkowie, nikomu przez myśl by nie przeszło, że w środku budynku doszło do tragedii. Jedyną widoczną z zewnątrz oznaką pożaru było nieco osmolone okno z tyłu domu. Ogień doszczętnie strawił wnętrze mieszkania. Pozostały jedynie zwęglone zwłoki trzech mężczyzn. W ogniu zginęli 49-letni mieszkaniec domu oraz jego dwaj goście: 53-latek przebywający od dłuższego czasu w Marcinkowie, a zameldowany w gminie Orchowo oraz 41-latek z pobliskich Łosośnik.
Jeden Pan Bóg wie
Informację o pożarze kwadrans przed godziną 6 rano zgłosili strażakom sąsiedzi zajmujący mieszkanie tuż obok miejsca tragedii. Siedem minut później na miejscu były już pierwsze jednostki straży. - Gdy przyjechaliśmy, ogień jeszcze nie wydostał się na zewnątrz budynku. Po tym, jak ugasiliśmy pożar i przewietrzyliśmy mieszkanie, odkryliśmy ciała trzech mężczyzn. Lekarz pogotowia stwierdził, że cała trójka nie żyje - mówi Patryk Kaczmarek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Mogilnie.
Rodzina, która poinformowała o zdarzeniu, to małżeństwo z dzieckiem. Szybko ewakuowała się do znajdującego się niedaleko domu krewnych. Nie chcieli z nami rozmawiać. Byli w szoku. Sąsiedzi dobrze znali zarówno zmarłego mieszkańca domu, jak i jego dwóch kolegów. - To byli bardzo spokojni ludzie. Pijakami nie byli. Nałogowo nie pili. I ten, który tu mieszkał i jego goście. A co się tu tak naprawdę stało, tylko jeden Pan Bóg wie - mówi ze łzami w oczach jeden z sąsiadów.
Policja bada wątek alkoholowy sprawy. - Nie możemy wykluczyć, że zanim doszło do tej tragedii, mężczyźni spożywali alkohol - mówi sierżant Karol Matelski z sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Mogilnie.
Wiele wskazuje na to, że któryś z mężczyzn zaprószył ogień, a pożar zastał mężczyzn we śnie. Przyczyny tragedii bada policja, prokurator i biegły sądowy z dziedziny pożarnictwa.
Pożar w byłym pegeerze
Dwie godziny później w Zalesiu (powiat toruński) na parterze budynku po dawnym pegeerze wybuchł pożar, w którym zginął 49-letni mężczyzna. Na miejsce błyskawicznie przyjechali strażacy z Chełmży. - Zadymienie było ogromne i ratownicy początkowo nie mogli dostać się do środka - relacjonuje Marek Namysłowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - Musieli użyć specjalnych wentylatorów, by cokolwiek zobaczyć.
Gdy weszli do mieszkania, w jednym z pokoi zauważyli leżącego na tapczanie mężczyznę. Niestety, strażakom nie udało się go uratować. - Mężczyzna zmarł na skutek zatrucia - mówi Marek Namysłowski.
W mieszkaniu spaliła się podłoga, zasłony i tapczan. Oficjalna przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana, jednak strażacy nie wykluczają zaprószenia.
- To oczywiście tylko przypuszczenia, bo ostateczną opinię wyda specjalnie powołana do tej sprawy komisja - mówi Piotr Niedźwiecki, biegły w zakresie pożarnictwa - ale można przypuszczać, że ogień wybuchł od niedopalonego papierosa.
Na miejscu tragedii śledztwo prowadzą też policjanci i prokurator. Tragicznie zmarły mężczyzna to Stanisław S. Był samotny.