Ponad 30 mieszkańców wsi Grodztwo i Dębniaki w gminie Kowal podpisało się pod petycją, skierowaną do wójta Stanisława Adamczyka. "Zwracamy się już nie z grzeczną prośbą, ale z żądaniem podjęcia natychmiastowego i skutecznego działania, zmierzającego do likwidacji problemu śmierdzących ścieków, płynących przez nasze drogi, łąki i pola..."
O sprawie pisaliśmy przed kilkoma dniami, ale mieszkańcy żądają konkretów. Od władz gminy, od burmistrza Kowala, od swoich radnych. Również od mediów. Jeśli nie pomogą alarmy w lokalnej prasie, chcą wezwać na pomoc ogólnopolską telewizję i wszystkich, których zainteresuje ich los. - Tłumaczenie mieszkańcom gminy, że przecież burmistrz miasta nie może zamknąć oczyszczalni, bo rodzinom tam mieszkającym "brzydko pachnie", jest śmieszne i uwłaczające tym, którzy są traktowani jak "ludzie drugiej kategorii" - twierdzą mieszkańcy Grodztwa i Dębiaków.
Wójt gminy Kowal Stanisław Adamczyk przyznaje, że fetor daje się we znaki. - W mieście wciąż działa stara, przestarzała oczyszczalnia, do której połączonych jest znacznie więcej posesji niż przed laty. Prawdopodobnie urządzenia nie dają rady i nie wszystko, co trafia do oczyszczalni, wychodzi stamtąd w idealnym stanie - mówi Stanisław Adamczyk. - Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat z burmistrzem, ale on nie ma pieniędzy na budowę nowej oczyszczalni.
Więcej w piątek w "Gazecie Pomorskiej"