https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierdząca sprawa lokatorki

Katarzyna Piojda
- Moje mieszkanie jest zalewane śmierdzącą cieczą - mówi pan Franciszek
- Moje mieszkanie jest zalewane śmierdzącą cieczą - mówi pan Franciszek Andrzej Muszyński
- Przechowuje u siebie około tony śmieci. Wokół worków lata pełno much. Z odpadków wydostaje się ciecz i jest okropny fetor - mówią o sąsiadce mieszkańcy jednego z bloków na Siernieczku.

Spokojna, miła, zadbana kobieta - tak kobietę opisują mieszkańcy bloku.

Problem dotyczy jej mieszkania. - Od dwóch lat gromadzi w nim hałdy śmieci - mówi pan Franciszek, który mieszka pod panią Elwirą. - Na całej klatce schodowej czuć fetor rozkładających się odpadków. Mieszkanie jest zarobaczone.

Sąsiedzi opowiadają, że na zajmowanych przez kobietę 43 metrach może być około tony śmieci. - Niby segreguje odpadki. Tyle, że od dwóch lat ich nie wynosi. Nie widać, żeby chodziła ze śmieciami - mówi pan Franciszek.

Przeczytaj również: Rodzice więzili dzieci w domu pełnym śmieci

Lokatorzy twierdzą, że smród się nasilił ponad dwa tygodnie temu, kiedy w mieszkaniu pani Elwiry pękła rura i zalało całe lokum. A przy okazji: to poniżej.

- Prawdopodobnie wyciek wody z instalacji nastąpił na długo przed zalaniem, bo śmieci były mocno nasiąknięte, a zabrudzona woda sączyła i nadal sączy, powodując coraz to nowsze śmierdzące, brązowe zacieki - dodaje nasz rozmówca.

Przeczytaj też: Jarużyn. Wytwórnia smrodu tuż za płotem. - Śmierdzą nam tapczany, wykładziny, śmierdzą włosy i ciało!

Byliśmy w mieszkaniu pana Franciszka. Na suficie pojawił się grzyb. - Nie możemy zrobić remontu, bo śmierdząca maź dalej wycieka. 17 lipca, tuż po zalaniu, odbyła się wizja lokalna przeprowadzona przez wspólnotę mieszkaniową. Sąsiadka obiecała, że wyrzuci śmieci do pierwszego sierpnia. Nie dotrzymała słowa.

Chcieliśmy zobaczyć, w jakich warunkach mieszka pani Elwira. Nie wpuściła nas. Przez uchylone drzwi widzieliśmy jednak kilka dużych worków. Coś śmierdziało. W spokojnej rozmowie z nami przyznała jednak, że zrobi porządek.

Lokatorzy z jej bloku mówią, co widzieli w zajmowanym przez nią mieszkaniu. - To składowisko worków pełnych śmieci. Wśród worków był taki ze skórkami od chleba, inny - od arbuza - wspominają. - Po podłodze biegały robaki, na oknie było pełno much. Cuchnęło.

- To bomba ekologiczna - denerwują się lokatorzy. - Zagraża wybuchem epidemii na skalę co najmniej naszego osiedla.

- Nie mamy prawa interweniować w mieszkaniach prywatnych - mówi Renata Dobosz, rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Istnieją jednak dwa wyjątki: gdy w mieszkaniu jest prowadzona działalność usługowa albo lekarz stwierdził lub podejrzewa chorobę zakaźną. W tym przypadku tak jednak nie jest.

Blokiem na Siernieczku zarządza wspólnota. Mieszkanie pani Elwiry nie jest wykupione i podlega Administracji Domów Miejskich. Powiadomiliśmy zarządcę. Pani Elwira już zaczęła porządkować swoje lokum. - Na miejscu był nasz administrator - informuje Dorota Zalewska z biura zarządu ADM. - Kobieta zobowiązała się pisemnie do zrobienia porządku w ciągu 10 dni.

Pani Elwira, jak utrzymują sąsiedzi, jest samotnikiem i nie ma bliższej rodziny (chociaż sama mówi o bracie).

Skontaktowaliśmy się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. - Do tej pory nikt nie zgłaszał nam problemu - przyznaje Ewa Taper, wicedyrektorka MOPS. - Nasz pracownik odwiedzi tą panią.
PS. Imię głównej bohaterki zostało zmienione.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
schatz
Zarządca zapewne nie jest jasnowidzem, a skoro temat śmieci jest bolączką lokatorów od dwóch lat, to mogli chociaż wspomnieć o tym administratorowi. Najłatwiej było dać temat do gazety dla rozdmuchania sprawy, tym bardziej, że ADM interweniował już u lokatora. Nie znacie realiów, a wypowiadacie się w sposób krzywdzący konkretną osobę.
G
Gość
Gdyby sąsiedzi wcześniej pomogli tej kobiecie, nie byłoby całej tej sprawy. A oni obudzili się dopiero po 2 latach

Pomogli? Ciekawe jak. Psychiatra tylko mógłby pomóc.
Y
Yvonne
Gdyby sąsiedzi wcześniej pomogli tej kobiecie, nie byłoby całej tej sprawy. A oni obudzili się dopiero po 2 latach
k
karolek
I co z tego my w Bydgoszczy też mamy takiego lokatora ale zarządca twierdzi, że to choroba i nic z nim nie zrobi bo płaci:)

zmień zarządcę albo podaj go do sądu. Zarządcy ida na łatwiznę, ponieważ sprawa nie jest łatwa. Trzeba pogłówkować, wciągnąc w sprawę wiele instytucji i czekac ostatecznie na wyrok sadu, ale po kilku latach masz spokój. Nie robiąc niczego czekasz na śmierć - uciazliwego lokatora albo swoją.
m
młoda
I co z tego my w Bydgoszczy też mamy takiego lokatora ale zarządca twierdzi, że to choroba i nic z nim nie zrobi bo płaci:)
D
Drzewiecki przebrnie?
wie kto co z bydgoskim MWiK?
M
Miłek
To się nadaje do gazety!
r
rycho
Zbieranie śmieci to też jest choroba bo to jest jakaś fobia.
m
miachalek
Znam z opowiadań podobny przypadek z Warszawy. A ponieważ znajoma jest tam zarządcą, nasłuchałem się o róznych sposobach, aby uregulować taką sytuację. Jeśli mogę coś poradzić wspólnocie i lokatorom - nie czekajcie i nie wierzcie w obietnice, tylko działajcie na wszelkich możliwych frontach (sytuacja będzie się tylko pogarszała - przecież nieleczona choroba sama nie zniknie).
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska