Ale wczoraj znów nie wytrzymałem. Oto sam Jarosław Kaczyński potwierdził, że kolejna teoria zamachu (chyba już ze dwudziesta) jest wysoce prawdopodobna. Chodzi o tę nieszczęsną brzozę, którą Rosjanie mieli złamać pięć dni przed katastrofą. To opinia prof. Chrisa Cieszewskiego, który zdemaskował zamachowców na podstawie zdjęć satelitarnych. O jego wiarygodności niezbicie świadczy fakt, że pracuje w USA.
Satelity satelitami, ale w tym miejscu wypada wyrazić uznanie dla geniuszu Rosjan, którzy już na początku kwietnia 2010 roku precyzyjnie zaplanowali przebieg wydarzeń związanych z rocznicą katyńską. Począwszy od dużego spóźnienia startu prezydenckiego tupolewa z Warszawy, poprzez koszmarną mgłę, tajemnicze wyłączenie wysokościomierza barycznego, aż po dokładnie wytyczony tor lotu. Tak, by TU-154 przeleciał dla niepoznaki nad ściętą wcześniej brzozą. Później "Ruskie" wbili resztki skrzydła w pień i usunęli z polskiej czarnej skrzynki odgłosy wybuchów.
No i dobili trzech pasażerów, którzy przeżyli zamach.