Historia jest prosta. Gdzieś na prowincji Środkowej Europy egzystuje sobie marny cyrk. Nie ma w nim już nic prócz cyrkowców. Ci zaś kłócą się ze sobą, piją, wspominają dawne - dobre w ich wspomnieniach - czasy. A cyrk umiera. Nie ma zwierząt - prócz zdychającej lamy - nie ma nawet pieniędzy na klej do plakatów. Jednak zdarza się cud - do "Cyrku Filadelfija" dociera urzędowe pismo o kwalifikacjach do "środkowoeuropejskiego stowarzyszenia cyrków wędrownych". Tam czekają zaś wyjazdy, możliwość szkoleń oraz przede wszystkim - dotacje. O kwalifikacji zdecydować ma zaś specjalna komisja o długiej i skomplikowanej nazwie, zwana w skrócie Komisją WC.
Cyrkowe "wchodzenie do Europy", jak było do przewidzenia, kończy się klapą. Lama zdycha jeszcze przed pokazem, cyrkowe numery "kładzione są" jeden za drugim. Komisja wychodzi jeszcze w trakcie pokazu. A my na widowni śmiejemy się z cyrkowych popisów, z nieudanych prób zabłyśnięcia przed "Komisją WC", z nieudolności prowincjonalnych cyrkowców. Ale śmiech szybko zamiera nam w gardle. Bo ten cyrk to też obraz nas samych i tak wielu ludzi obok nas. Żyjących przeszłością, sukcesami sprzed lat, wiarą, że wciąż jesteśmy najlepsi, i nie potrafiących korzystać z wolności. Nie potrafiących - i może nawet nie chcących zmienić niczego w swoim życiu. Czekających na szansę i puszczających tą szansę bez większej walki.
Iwona Kempa przedstawiła tę opowieść w bardzo widowiskowy sposób - toruński teatr zamieniła na chwilę w cyrkowy namiot. Cyrkowe popisy - brawa dla toruńskich aktorów, którzy musieli nauczyć się trudnych przecież sztuczek - tworzą dużą cześć spektaklu. I chociaż główną osią spektaklu jest rywalizacja między starym dyrektorem cyrku, umierającym razem z nim Filem (Paweł Tchórzelski) z "młodym gniewnym" Panierą (Tomasz Mycan), to wszystkie pozostałe postaci stworzone zostały równie wyraziście. Niedojrzały emocjonalnie, pozbawiony talentu syn Fila - Pet (Radosław Garncarek), wiecznie pijany siłacz Toto, zagrany ze wspaniałym humorem przez Sławomira Maciejewskiego, uciekające od szarej cyrkowej rzeczywistości kobiety "Cyrku Filadelfija" w alkohol i seks - Todzia (Anna Romanowicz - Kozanecka) i Lodzia Jolanta Teska) i inni - wszyscy razem budują przejmujący obraz ludzi pozostawionych poza marginesem. Spektakl porusza - jeśli "Cyrk Filadelfija" umiera, to zespół Teatru Horzycy pokazał, że ma się całkiem dobrze.
***
Zoltan**Egressy - autor sztuki "Niebieski, niebieski, niebieski", Iwona**Kempa - reżyseria, opracowanie tekstu, opracowanie muzyczne , Tomasz**Polasik - scenografia, Zbigniew**Szymczyk - ruch sceniczny, Adam**Banaszkiewicz -**przygotowanie iluzjonistyczne; występują: Paweł**Tchórzelski (Fil), Anna**Romanowicz - Kozanecka (Todzia), Julia**Balsewicz (Jagódka), Jolanta**Teska (Lodzia), Radosław**Garncarek (Pet), Tomasz**Mycan (Paniera), Grzegorz**Wiśniewski (Indygo), Sławomir**Maciejewski (Toto), Wanda**Ślęzak (Mamuśka), MichałMarekUbysz (Bittner), Teresa**Stępień - Nowicka, Ryszard**Balcerek, Niko**Niakas (Komisja WC).
Smutek cyrkowca
SZYMON KIŻUK

Paweł Tchórzelski zagrał Fila - umierającego dyrektora umierającego cyrku. W roli Jagódki - cyrkowej akrobatki - wystąpiła Julia Balsewicz.
Teatr Horzycy w Toruniu zamienił się w cyrk. Ale po śmiechu przychodzi czas na gorzką refleksję. "Niebieski, niebieski, niebieski" to spektakl, który na pewno nie pozostawi widza obojętnym.