https://pomorska.pl
reklama

Smutna historia bocianów z happy endem

Anna Klaman [email protected]
Jeden z bocianów został porażony prądem
Jeden z bocianów został porażony prądem
To smutna historia z happy endem. Jeden z bocianów z Kruszki zginął porażony prądem i spadł na ziemię. Współmałżonek czuwał przy zmarłym. Odleciał, gdy próbowano go złapać.

Bociany z Kruszki wychowywały troje dzieci. Opiekowały się nimi czule do tragedii.

Od dziesięciu lat przylatywały do gniazda na słupie z transformatorem. Co roku wychowywały tam dwójkę młodych, w tym roku doczekały się trójki.

Przeczytaj także: Para kalekich bocianów będzie miała pisklaki
Jednego z rodziców poraził prąd i spadł na ziemię. - Jego małżonek stał przy nim nieruchomo długi czas - mówi Kazimierz Hinc, sołtys Kruszki. - Przybiegły do mnie dzieci i przejęte powiedziały, co się stało. Gdy próbowaliśmy złapać ptaka, odleciał. Wrócił dopiero po trzech dniach, ale usiadł już na innym słupie. Do młodych już nie zagląda, do rodzinnego gniazda wlatuje tylko wtedy, gdy dzieci na nim nie ma. Baliśmy się, że młode sobie nie poradzą.

Okazało się jednak, że odleciały, gdy strażacy próbowali dostać się do nich podnośnikiem. Młode zorientowały się same, jak szukać pożywienia, bo były już dosyć wyrośnięte i silne.

Szybko nauczyły się radzić sobie samodzielnie. - Liczymy, że za rok któryś z tych bocianów znów do nas przyleci - dodaje Hinc.

Czytaj e-wydanie »

Wybrane dla Ciebie

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska