Nowy polski sezon polityczny to spektakl nie dla ludzi o słabych nerwach. Przez kilka ostatnich tygodni straszono nas negatywnym wynikiem referendum w Irlandii. Na szczęście miłośnicy ciemnego piwa, mocnego, ale fatalnie smakującego, pomyśleli rozsądnie, a może ulegli naszym jękliwym apelom "do przyjaciół Irlandczyków". Przyjęli układ z Nicei. Jeden strach zniknął z horyzontu. Pozostał inny, wewnętrzny. Z tym będzie gorzej, bo ani apelować nie ma do kogo, ani czego nie da się dyplomatycznie wyjaśnić. Bywały w najnowszej historii Polski okresy polityki siłowej, teraz jest sezon na politykę wrzaskliwą.
Odnotowali pewnie Państwo charakterystyczną eskalację chamskich zachowań podczas ostatniej sesji Sejmu. Poseł-podskakiwacz wymusił informację w sprawie prywatyzacji warszawskiego zakładu energetyki. Minister skarbu zaczął przemawiać, ale nie o informację przecież chodziło posłom-patriotom. Na mównicę ruszyła grupa deputowanych do Sejmu, odzianych w pasiaste krawaty, wywrzaskując dramatyczne hasła. Niewiele bowiem brakowało, a pojedynczy poseł z innego ugrupowania zawładnąłby całym spektaklem. Na szczęście aktywiści dowodzeni przez opalonego przywódcę, zdążyli. Znękany minister skarbu zrezygnował ze składania informacji, o którą teoretycznie poszła cała rozróba.
Po chamskich ekscesach w Sejmie, pojawiły się lękliwe głosy: "co o nas pomyśli zagranica?" Zagranica nic nie pomyśli, bo ma co innego na głowie, niż śledzenie ewolucji powiatowych prostaczków. Zachęcam natomiast do uruchomienia myślenia własnego.
Zapanował u nas specyficzny folklor polityczny, w myśl którego każda zadyma ambarasująca rządzących jest dla opozycji korzystna. Naprawdę każda? Bieżące gierki polityczne, szczególnie te toczące się w błocie, nie mogą szkodzić państwu, które nie jest własnością ani rządu, ani opozycji. To własność wszystkich obywateli. Racja stanu jest granicą, poza którą błoto nie może wypłynąć. Na naszych oczach rozpada się polskie państwo. Rosjanie w takich przypadkach mówią "i śmieszno, i straszno". Nie mogę znaleźć nic śmiesznego w naszej sytuacji. Jest mi strasznie smutno.
Smutno i strasznie
Tadeusz Jacewicz