Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śnieg spadł. Smarując narty, pomyśl o zabezpieczeniu

(TIK)
Wielu narciarzy uważa, że warto wykupić ubezpieczenie, jednak tylko połowa z nich to robi.
Wielu narciarzy uważa, że warto wykupić ubezpieczenie, jednak tylko połowa z nich to robi. Paweł Skraba
Wielu narciarzy uważa, że warto wykupić ubezpieczenie, jednak tylko połowa z nich to robi. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę przed podpisaniem umowy.

- Jeździmy z rodziną co roku na narty do Wisły - mówi Tomasz Michniewski z Bydgoszczy. - Nie ubezpieczamy się dodatkowo. Zakładam, że jeżdżę już wystarczająco długo. Przed feriami najpierw wprawiamy się wszyscy na stoku w Myślęcinku. Dopiero po takim przygotowaniu jedziemy. Wypadki się zdarzają. Syn nawet złamał kiedyś obojczyk na stoku, ale wina była jego, wygłupiał się.

Pomimo, że 82 procent narciarzy i snowboardzistów uważa, że warto zaopatrzyć się w ubezpieczenie na wyjazd, to tylko niespełna 40 procent faktycznie je kupuje - wynika z badania IMAS International. Jednocześnie duża grupa stwierdza, że sporty zimowe są niebezpieczne, a koszty leczenia po niemiłej przygodzie na stoku bardzo wysokie.

- Wypadek na zagranicznym stoku może nieść z sobą poważne finansowe konsekwencje - przestrzega Maciej Kuczwalski, ekspert Centrum Ubezpieczeń Komunikacyjnych. - Najbardziej dramatyczne przypadki potrafią kosztować duże pieniądze i ciągnąć się przez wiele lat. Pamiętajmy, że koszty ratownictwa nie są pokrywane przez ubezpieczenie, jakie oferuje nam Narodowy Fundusz Zdrowia.

Na przykład na Słowacji koszt zwiezienia poszkodowanego ze stoku, to około 400 zł. Gdy w akcji bierze udział helikopter, będziemy musieli zapłacić z własnej kieszeni od 10 do nawet 50 tys. zł. Do tego dochodzą koszty ewentualnej hospitalizacji lub przeprowadzenia określonych zabiegów.

- Jeśli chcemy ich uniknąć, warto pomyśleć o ubezpieczeniu, którego cena jest niewielka w porównaniu z tym, co przyjdzie nam zapłacić za akcję ratunkową - radzi Kuczwalski. - Odpowiednia polisa powinna uwzględniać, między innymi koszty leczenia, ratownictwo i transport do kraju. Poza tym nie może zabraknąć usługi OC, w razie, gdyby to ubezpieczony był sprawcą kolizji oraz polisy następstwa nieszczęśliwych wypadków i assistance.

- W Polsce rośnie liczba pozwów za spowodowanie kolizji na stoku- zauważa Agnieszka Walczak, członek zarządu Mondial Assistance. - Poszkodowani coraz częściej domagają się od sprawców zwrotu kosztów oraz zadośćuczynienia za spowodowanie wypadku. W krajach alpejskich taka praktyka stosowana jest od lat i wyjazd na narty bez ubezpieczenia jest bardzo ryzykowny. Ceny takich ubezpieczeń są dosyć niskie i w kujawsko-pomorskim podobnie jak w całej Polsce zaczynają się poniżej pięciu złotych za jeden dzień. Także ich dostępność jest bardzo dobra, bo można je kupić przez internet.

- Dodatkowo, dla młodzieży szkolnej i akademickiej do 24 roku życia, towarzystwa oferują 30-procentową zniżkę, przyznawaną na podstawie ważnej legitymacji szkolnej lub studenckiej dodaje Kuczwalski. - Ważne jest dopasowanie polisy do uprawianej przez nas aktywności. Gdy planujemy niebezpieczne zjazdy na nieoznakowanych trasach, lepiej powiadomić o tym ubezpieczyciela. Składka będzie wtedy wyższa, ale będziemy mieć pewność, że w razie akcji ratunkowej z udziałem helikoptera, za udzieloną nam pomoc zapłaci ubezpieczyciel.
Jak przypomina Anna Dąbrowska z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, przy zawarciu umowy musimy pamiętać o ubezpieczeniu sprzętu, w tym nart zjazdowych i biegowych, deski do snowboardu, wraz z osprzętem, wiązań, butów i gogli narciarskich. Ważne jest też ubezpieczenie kosztów akcji ratowniczej i poszukiwań w przypadku lawiny i innych niebezpiecznych w skutkach zdarzeń w górach.

- Istotne jest również, aby umowa zobowiązywała zakład ubezpieczeń do automatycznego pokrycia kosztów udzielenia pomocy narciarzom bez konieczności wykładania środków przez nich, a później ubiegania się o refundację dopowiada Aleksander Daszewski z BRU. - Należy sprawdzić, czy zakład ubezpieczeń, ma w ramach oferowanej ochrony uruchomione specjalne centrum alarmowe, które zawiadamiasz o swojej sytuacji i od którego masz prawo żądać udzielenia Ci natychmiastowej pomocy.

Coraz częściej na zimowe szaleństwa na nartach czy desce zaciągamy pożyczki. - Decydując się na taki kredyt trzeba jednak rozsądnie przeanalizować swoje dochody i sprawdzić, czy będziemy go mogli spłacić w rozsądnym terminie przestrzega Lucyna Czarny, kierownik regionalny operatora bankowego Fines. - Odradzamy okres spłaty dłuższy niż rok, przecież kolejnej zimy być może również będziemy chcieli wyjechać na narty. Wybierając kredytodawcę warto sprawdzić, czy nie ma go na tak zwanej czarnej liście Komisji Nadzoru Finansowego - firmy tam figurujące działają często na granicy prawa. Pożyczając pieniądze trzeba też dokładnie sprawdzić, jaką ratę będziemy spłacać i jak wysokie jest oprocentowanie, szczególnie Rzeczywistą Roczną Stopę Oprocentowania. Jeżeli jest większa niż 30 procent powinna zaświecić się nam czerwona lampka - można znaleźć tańszy kredyt. Trzeba też pamiętać o dokładnym przeczytaniu umowy, a jeśli któreś z zapisów są dla nas niezrozumiałe warto zapytać agenta.

Co najważniejsze, pamiętajmy o dokładnym zapoznaniu się z ogólnymi warunkami umowy ubezpieczenia przed jej podpisaniem, aby po wypadku uniknąć nieporozumień i rozczarowań.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska