- Zwłoki zostały nie tyle przeniesione, co wleczone. Ślady były na ściółce. Koszula zdarta z ciała, trzymała się tylko na rękach. A ciało? Zmasakrowane - opowiada ściszonym głosem Janusz Fiedoruk, młodszy brat ofiary.
Gdyby nie determinacja rodziny ofiary potrącenia, media nie wiedziałyby o postępowaniu zwyrodnialca. Dopiero kiedy w portalu społecznościowym pojawiła się informacja o poszukiwaniu roweru, policja nie mogła już dalej milczeć.
Roman Fiedoruk pojechał rowerem z Soc do sklepu w Trześciance. Kiedy zmierzał do domu, doszło do wypadku. Było między godziną 12 a 14. Gdy nie wrócił na noc, jego rodzice zaniepokoili się. Szukał go brat Janusz i rodzina jego żony. W końcu zawiadomili policję. W sobotę późnym wieczorem znaleziono zwłoki.
Czytaj też: Ciało leżało na łące. Podejrzany byk (zdjęcia)
- Równo dziesięć kroków od drogi, w krzakach malin, w lekkim zagłębieniu terenu. Trudno było je dostrzec - przyznaje pan Janusz.
Czytaj też: Zabił nożem, ciało leżało dwa miesiące
- Brat zginął od razu, nie mam co do tego wątpliwości - mówi Janusz Fiedoruk. - Ratować nie było kogo. Po takim uderzeniu człowiek nie miał prawa przeżyć. Pogotowie nic by nie pomogło. Ale to nie usprawiedliwia sprawcy. Zabił człowieka na miejscu, a później zawlókł jego zwłoki w las, ukrył i pojechał sobie dalej.
Czytaj też: Zwłoki długo leżały pod akademikiem. Ciało uszkodziły szczury. (wideo, zdjęcia)
Nagroda za pomoc w odnalezieniu zwyrodnialca
"Nadal szukamy czegokolwiek co pomoże nam w ustaleniu sprawcy który ,w taki sposób-wręcz bestialski potraktował naszego bliskiego -odbierając mu nie tylko życie ale tym samym też syna dla matki i ojca ,brata- kochanego wujka, szwagra,przyjaciela... Słowami nie potrafimy określić tego co czujemy..." piszą na portalu. I obiecują nagrodę w wysokości 5 tys. zł za pomoc we wskazaniu sprawcy bądź informacje, które pomogą w ustaleniu sprawcy.
"Ktoś taki powinien odpowiedzieć za to co zrobił-kochani to mógł by być również ktoś z waszych bliskich."