
Pożar wybuchł wczoraj (w sobotę) tuż przed północą i w kilka minut zajął dach zamkniętej od kilku lat kaplicy przy Fordońskiej 4. Na miejsce przyjechało 12 zastępów straży pożarnej. Dwa wozy gasiły ogień z podwórka posesji przy Fordońskiej 2, kolejne dwa z placu przed kaplicą, pięć wozów zajęło jeden pas Fordońskiej, a reszta dowoziła im wodę. W akcji brali też udział gazownicy i wodociągowcy. Ogień był tak duży, że ratownicy musieli ewakuować kilka osób z sąsiedniego budynku. Jednej z nich pomocy udzielili lekarze, ale nikomu nic się nie stało.

Ogień najpierw strawił drewniany dach kaplicy (zdjęcie wykonane telefonem komórkowym)
(fot. autor)
- Na razie nie wiemy, co było przyczyną pożaru. Na miejscu trwa dochodzenie - mówi młodszy brygadier Paweł Siedlecki z siedziby Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. Dodaje też, że akcja trwała ponad 6 godzin. Niestety, kaplica, która i tak była przeznaczona do rozbiórki, została doszczętnie spalona.
Co ciekawe budynek ma bardzo interesującą historię. Najpierw służył jako mieszkanie, a dopiero od 1969 roku jako tymczasowa kaplica pod wezwaniem Matki Boskiej Królowej Polski. W latach 1971-1972 została rozbudowana i służyła aż do końca lat 90-tych. Ostatecznie budynek został zamknięty po wybudowaniu nowego kościoła przy ulicy Żmudzkiej. Od kilku lat czekał na rozbiórkę.