"Pomorska" jako pierwsza napisała o dramacie włocławianki. 34-letnia kobieta w miejscowym sądzie złożyła wniosek o eutanazję. Pisaliśmy o tym w ubiegły poniedziałek. W ślad za nami pospieszyli inni: Polsat, TVN24, TVP, regionalne i ogólnopolskie dzienniki. Wszyscy zadawali sobie to samo pytanie: Czy wniosek, złożony w sądzie, rzeczywiście podyktowany jest życzeniem śmierci, czy też stanowi rozpaczliwe wołanie o pomoc?
Nie bez powodu przypominano przy tej okazji Janusza Świtaja, inwalidę z Jastrzębia Zdroju. Sparaliżowany od kilkunastu lat, prośbę o zgodę na eutanazję skierował do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niemal z dnia na dzień o Świtaju usłyszała cała Polska, a mnóstwo ludzi pospieszyło z pomocą. Dziś mężczyzna pracuje w fundacji Anny Dymnej, napisał książkę i cieszy się życiem.
- Zrobiła mi wielką krzywdę - mówi o wniosku Barbara Budzyń-ska, mama Moniki. Na szczęście sąd go zwrócił, domagając się uzupełnienia dokumentów. - Uprosiłam córkę, by tego nie robiła - twierdzi pani Barbara.
Od 19 lat pielęgnowanie córki stało się głównym celem jej życia. Wspólnie z 18-letnią Martą, swym młodszym dzieckiem, każdego dnia stara się, aby sparaliżowana po skoku do wody Monika, miała jak najlepsze warunki. Ale nie zawsze jest tak, jak by się chciało.
- Najgorzej było, gdy Monika leżała w jednym pokoju, a umierający na raka mąż w drugim. Nie wiem, skąd brałam wtedy siły - mówi pani Barbara. Teraz zostały w mieszkaniu tylko we trzy.
- Mam jeszcze przyjaciół i ktoś z nich napisał za mnie ten wniosek, mama o niczym nie wiedziała - przyznaje Monika. Ma żywą twarz, piękną cerę i niesprawne kończyny. Samodzielnie nie jest w stanie wykonać żadnej czynności. - Kocham życie - zapewnia - ale przykro mi, że mogę patrzeć na słońce jedynie przez okno. Chciałabym częściej wychodzić na dwór. Mama sama nie da rady posadzić mnie na wózku, a opiekunka przychodzi teraz rzadziej.
Sporo uwagi Monika i jej mama poświęcają sprawie ograniczonej liczby godzin pracy wykwalifikowanej opiekunki . Mają żal, że siostra przychodzi teraz tylko na dwie godziny w tygodniu.
- Te ograniczenia nie są naszym wymysłem, jest mniej pieniędzy, a więcej potrzebujących - tłumaczy Łucja Pawlaczyk, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka pomocy Rodzinie we Włocławku. Mówi o zasiłkach na pokrycie zaległości czynszowych - ostatnio łącznie 1500 zł, przyznanych Budzyńskim, kolejny raz deklaruje pomoc w załatwieniu opieki za symboliczną, 10-procentową opłatę. - Inaczej nie możemy, bo dochody tej rodziny przekraczają kwotę, do jakiej można ubiegać się o pomoc z MOPR - wyjaśnia Pawlaczyk
Włocławska Spółdzielnia Mieszkaniowa umorzyła odsetki od długu, jaki Budzyńskie miały z tytułu zaległości czynszowych. Pomoc materialną zadeklarowała spółka "Saniko", radny Andrzej Kazimierczak i poseł Marek Wojtkowski. Miejskie Przedsiębiorstwo Energetryki Cieplnej kupi artykuły pielęgnacyjne dla Moniki. Dr Mirosław Wiliński, okulista, zbada jej oczy, ostatnio bowiem bardzo narzeka na wzrok.