https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spokoju nie będzie

(maz)
Leszek Tillinger, prezes Polonii Bydgoszcz
Leszek Tillinger, prezes Polonii Bydgoszcz
Mariusz Staszewski stracił miejsce w składzie Polonii. Zajmie je Jonas Davidsson. Szwed, razem z kolegami, ma ratować ekstraligę dla Bydgoszczy.

Pewni miejsca w składzie mogą być także Andreas Jonsson i juniorzy Emil Sajfutdinow, Marcin Jędrzejewski i Krzysztof Buczkowski. Ten ostatni, musi jednak najpierw wyleczyć kontuzję (złamana kostka). Do pozostałych zawodników jest sporo zastrzeżeń. Najwięcej właśnie do Staszewskiego. To najsłabsze ogniwo bydgoskiej ekipy; w ostatnim meczu z Atlasem Wrocław zdobył ledwie punkt, wyprzedzając... kolegę z pary. Davidsson, który zajmie teraz jego miejsce, też nie zachwycał. W jego przypadku można jednak liczyć, że w końcu przełamie niemoc na polskich torach. To, że potrafi ścigać się na dobrym poziomie udowadnia w Szwecji i turniejach międzynarodowych.

Nerwowe dwumecze
Nie wiadomo jednak, czy na zmiany w składzie nie jest za późno. Porażka z Atlasem była już trzecią, jakiej Polonia doznała na własnym torze. Zmarnowała tym samym szansę na to, by samemu rozstrzygnąć o szóstym miejscu po rundzie zasadniczej. Teraz los klubu jest w rękach rywali, a ci są teraz znacznie bliżej play off niż bydgoska ekipa. Mało prawdopodobne bowiem, że punkty na własnym torze tracić będą Unia Tarnów i ZKŻ Zielona Góra. Wyjazdowe zwycięstwa Polonii w Lesznie czy Częstochowie, rozpatrywać należy z kolei w kategorii cudu.
Jeśli sprawdzi się najgorszy i, niestety, chyba najbardziej realny scenariusz, 2 i 16 września Polonia w dwumeczu będzie walczyć o siódme miejsce w ekstralidze (ósma drużyna spada do I ligi). Jeśli z tej batalii poloniści wyjdą obronną ręką, będą jeszcze musieli pokonać wicemistrza I ligi (również mecz i rewanż). A to oznacza ogromne nerwy do końca sezonu.

Staszewskiemu już dziękujemy
Rozmowa z
Leszkiem Tillingerem
prezesem Polonii Bydgoszcz

- Czy po kolejnym, przegranym meczu, pogodził się pan już z myślą o barażach?
- Przykro o tym mówić. Teraz mamy już tylko teoretyczne szanse na miejsce w pierwszej szóstce i, nie ma co ukrywać, nadzieja na uniknięcie baraży jest nikła. Ostatnia porażka mocno nas zabolała. Mecz z Atlasem trzeba było wygrać.

- Wyciągnęliście już wnioski z tej sytuacji?
- Od składu odsunięty został Mariusz Staszewski. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, nie wystartuje już w barwach Polonii do końca sezonu. Poinformowaliśmy Jonasa Davidssona, by szykował się do startu w Lesznie i kolejnych meczach. Mam nadzieję, że w spotkaniu z Tarnowem będzie już gotowy pojechać Krzysztof Buczkowski. On w Lesznie raczej nie wystartuje; wolimy, by dokładnie wyleczył kontuzję. Od pozostałych zawodników też można by wymagać więcej. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z postawy Andreasa Jonssona. Powinien wygrywać więcej wyścigów, na własnym torze odjeżdżać liderom innych ekip. Oczywiście, nie przez niego przegrywaliśmy. Postawa reszty zawodników pozostawiała wiele do życzenia. Na pochwały zasłużył zaś Emil Sajfutdinow. W meczu z Atlasem pokazał co niektórym, jak powinno się jeździć na żużlu.

- Przebudowany skład ma już przygotowywać się na walkę w barażach?
- Do zakończenia sezonu zasadniczego zostało kilka spotkań i - teoretycznie - wszystko może się wydarzyć. Zobaczymy, jak potoczy się zaległe spotkanie Unii Tarnów z ZKŻ. Jeśli gospodarze przegrają, razem z Unią będziemy mogli podać sobie ręce i przygotowywać do dwumeczu.

- Z którym z tych zespołów wolałby pan walczyć o utrzymanie?
- Trudno porównać siłę tych drużyn. Wydaje się, że ZKŻ rozkręcił się na dobre, a Unia ciągle nie pokazała swoich możliwości. Mimo to "Jaskółki" wydają mi się mocniejsze. Mają w swoich szeregach Tomasza Golloba. A on potrafi wygrywać wszędzie i ze wszystkimi. Szczególnie w Bydgoszczy.

- Czy nawierzchni bydgoskiego toru nie można przygotowywać tak, by była atutem polonistów?
- Na wcześniejszy mecz, z Unibaksem Toruń, przygotowaliśmy przyczepniejszą nawierzchnię. To zaskoczyło rywali. Tego manewru nie było jednak sensu powtarzać teraz. Atlas startuje właśnie na przyczepnych, ciężkich nawierzchniach i wygrywa u siebie z każdym. Wiedzieliśmy, że poza Jasonem Crumpem i Hansem Andersenem, pozostali raczej nie radzą sobie na twardych torach i taki też przygotowaliśmy. Tymczasem bohaterem wrocławskiej ekipy okazał się Tomasz Jędrzejak, który bezlitośnie objeżdżał naszych zawodników...

- Ma pan jakieś zastrzeżenia do pracy trenera Zdzisława Ruteckiego?
- Wiem, że kibice mają pretensje. Trener jednak zawsze kieruje się dobrem zespołu. Angażuje się w treningi i zawsze posyła na tor tych, którzy jego zdaniem są w najlepszej formie. Ma także swoją koncepcję ustawiania par, wprowadzania zmian w trakcie meczu. Byłem na ostatnim treningu i widziałem, jak spisywali się Krystian Klecha i Mariusz Staszewski. Pierwszy wygrywał ze wszystkimi jak chciał. W swoim pierwszym starcie piątkowego meczu też wygrał i to z najlepszym czasem dnia. Potem spisywał się coraz słabiej. Staszewski na treningu również sobie świetnie radził. Jak było w trakcie spotkania, wszyscy widzieli.

- Walka w barażach jest już niemal przesądzona, a nad klubem krąży widmo spadku. Wyobraża pan sobie przyszłoroczną ekstraligę bez Polonii?
- W ogóle nie dopuszczam do siebie takiej myśli.

Rozmawiała Magdalena Zimna

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska