Temat powrócił wraz z rozprawą sądową, która ma zdecydować o podziale spółdzielni. Ta zaplanowana jest na przyszły tydzień.
W Kowalewie pobudowano dziesięć bloków, które usytuowane są w dwóch zespołach. Tamtejsi spółdzielcy zamieszkują 209 lokali.
- Sprawa ma swój początek w latach 90. i powraca, bo nigdy nie została rozstrzygnięta - przypomina prezes spółdzielni Zbigniew Piotrkowski. - W 2002 roku w Kowalewie zorganizowano referendum i wówczas mieszkańcy bloków, należących do Spółdzielni Mieszkaniowej, zdecydowali, że chcą się odłączyć od Golubia-Dobrzynia.
Od tamtego czasu trwa wymiana pism i wyszukiwanie rozwiązań prawnych przez grupę założycielską z Kowalewa i przedstawicieli Spółdzielni Mieszkaniowej z Golubia-Dobrzynia. Obie strony nie doszły do porozumienia. Spółdzielcze zebranie przedstawicieli nie wyraziło zgody na podział i sprawa trafiła do sądu. Pierwszy wyrok oparł się na opinii rzeczoznawcy, który twierdził, że nowa spółdzielnia w Kowalewie byłaby zbyt mała, aby mogła samodzielnie działać. Z tą ekspertyzą nie zgodzili się mieszkańcy bloków w Kowalewie. Powołano kolejnego rzeczoznawcę, specjalistę ze Stowarzyszenia Księgowych w Polsce. Jego opinia mówi, że możliwy jest podział.
Decydująca rozprawa miała odbyć się 9 stycznia. Jednak usprawiedliwiona nieobecność rzeczoznawcy, nie pozwoliła, by doszło do spotkania w sądzie. Kolejny termin sąd wyznaczył na 30 stycznia.