Wcześniej częściowo koszty transportu toruńskich śmieci i utrzymania stacji przeładunkowej w Toruniu pokrywały inne samorządy, w tym Bydgoszcz. Wyrok NSA w tej sprawie zapadł 19 września. Co zmienia? Najpierw trzeba wyjaśnić, jaka była historia całego sporu o odbiór i koszty usuwania odpadów zmieszanych.
Przypomnijmy, że nowe porozumienie dotyczące zagospodarowania śmieci podpisane zostało w marcu tego roku. Konieczność jego zawarcia wynikała m.in. z opinii prawnych, które potwierdziła Regionalna Izba Obrachunkowa.
- To było najważniejsze zadanie w gospodarce odpadami postawione przez Prezydenta Rafała Bruskiego. Nadrzędnym celem było zabezpieczenie interesu mieszkańców Bydgoszczy – mówi zastępca prezydenta Bydgoszczy Michał Sztybel.
- Kluczowe w czasie przygotowywania nowej umowy było, by bydgoszczanie płacili tylko za swoje odpady. Nie ponosili dodatkowych kosztów transportu odpadów z Torunia do Bydgoszczy. Ostatni wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego potwierdził nasze racje. Dziś możemy mówić, że korzystamy z najlepszego systemu zagospodarowania odpadów w Polsce. Dzięki niemu mieszkańcy mają jedne z najniższych opłat w porównaniu z innymi dużymi miastami – podkreśla zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Po analizach i opinii RIO w sprawie śmieci
W czasie, kiedy trwały negocjacje, bydgoski ratusz, oprócz pozyskania opinii prawnych, przeprowadził szereg analiz. Z kolei na prośbę toruńskiego magistratu sporządzono audyt ceny za transport i przeładunek odpadów. Porozumienie uwzględniało możliwość wprowadzenia zmian po orzeczeniach Naczelnego Sądu Administracyjnego, który na wniosek Torunia rozpatrywał kwestie związane z gospodarką odpadami. Ostatecznie uznano wszystkie nieprawidłowości stwierdzone przez Bydgoszcz.
Czego dotyczyły zastrzeżenia? Przede wszystkim wskazano na brak finansowania przekazanych zadań za pośrednictwem dotacji celowej i uwzględnianie w tzw. „cenie na bramie” (cenie przyjęcia odpadów) kosztów transportu odpadów z gminy Toruń do Zakładu Termicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Bydgoszczy oraz utrzymania stacji przeładunkowej w Toruniu. Inne z kolei dotyczyły możliwości kształtowania tak zwanej „ceny na bramie” przez Toruń. Sąd przyznał również rację Bydgoszczy, kiedy wskazano na brak publikacji porozumienia międzygminnego (dotyczącego budowy spalarni) z 29 października 2009 roku w Dzienniku Urzędowym Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Jak do ostatniego orzeczenia NSA odnosi się prezydent Torunia, Michał Zaleski i czy podjęte zostaną jakieś nowe kroki? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Malwiny Jeżewskiej, rzeczniczki prasowej prezydenta Torunia. Czekamy na odpowiedź.
"Nowe porozumienie korzystne dla mieszkańców Bydgoszczy zawarte wiosną będzie nadal funkcjonować" - czytamy w komunikacie bydgoskiego ratusza. "Każdy płaci za swoje odpady taką samą stawkę za zagospodarowanie, ale już za transport i przygotowanie toruńskich odpadów płaci tylko Toruń. Nowe rozwiązanie oznacza, że mieszkańcy Bydgoszczy co roku zaoszczędzą ponad 4 mln zł".
Bydgoska spalarnia odpadów przyjmuje z Torunia ponad 58 tys. ton odpadów zmieszanych na rok. Problem pojawił się w lipcu 2022 roku, kiedy bydgoski Urząd Miasta dostał opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej, w której stwierdzono, że rozliczenie kosztów nie może odbywać się między spółkami - toruńskim Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania a bydgoską ProNaturą.
