Podopieczni trenera Aleksandra Krutikowa zapowiadali, że z Podkarpacia wrócą z dwoma punktami.
Słaba druga połowa
FORUM
W jakich rozgrywkach powinni grać koszykarze Sportino - w PLK czy I_ idze? Wypowiedz się na forum.
Niestety, sił i motywacji wystarczyło im tylko na 24 minuty. Prowadzili wtedy 40:34, ale od tego momentu na parkiecie dominowali już zawodnicy z Jarosławia. Wygrali końcowe 16 minut meczu 33:20.
- Bardzo chcieliśmy wygrać, bo przecież jeszcze mieliśmy teoretyczne szanse na utrzymanie - zaznaczał Sasza Krutikow. - Słabo zagraliśmy w drugiej połowie. Agresywne krycie przez przeciwników spowodowało, że pojawił się problem z konstruowaniem akcji. Ponadto nie trafiliśmy wiele rzutów spod samego kosza.
Popis Diduszki
Ze zwycięstwa we własnej hali - po serii porażek - cieszył się Dariusz Szczubiał, trener Znicza.
- Sportino grało pod dużą presją. Gdyby ich skuteczność w pierwszej połowie była lepsza, to mogłoby dojść do powtórki z ostatnich spotkań, kiedy inowrocławianie zwyciężali lub byli bliscy sprawienia niespodzianek - podkreślał Szczubiał. _- Po przerwie mozolnie odrabialiśmy straty. Wreszcie było widać zaangażowanie. Bardzo ważnym ogniwem był Łukasz Diduszko, który uratował dużo piłek na atakowanej tablicy.
Spóźniona pogoń
Okazało się, że nawet wygrana nad Zniczem, nie przedłużyłaby szans Sportino na zachowanie ligowego bytu. Kotwica Kołobrzeg wygrała bowiem w Stalowej Woli.
Inowrocławianie nie zamierzają odpuszczać walki o przedostatnie miejsce.
Tracą do Polonii 2011 Warszawa tylko jeden punkt, a stać ich na zwycięstwa we własnej hali z PBG Basketem Poznań (środa, godz. 18) i Polonią Azbud Warszawa (7 kwietnia).
Ponadto czeka ich wyprawa do Koszalina na spotkanie z AZS (27 marca).
Za duży egoizm
- Ligę przegraliśmy wcześniej. W Jarosławiu graliśmy z nożem na gardle, a wtedy nie wszystko wychodzi - zaznaczał Przemysław Łuszczewski, skrzydłowy Sportino.
Inowrocławianie w drugiej odsłonie meczu nie przypominali zespołu. Grali zbyt indywidualnie. Górował w tym Quinton Day (5/7 za 2, 3/12 za 3), który oddawał rzuty z trudnych pozycji.
Zawodnicy mieli tylko 6 asyst (przy 14 rywali). Za mało piłek kierowali pod kosza, a oddawali za dużo rzutów z dystansu (5/28).
- Straciliśmy definitywnie szanse na utrzymanie. Najgorsze jest to, że niektórzy gracze zapomnieli, że gra się dla drużyny, a nie własnych statystyk - ocenił postawę niektórych kolegów Łukasz Żytko, kapitan Sportino.