https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie z Janem Kwiatoniem - himalaistą i płetwonurkiem

tekst i fot. MARIETTA CHOJNACKA
Pół miliona złotych, wiele samozaparcia, lata wspinania i nurkowania i można zrobić coś, co nie udało się nawet najsłynniejszemu badaczowi mórz Jacques'owi Cousteau.

O takim wyczynie Polaków opowiedział w środę w Tucholi Jan Kwiatoń - himalaista i płetwonurek z Bydgoszczy.

Jeśli ktoś z Tucholi chce przeżyć przygodę, to odpowiednie do tego będzie Stowarzyszenie Miłośników Historii Borów Tucholskich "Historia i Pamięć". To także okazja do spotkania nietuzinkowych ludzi. Do takich na pewno można zaliczyć Jana Kwiatonia, który w 2007 roku był szefem wyprawy w Himalaje nad jezioro Tilicho, na której czterech śmiałków nurkowało na wysokości pięciu tysięcy metrów na głębokość 15 i 30 metrów. Przyjechał do Tucholi na zaproszenie Zbigniewa Kabata, prezesa stowarzyszenia i płetwonurka.

Co w tym wielkiego i dlaczego taka wyprawa kosztowała aż pół miliona złotych? Ano nurkowania w wysokogórskich warunkach próbowali Turcy i Hindusi, ale jak dotąd udało się to tylko Polakom z wyprawy Jana Kwiatonia.

Przygotowania lekarzy, zaangażowanie około stu osób w pozyskiwanie pieniędzy i treningi m.in. w Morskim Oku przyniosły rezultaty. Dziesięciu panów wyruszyło we wrześniu 2007 r. nad Tilicho. - Udowodniliśmy, że nurkowanie na dużych wysokościach jest możliwe - mówił na spotkaniu w pizzerii "Verona" Jan Kwiatoń. - W wyprawie wzięli udział lekarze, płetwonurkowie i himalaiści. Trzeba było pogodzić dwie przeciwstawne sprawy - medycynę wysokościową z fizjologią nurkowania. Z jednej strony adaptacja wysokościowa, z drugiej strony lepka, gęsta krew, która zwiększa ryzyko choroby dekompresyjnej. Kto nurkuje, ten wie, co to znaczy. Metodą prób i błędów lekarze opracowali odpowiedni dla nas nitrox - mieszankę azotu i tlenu. I wyprawa się powiodła. Cieszę się, że zrobili to Polacy i choć nie lubię mówić o rekordach, to jest rekord świata.

Wspomnienia Jana Kwiatonia, który z kolegami zaczął himalajskie nurkowanie, a także film z wyprawy trafiły na podatny grunt. Członkowie stowarzyszenia "Historia i Pamięć" różnymi metodami poszukują białych plam w historii Borów Tucholskich i nurkowanie też nie jest im obce.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

:)
Brawo! Było poprostu świetnie!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska