https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa bydgoskiej fundacji w prokuraturze. Chodzi o 939 tys. zł z Funduszu Sprawiedliwości. Poszło o "czystość przedmałżeńską"

Maciej Czerniak
Prokuratura ma zająć się sprawą rozliczeń bydgoskiej fundacji dbającej o "czystość przedmałżeńską"
Prokuratura ma zająć się sprawą rozliczeń bydgoskiej fundacji dbającej o "czystość przedmałżeńską" Piotr Bilski
Krajowa Administracja Skarbowa skierowała zawiadomienie w sprawie Fundacji Czyste Serca, która otrzymała dofinansowanie od rządowego funduszu. Sprawa znalazła się już wcześniej w audycie Najwyższej Izby Kontroli.

Fundacja Czyste Serca to organizacja, która znalazła się na liście ponad stu organizacji, których audyt przeprowadziła Krajowa Administracja Skarbowa. Sprawdzano, w jak sposób wydatkowano pieniądze publiczne. Bydgoska fundacja znalazła się wśród tych, wobec których KAS skierowała do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Dokładniej, chodzi o 939 tys. zł, które organizacja "Czyste Serce" otrzymała w ramach działania Funduszu Sprawiedliwości. Pieniądze zostały przyznane w 2019 roku i miały służyć do przeprowadzenia kampanii promowania czystości przedmałżeńskiej. Zresztą misją Fundacji "Czyste Serce" jest - jak czytamy w informacji o działalności organizacji na jej stronie internetowej - to, by "jak największa liczba dziewcząt i chłopców rozpoczynała życie seksualne po ślubie".

W sprawie gospodarowania pieniędzmi, które do fundacji trafiły z centralnego, publicznego funduszu, wypowiedzieli się już w 2021 roku kontrolerzy NIK. W sprawozdaniu izby znalazło się wiele informacji, które później posłużyły KAS do skierowania sprawy do prokuratury. Dokładniej, administracja skarbowa zarzuca:

Poświadczanie nieprawdy, co do okoliczności mających znaczenie prawne, finansowanie ze środków publicznych niewykonanych zadań, wykorzystanie nierzetelnych dokumentów do rozliczenia dotacji.

Kontrolerzy stwierdzili, że - jak podaje Gazeta Wyborcza w tekście z 24 stycznia "fundacja „pompowała" wydatki i „pomnażała" liczbę osób uczestniczących w spotkaniach, aby rozliczyć prawie milionową dotację".

W jaki sposób miało się to odbywać? Wynajmowano, między innymi pośredników, którzy mieli zorganizować pięć konferencji współtworzących wspomnianą kampanię promocyjną.

Już wcześniej, jak z kolei podawało Radio Zet, ustalono że "realizację tych działań bydgoska fundacja zleciła spółce 8Business, której współwłaścicielem jest łódzki działacz PiS Grzegorz Dębowski". Marża narzucana przez to przedsiębiorstwo miała wynieść aż 95 proc.

Prezes miał (...) dogadanych ludzi

Zdaniem NIK, upublicznienie przez Fundację ogłoszenia o przetargu jedynie na jej stronie internetowej miało "wpływ na poziom konkurencyjności postępowania". Miernikiem tego była... tylko jedna złożona oferta. Jak do tego doszło?

- Prezes miał wszystko ułożone i miał dogadanych ludzi. Z właścicielem znaliśmy się prędzej. Wcześniej współpracowaliśmy. Były to kontakty fundacyjno-biznesowe z różnych przedsięwzięć, które były realizowane - mówił koordynator projektu, bydgoski działacz prawicowy, społecznik. Jego słowa przywołane są w raporcie NIK-u.- To mądry człowiek, który pomaga wielu ludziom bezinteresownie. Mi pomógł w doradztwie wizerunkowym. Z prezesem ma kontakt. Wspólnie uznaliśmy, że nie ma lepszego. Ten człowiek nam się objawił.

- Nie robiliśmy rozeznania, czy są inne firmy na rynku - dodaje koordynator. - Jest coś takiego jak zaufanie. Ta materia, w której się poruszamy – profilaktyka, uchronienie młodych ludzi przed zagrożeniem, to nie można wpuścić człowieka, który wygrałby przetarg, który nie wiadomo jakie ma poglądy. Równouprawnienie musimy włożyć w kieszeń, bo to musi być ktoś kto realizuje myśl taką jak my zawarliśmy w projekcie. Fundacja ma za zadanie promować dobre wzorce w świecie. Rynek nie może decydować w tym przypadku - to też słowa, które znalazły się w raporcie NIK-owskim.

Prezes Fundacji "Czyste Serce", o którym mówi koordynator, to Wiesław Gajewski. Nie chce jednak komentować sprawy w rozmowie telefonicznej. Twierdzi, że nie wie o żadnym zawiadomieniu do prokury. Po chwili dodaje: - Jeżeli ma pan jakieś pytania, proszę wysłać je mailem.

Wspólnik to dawny wodzirej

W oczekiwaniu na odpowiedź, pozostaje zatem zacytować wypowiedzi prezesa Gajewskiego, które przytacza wystąpienie pokontrolne NIK-u.

- Cieszyłem się, że dostałem grant, ale się przestraszyłem, bo kwota nie była mała - mówił prezes. - W poprzednim grancie miałem lokalną kampanię medialną. Tu chodziło o to, aby dotrzeć do mediów mainstreamowych. Mówiono mi, że nie muszę robić przetargu. Pomyślałem sobie, że może znajdzie się firma, która zrobi nam wszystko. Ogłosiliśmy na stronie internetowej formalny przetarg.

Dodaje też, że ofertę podmiotu zewnętrznego przyjął „w dobrej wierze”. Przyznał również, że zna wspólnika tego podmiotu, bo był wodzirejem na jego weselu. Była to, jak podkreśla, "znajomość towarzyska", ale nie wiedział "że jest on wspólnikiem Podmiotu zewnętrznego".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska