Długów więcej niż majątku
- Co z Januturem? Czy ta cisza oznacza, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan? - pytają nas poszkodowani przez nieszawską spółkę rolnicy.
Przypomnijmy. Nieszawska spółka Jantur wyłudziła od kilkuset rolników w Polsce zboże. Gospodarze podpisywali umowy, przywozili ziarno i na tym się kończyło. Pieniędzy nie dostali. Niektórzy czekają na należności od 2008 roku. Zwodzono ich obietnicami jeszcze w roku 2010. Ostatecznie spółka upadła, a wierzyciele - nie tylko rolnicy - mieli nadzieję, że uda się odzyskać należności po sprzedaży majątku Janturu przez syndyka.
Majątek okazał się jednak marnej wartości w stosunku do roszczeń sięgających ok. 80 mln złotych. Poza tym syndykowi udało się zbyć jedynie jego część, w dodatku za dużo mniejsze kwoty niż oczekiwano.
Niektórzy rolnicy poszli do sądu i poprzez wygrane procesy mają szansę na odzyskanie pieniędzy. Komornicy zajęli wszystko, co było do zajęcia, łącznie ze składnikami prywatnego majątku osób z kierownictwa spółki.
Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy nadal prowadzi żmudne śledztwo, które prawdopodobnie zostanie przedłużone. - Będziemy występować do sądu o przedłużenie postępowania na kolejne trzy miesiące - powiedział nam prokurator Jan Bednarek, rzecznik prasowy bydgoskiej "okręgówki“. - Śledztwo zakończy się pod koniec trzeciego lub w czwartym kwartale. Za wiele nie mogę powiedzieć. Potrzebna jest dodatkowa opinia biegłej na temat powiązań z jedną z firm, która wprawdzie nie miała bezpośrednich kontaktów handlowych z Janturem, ale powiązana była z jedną z firm związanych z nieszawska spółką - tłumaczy oględnie prokurator. - Ponadto musimy przesłuchać jeszcze około trzydziestu poszkodowanych rolników - dodał.
Wiadomości z Aleksandrowa Kujawskiego
W sprawie tej zarzuty postawiono członkom zarządu i rady nadzorczej. Upadły Jantur był spółką rodzinną, należącą do wpływowej do niedawna rodziny Ch.. Nie wszystkim afera zaszkodziła w wypełnianiu publicznych funkcji. Janusz Chmielewski, były przewodniczący rady nadzorczej Janturu, jest radnym powiatu aleksandrowskiego. Mimo, że prokuratura postawiła mu zarzuty, wymieniając artykuły kodeksu spółek handlowych w związku z artykułem kodeksu karnego, otrzymał mandat. Poniósł konsekwencje polityczne. Pozbawiono go odpowiedzialnych funkcji w PSL. Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe, zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny.
Jego dwaj bracia (prezes i wiceprezes spółki) mają za sobą areszt tymczasowy, zastosowany jako środek zapobiegawczy.
Zarzuty mają także siostra braci Ch., która była członkiem rady nadzorczej i właścicielką firmy upadłej niedawno Majkro w Wagańcu oraz Kamila Ch. (członek rady nadzorczej), Jolanta O. (główna księgowa spółki) i Beata Ś. (członek rady nadzorczej).
Według nieoficjalnych informacji, kondycja Janturu była taka, że zarząd powinien zgłosić spółkę do upadłości 14 dni po przyjęciu sprawozdania za rok... 2008. Ogłoszono ją dopiero w lipcu 2010 roku, chociaż już pod koniec 2009 roku przerwano produkcję i wręczano pracownikom wypowiedzenia.
Najogólniej ujmując, kierownictwu spółki prokuratura zarzuca oszustwa i wyłudzenia.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców