Program wczorajszej sesji był dość krótki, siedem punktów. Najważniejszym z nich miało być wyłonienie przewodniczącego rady. Wcześniej wszyscy radni złożyli ślubowanie i odebrali od komisarza wyborczego sędziego Sebastiana Rogalskiego dokumenty potwierdzające przyznany im mandat.
Pierwszego kandydata na przewodniczącego - Ryszarda Packa - zaproponował Adam Knapik. Przekonywał, że oprócz bezdyskusyjnych zalet Packa, funkcja ta należy się komitetowi, który uzyskał najwyższe poparcie. Platforma wprowadziła do rady siedmiu przedstawicieli. Wysłuchano go z uwagą, po czym Marzena Kempińska wskazała na Grzegorza Chmielewskiego z PSL. Wygrał ten ostatni. Niejako ukłonem w stosunku do PO była propozycja, aby wiceprzewodniczącym został Tadeusz Gajewski. Wszyscy byli za. Teoretycznie chwilę potem sesja miała się zakończyć.
Standardy powiatu
Dość niespodziewanie, były przewodniczący Roman Zagórski zgłosił wniosek, aby wyłonić także starostę. Chwilę potem rozpętała się burza, która, z ośmioma przerwami, trwała blisko trzy godziny. Adam Knapik, wyraźnie poirytowany pomysłem, wnioskował o oddalenie projektu uchwały o wyborze starosty "poza programem". - Nie dano nam czasu do zapoznania się z kandydatami - przekonywał. - Tak ważną decyzję należy podejmować świadomie. Pomijam już fakt, że wbrew zasadom demokracji, zostaliśmy zepchnięci do roli marionetki - komentował sytuację PO w radzie. - Widać takie są standardy w powiecie świeckim - jakby przewidując dalszy scenariusz wydarzeń.
Wątpliwości płynących ze środka sali było tyle, że w pewnym momencie Adam Gatner zaczął nawoływać do zakończenia sesji. - Skoro koalicja, która się zawiązała jest trwała, chyba nie ma powodów do obaw, że nie przetrwa tygodnia - nieco szydził z sytuacji.
PO chce Studzińskiej
Już w kategoriach komedii można traktować samo głosowanie w sprawie spornego, szóstego punktu sesji. Głosy liczono trzykrotnie i za każdym razem wychodził inny wynik. Ktoś nie wytrzymał i rzucił w stronę Grzegorza Chemielewskiego: "Jak się chce rządzić, to trzeba umieć liczyć!"
Przez krótki moment wydawało się, że najcięższy moment już minął. Nic bardziej mylnego. Radni długo nie mogli dojść do porozumienia, czy przegłosowany wniosek Zagórskiego oznacza, że już mogą typować starostę, czy może potrzebna jest kolejna uchwałą o innym brzmieniu? Powstało wielkie zamieszanie. - To nie jest sesja, to jest farsa - podsumował obrady Pacek. Wyraźnie zgorszona była także Dorota Krezymon, którą zaskoczyło to, że karty zostały już dawno rozdane. - To moja pierwsza sesja i już czuję się wyrzucona poza margines tego, co się tu dzieje.
Ku zaskoczeniu wszystkich, PO na starostę zgłosiło Barbarę Studzińską, lidera OPS. Jednocześnie padła wyraźna deklaracja, że poprze ją cała Platforma, czyli siedmiu radnych. Potrzebna była tylko jej zgoda i głosy pięciu radnych OPS. Był to iście szatański plan, który miał zburzyć koalicję: OPS, Partnetstwa, PSL i PiS. Barbara Studzińska, wyraźnie zaskoczona, po namyśle grzecznie podziękowała i odmówiła tłumacząc, że nie chce łamać podjętych wcześniej zobowiązań. W ten sposób na placu boju została tylko Marzena Kempińska. Na wicesta-rostę zaproponowała oczywiście Barbarę Studzińską. W skład zarządu weszli także: Józef Belt, Marek Kiełpiński i Andrzej Kowalski.