Grzegorz Podżorny, rzecznik prasowy Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność informuje: - Podczas demonstracji górników przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej doszło do starć z policją. Według informacji strony związkowej są osoby ranne po stronie uczestników demonstracji.
Do demonstrujących przyłączyli się chuligani, są ranni, na razie nie wiadomo ile osób zostało poszkodowanych. Obserwatorzy informują, że policja użyła broni gładkolufowej.
Podczas mediacji za namową policji w biurze wygaszono światło i w tym momencie nie wiadomo czy rozmowy będą kontynuowane. Na razie słychać tylko krzyki - mówi Piotr Szereda, szef Międzyzakładowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego.
W biurze było słychać dochodzące z zewnątrz strzały. Związkowcy są zdania, że zamieszki wywołali pseudokibice GKS Jastrzębie.
- Zadyma nie została jeszcze opanowana- mówił Piotr Szereda przed godziną 20. - Sytuacja coraz bardziej się zaostrza. Doszło do starć pomiędzy policją a demonstrującymi. Czy są szanse na porozumienie? O to trzeba pytać dowódców. Czekamy na decyzje, mam nadzieję, że rozmowy zostaną wznowione.
Górnicy JSW protestują już od siedmiu dni. Domagają się m.in. odejścia prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego, którego oskarżają o prowadzenie polityki inwestycyjnej ponad stan oraz działanie na życzenie ministerstw ze szkodą dla firmy.
Rzecznik śląskiej policji Andrzej Gąska potwierdził, że do opanowania sytuacji podczas zamieszek przed siedzibą zarządu JSW funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. Zdaniem związkowców starcia wywołali kibice i narodowcy, którzy zwoływali się za pomocą Facebooka.
- To nie górnicy wywołali zamieszki przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej - oświadczył Piotr Szereda z NSZZ Solidarność regionu Śląsko- Dąbrowskiego. - My nie przyszliśmy tutaj rzucać kamieniami i petardami - podkreślił Szereda. Jego zdaniem, do starć doszło nie tylko z winy chuliganów, ale też policji, która niepotrzebnie użyła broni gładkolufowej. - Według mojej wiedzy, bezpieczeństwo osób wewnątrz budynku nie było zagrożone - powiedział Piotr Szereda.
Czytaj e-wydanie »