Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta chełmiński Wojciech Bińczyk może stracić fotel

mona
Czy radni odwołają dziś ze stanowiska starostę Wojciecha Bińczyka?
Czy radni odwołają dziś ze stanowiska starostę Wojciecha Bińczyka? arch. / (mona)
Radni zdecydują dziś czy odwołać szefa powiatu. Wnioskowało o to siedmiu z nich. Zarzucili Wojciechowi Bińczykowi m.in. przekroczenie kompetencji w sprawie rolnika z Osnowa.

Powodem wystąpienia rajców o odwołanie pierwszego w powiecie jest - jak mówią - bezczynność, opieszałość w działaniu, narażenie starostwa na straty finansowe i konieczność zapłaty wysokich odszkodowań na rzecz Piotra Rutkowskiego z Osnowa.

Przypomnijmy, osnowianin w oficjalnej skardze zarzucił staroście, że nie dotrzymał słowa.

Czytaj też: Powiat chełmiński. Budżet nie jest prorozwojowy

- Gdy podczas opiniowania projektu obwodnicy okazało się, że nie ma zjazdu na jedną z moich działek obiecał, że zostanie wykonany tylko bym tego nie zgłaszał na piśmie, bo to opóźni roboty - mówi Piotr Rutkowski. - Do dziś nie mogę wjechać na własne pole. Nie odkupił też ode mnie tzw. resztówek, czyli małych, nierównych fragmentów działek, które nie nadają się do upraw. Ponadto, wykorzystano mój drenaż do odprowadzenia wód opadowych. Dopiero, gdy o sprawie powiadomiłem inspektora nadzoru budowlanego w Bydgoszczy, przed jego wizytą dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg zlecił szybkie zamknięcie studzienek, aby ukryć fakt, że woda nimi spływała na moje pola.

O wykup resztówek rolnik wniósł sprawę do sądu. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa.
- Po tym, jak usłyszałem argumenty strony przeciwnej, jestem dobrej myśli - mówi rolnik.
Z kolei o pomoc w rozwiązaniu trzeciego problemu, wjazdu na pole, zwrócił się do ministerstwa transportu, budownictwa i gospodarki morskiej i ministerstwa ochrony środowiska.

- Odpowiedź dostałem taką, że muszę mieć wjazd na drogi, nawet gdyby to była służebność drogowa - mówi osnowianin. - I dostosowania się do tego oczekuję! Jeśli moje resztówki zostaną wykupione, to tej sprawy nie będzie. W innym przypadku - oczekuję wskazania mi wjazdu.
Mariusz Kalkiewicz, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Chełmnie twierdzi, że są w trakcie wywozu ziemi z działek Rutkowskiego, który został o tym pisemnie zawiadomiony 26 października.
- W pierwszym dniu wywozu ziemi pan Rutkowski podjechał i zabronił mojemu pracownikowi wywozu. Mimo wszystko firma od piątku rozpoczęła wywóz - mówi Kalkiewicz. - Jeśli stwierdzone zostaną jakieś nieprawidłowości odpowiedzą za nie inspektorzy nadzoru budowlanego i kierownik budowy, który podpisał oświadczenie i wykonał wszystko zgodnie ze sztuką budowlaną i projektem. W końcu za to, by dopilnowali by wszystko było zrobione zgodnie ze sztuką budowlaną, dostali kilkaset tysięcy złotych.

Jak mówi Kalkiewicz, po pisemnej prośbie o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji "Kobylarnia" odpisała, że ziemia została zgromadzona na działce prywatnej.
- To umowy między wykonawcą a rolnikiem - twierdzi Kalkiewicz. - Starałem się pomóc, napisałem do "Kobylarni" o wyjaśnienie. Odpisali, że mieli ustną umowę z Rutkowskim, pozwolił im składować u siebie ziemię. I tylko on twierdzi, że jedynie do zakończenia budowy. Poza tym, jeśli nawet - to koniec budowy można liczyć jako moment zakończenia okresu gwarancji. Ten mija dwa lata po oddaniu obwodnicy. A to nastąpiło w sierpniu ubiegłego roku. Jest zatem jeszcze czas.
Jeśli chodzi o wymianę pokryw ażurowych na pełne dyrektor twierdzi, że nie robili tego, by uniknąć zarzutów wizytujących wczoraj teren przedstawicieli wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego.

- Pokrywy zostały wymienione długo przed informacją o tej wizytacji - zapewnia. - Chcieliśmy uniknąć dalszej ingerencji niepowołanych ludzi, którzy rozkopywali, wyrzucali tam między innymi śmieci. Zostały założone plastikowe pokrywki na śruby. Nie ma to związku z tym, by woda z rowów nie spływała na pola Rutkowskiego. Bo studzienki rewizyjne służą tylko i wyłącznie do możliwości wyczyszczenia rury pod drogą. Jego działki nie przylegają do rowów, gdzie są te studzienki.
Rutkowski przyznaje, że pozwolił humus składować, ale tylko do zakończenia budowy obwodnicy.
- Z "Kobylarnią" nie miałem umowy - mówi Rutkowski. - Mieli tylko moje słowne przyzwolenie. A Kalkiewicz kłamie, że wyrzuciłem kogoś z pola. Widziałem, działali jednym małym ciągnickiem tylko raz - w piątek, by przed ludźmi wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego pokazać, że coś robią. Jeśli chodzi o spływające na moje pola ścieki to wszyscy wiedzą, że pole nie musi przylegać do działki, by ta woda na nie spływała. Woda nie zna granic, a moje pole jest 30 metrów dalej i leje się tam do studni.

Wiadomości z Chełmna

I podkreśla, że odwołanie starosty nie było jego celem.
- To nie moja sprawa, to decyzja radnych, którzy źle oceniają jego pracę - mówi. - Przed wyborcami radni będą się tłumaczyć z tego, jak dziś zagłosują. Ja chciałem sprawę załatwić ugodowo, starosta nie wyraził chęci. Zlekceważył mnie. I nie jestem sam. Skargi napływają już od innych, którzy nabrali odwagi.

Starosta od początku podkreślał, że rolnik chciał zbyt wysoką cenę za tzw. resztówki. Wolał więc, by sprawę rozpatrzył sąd. W 2011 roku w rozmowie z nami obiecał zająć się wywózką humusu. Tego nie uczynił. Do zamknięcia tego wydania gazety nie przysłał też do nas odpowiedzi na pytania. W rozmowie telefonicznej zapytany o samopoczucie przed głosowaniem nad odwołaniem przyznał, że nie czuje się dobrze. Jeśli radni go odwołają, wraz z nim - także Zarząd Powiatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska