Wracamy do tematu patowej sytuacji w konflikcie pomiędzy mieszkańcami Łęgnowa a syndykiem Zachemu, który z końcem sierpnia zamierza odciąć ich od dostaw darmowej wody. Całe osiedle jest w nie zaopatrywane w ramach rekompensaty za skażony grunt.
Wczoraj przedstawiliśmy punkt widzenia mieszkańców. Dziś natomiast oddajemy głos miejskim wodociągom i syndykowi.
Przeczytaj również: Mieszkańcy Łęgnowa idą do sądu po wodę
Marek Jankowiak, rzecznik prasowy Miejskich Wodociągów i Kanalizacji tłumaczy, dlaczego dostawa wody istniejącym wodociągiem - wybudowanym przez Zachem - jest z punktu widzenia MWiKu niemożliwa: - Niestety, ta infrastruktura ma już ponad 45 lat. We fragmentach stanowi ruinę i nie gwarantuje na przykład stałego ciśnienia wody - wyjaśnia rzecznik. - Dlatego też już wcześniej MWiK doprowadził w ten rejon nowy wodociąg. Tylko on da możliwość podłączenia się do konkretnych posesji, ale niestety, w zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków, każde takie przyłącze zainteresowany właściciel musi wykonać na własną rękę lub zlecić wyspecjalizowanej firmie i samemu za to zapłacić.
Jankowiak stanowczo zaznacza też, że wodociągi nie chcą od nikogo pieniędzy za przyłącza, lecz tylko stwarzają możliwość przyłączenia się do istniejącej sieci. - Każdy może to zlecić innej firmie, która być może za inne pieniądze wykona takie przyłącza. Czy ceny będą dużo niższe? Nie sądzę. Rozpoznawaliśmy rynek i nasze stawki są zbliżone do rynkowych - zapewnia rzecznik MWiK.
Kolejny problem to zbyt krótki czas na budowę przyłączy - nikt z nimi nie zdąży do końca sierpnia. Dlatego też syndyk Zachemu zgodził się dalej dostarczać mieszkańcom wodę, ale już odpłatnie - mają za nią płacić według równej stawki 5,1 zł netto za metr sześcienny.
- Mam tylko jeden warunek - dodaje Grzegorz Floryszak. - Ten zachemowski wodociąg nie ma możliwości selekcji dostaw wody do konkretnych gospodarstw domowych. Dlatego moja propozycja będzie aktualna, tylko jeśli zgodzą się na nią wszyscy dotychczasowi odbiorcy tej wody - tłumaczy syndyk. I dodaje, że jeśli mieszkańcy się zgodzą, to z każdym zostanie podpisana odrębna umowa. Zainteresowani już mogą się zgłaszać do jego biura. Sam też zapowiada, że wyśle do nich jeszcze szczegółowe informacje.
Czytaj e-wydanie »