Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stażystka oskarża żołnierza o molestowanie seksualne. Żołnierz zaprzecza

Roman Laudański
sxc.hu
Oskarżany pyta, czy to wszystko nie ma związku z tym, że stażystka bardzo chciała dostać pracę w wojsku? I jej nie dostała.

www.pomorska.pl/publicystyka

Więcej publicystyki znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/publicystyka

Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Bydgoszczy prowadzi sprawę dotyczącą molestowania w wojsku. Żołnierzowi, który - molestował dziewczynę - jak twierdzi stażystka lub przez dwa tygodnie był opiekunem stażu - jak mówi żołnierz - grozi do trzech lat więzienia. Co naprawdę zdarzyło się w jednej z jednostek wojskowych w Bydgoszczy?

Miała być praca

Emilia (imię zmienione na prośbę zainteresowanej) długo nie mogła zdobyć się na zawiadomienie prokuratury.

Dziewczyna opowiada, że w ubiegłym roku w sekcji wychowawczej jednostki wojskowej w Bydgoszczy odbywała pierwszy staż z Urzędu Pracy. Został on bardzo dobrze oceniony.

Pokazuje opinię: "w czasie praktyki wykazała cechy, które mogą w przyszłości wskazywać na możliwość zatrudnienia jej jako pracownika etatowego. Jednak w obecnej chwili z powodu braku etatów i środków finansowych nie ma możliwości zatrudnienia" - napisał w opinii dowódca jednostki.
Następnie Emilia dostała drugi staż i to w sytuacji, w której staże dla innych skracane były z pół roku do trzech miesięcy.

Na początku października ub.r. rozpoczęła drugi staż. Trafiła pod nadzór żołnierza, którego oskarża teraz o molestowania seksualne i mobbing. Żołnierz miał m.in. obiecywać jej praktykę w komercyjnej telewizji w zamian za łóżko.

Po tym wszystkim Emilia zwierzyła się kapelanowi, a on jej doradził, żeby poszła do dowódcy.

Nie ma o czym rozmawiać

Żołnierz wszystkiemu zaprzecza. - Stażystka pracowała sumiennie, ale wolno. Moje uwagi były przeważnie merytoryczne. Korygowałem jej pracę, zapewniałem literaturę oraz podręczniki, zależało mi, żeby robiła postępy. Na zbieranie materiałów czy określonej pracy nie miała limitów czasowych, mogła również poruszać się po całym kompleksie jednostki i rozmawiać ze wszystkimi żołnierzami i pracownikami. Bardzo źle reagowała na krytykę. Sytuacja zaogniła się, gdy chciała zostać dłużej w pracy, po godzinach urzędowania. Nie zgodziłem się, gdyż nie było to w jej zakresie obowiązków. Dodatkowo wprowadziła mnie w błąd, że prosił ją o to inny pracownik, a ja nie miałem takich informacji. Obraziła się, a na drugi dzień usłyszałem od niej, że "nasza współpraca się nie ułoży i nie mamy o czym rozmawiać".

Żołnierz przedstawia również zupełnie inną wersję "obietnicy stażu w telewizji". - Przyszła do mnie koleżanka z pracy z córką i pytała, czy mógłbym pomóc w skontaktowaniu się z osobami, które pracują w telewizji. Zadzwoniłem, przedstawiłem sprawę i przekazałem, że nie jest to możliwe ze względu na to, że córka znajomej jest absolwentką, a nie studentką - relacjonuje żołnierz. - Stażystka, także po studiach, przysłuchiwała się tej rozmowie.

Żołnierz wylicza: od 20 lat w wojsku, od dwóch lat opiekun studentów, którzy odbywają praktyki w wojsku. Nikt się na niego nigdy nie skarżył.

Nie ma mowy o zatrudnieniu

W połowie grudnia do dowódcy zadzwoniła matka dziewczyny i zapytała, czy kiedykolwiek żołnierz był karany za molestowanie seksualne? Dowódca powiedział, że nie wie, ale się zorientuje.

Później do dowódcy wybrała się osobiście matka stażystki i powiedziała, że córka była molestowana seksualnie. Podobno dowódca obawiał się spotkania w cztery oczy i zaprosił do pokoju świadka, co miało nie spodobać się matce dziewczyny. Dowódca powtórzył, że jeżeli żołnierz skrzywdził jej córkę, to powinna o tym zawiadomić policję i prokuraturę. A ponadto w umowie Urzędu Pracy z jednostka wojskową nie ma zapisu, że po zakończeniu stażu ktokolwiek będzie zatrudniony w wojsku.
Podobno rozmowa zakończyła się stwierdzeniem matki, że jeżeli dziewczyna nie zostanie zatrudniona, to załatwią sprawę inaczej. Matka zdecydowanie temu zaprzecza.

W marcu matka jeszcze raz kontaktowała się z dowódcą i przekazała mu, że dziewczyna jest w ciąży (nie z żołnierzem, którego oskarża o molestowanie - przy. Lau.) i prawnik z Państwowej Inspekcji Pracy podpowiedział, że dobrze byłoby przyjąć ją choć na dwa miesiące. Później pójdzie na zwolnienie i płacić za nią będzie nie wojsko, a ZUS.

Pod koniec marca wojsko raz jeszcze zawiadomiło pisemnie stażystkę, że nie ma szans na zatrudnienie. 31 marca br. zakończyła staż.

Kilka dni później Emilia poszła z mamą do jednej z gazet.

Jak na wojsko donosić?

Emilia mówi, że po zakończeniu drugiego stażu dostała dobrą opinię, podpisaną m.in. przez żołnierza, który ją molestował. Jej zdaniem żołnierz nie miał podstaw, by po dwóch tygodniach (przez tyle czasu żołnierz był opiekunem stażu - przyp. Lau.) podpisał opinię. Emilia dodaje, że nie zgadzała się na molestowanie, mówiła, że sobie tego nie życzy.

Dziewczyna przypomina, że kiedy to wszystko się działo, nie chciała chodzić do pracy. Była w bardzo złym stanie fizycznym i psychicznym. Dowódca przeniósł ją do innej sekcji, ale upewniał się, czy po stażu sprawa nie trafi do mediów. Emilia liczyła na zatrudnienie. Nie zawiadomiłam policji.
Mama Emilii (kilkanaście lat przepracowała w wojsku, ojciec przeszedł na emeryturę w stopniu pułkownika - przy. Lau.) potwierdza, że kontaktowała się z jednostką wojskową. Dzwoniła np. do finansowego (oficera odpowiedzialnego za finanse jednostki - przy. Lau.), który chciałby zatrudnić Emilię, gdyby zgodził się na to dowódca.. A dowódcy mówiła, że córka podczas praktyki ucierpiała i czy nie można jej tego zrekompensować etatem? Sprawy nie chciała nagłaśniać - jak podkreśla - dla dobra wojska.

- Jak wojskowy na wojskowego ma donosić? - pyta matka. - Dowódca był nawet skłonny zatrudnić córkę na siedem miesięcy, ale musiał skonsultować się z prawnikiem.
Emilia podkreśla, że chce pracować w brygadzie, umie walczyć o swoje. Poszła na drugi staż z przekonaniem, że dostanie pracę. To zaszczepił w niej generał - dowódca, który wyjechał teraz na misję. W pewnym momencie p.o. dowódcy wezwał do siebie dwóch prawników i "finansowego". Wszyscy zaczęli na nią krzyczeć, że nie dostanie pracy. Zapewnia, że nawet gdyby jej nie dostała, to i tak powiedziałaby głośno o molestowaniu.

W katolickim kraju

Emilia przypomina, że to prawnik z PIP podpowiedział jej, że jeśli jest w ciąży, to jednostka wojskowa powinna ją zatrudnić choć na dwa miesiące. A lekarz, u którego była, dziwił się również, iż przepisy są tak skonstruowane, że kobieta w ciąży po stażu zostanie bez środków do życia. To - zdaniem lekarza - nie do pomyślenia w tak prokreacyjnym i katolickim kraju.

Dziewczyna dodaje, że dowódca chciał jej zrobić konfrontację z żołnierzem, ale się na to nie zgodziła. Uważa, że dowódca powinien skierować ją do psychoprofilaktyka po pomoc.

Kto kogo szantażował?

Wojsko - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - nie wyklucza wytoczenia sprawy o szantaż.
Matka dziewczyny zapewnia, że nie szantażowała dowódcy. - To oni (wojsko - przy.Lau.) mnie szantażowali, że gdyby nie moja wizyta, to córka miałaby pracę! - mówi matka.

Emilia czuje się pomówiona i poszkodowana.

Żona żołnierza: - Nieszczęście męża polegało na tym, że został obarczony odpowiedzialnością za staż tej pani. Od początku mówił mi, że zachowuje się ona dziwnie. Moim zdaniem to typ kobiety, która zrobi wszystko, żeby tylko zaczepić się w pracy lub kogoś złapać. Z moim mężem tej pani nie wyszło.

Żołnierz cały czas podkreśla, że zachowywał się stosownie i właściwie wobec stażystki. Nadal pełni swoje obowiązki.

Emilię wspierają fundacje feministyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska