Najpierw śmierć gruzińskiego sanczekarza. Potem bobslejowe incydenty. Dopiero,gdy olimpijski płomień zaczyna przygasać, zabrano się za zmiany w wyprofilowaniu zakrętów na najtrudniejszym odcinku lodowego toru w Whistler (!) Albo nie zabezpieczony fragment trasy biegowej; to niedopuszczalne, by czołowa narciarka globu wpadała do ponad metrowego rowu. Trasa dla alpejczyków także pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza, że specjaliści od zjazdu zaczynają rozwijać kosmiczne prędkości. To igranie z życiem. A hucpa, jaką rozpętał Alexander Pointner, trener austriackich skoczków. Niehomologowane wiązania Szwajcara Ammanna odebrały komplety medali jego podopiecznym. Absurd...
Trochę mi smutno, że w innej "wojence“ wzięła udział nasza mistrzyni biegów. Skoro jednak w Vancouver pada stwierdzenie, że nowa idea olimpijska winna mieć obecnie brzmienie: "Nech zwycięży lepszy oszust“, to sami Państwo widzicie, że coubertenowskie pryncypia tylko w kąt cisnąć.
W zasadzie to dobrze, że igrzyska lada dzień się skończą.