Członkowie stowarzyszenia spotkali się z dziennikarzami w jednej z restauracji. Wśród znanych twarzy był jedynie Jerzy Woźniak, asystent byłego prezydenta Konstantego Dombrowicza. Obydwu zresztą coraz częściej widać ostatnio na mieście. Nieoficjalnie mówi się, że Dombrowicz wystartuje jednak w jesiennych wyborach jako kandydat na prezydenta Bydgoszczy.
Czytaj: Prawica w Bydgoszczy chce się jednoczyć
Stowarzyszenie "My Bydgoszczanie" pierwszy raz uaktywniło się w ubiegłym roku, kiedy wchodziły nowe przepisy śmieciowe. - Apelowaliśmy wtedy o obniżenie cen śmieci, zebraliśmy 16 tysięcy podpisów. Iudało się, dzięki temu ceny śmieci zostały obniżone. Chociaż nadal uważamy, że mogą być jeszcze niższe -mówił wczoraj Jerzy Woźniak.
W czerwcu stowarzyszenie "My Bydgoszczanie" wybrało nowego prezesa. Został nim przedsiębiorca Krzysztof Polasik-Lipiński. - Chcemy aktywie uczestniczyć w najbliższych wyborach samorządowych, żeby zabezpieczyć interesy społeczności bydgoskiej - mówił prezes stowarzyszenia.
"My Bydgoszczanie" nie wystartują jednak jako samodzielny komitet wyborczy. Mają zamiar współpracować. Z kim? Tego się dziennikarze nie dowiedzieli. Jednak, jak mówią, wokół jest zawieranych wiele egzotycznych koalicji. Biorąc jednak pod uwagę, że w walce o przywrócenie ulg komunikacyjnych stowarzyszenie współpracowało z Bydgoską Bramą Porozumienia Bogdana Dzakanowskiego, trudno sobie raczej wyobrazić lewicowe mariaże stowarzyszenia.
Jak podkreślał wczoraj Krzysztof Polasik-Lipiński, kandydaci stowarzyszenia do rady miasta mają startować z bezpartyjnych list, bo mają dosyć partyjniactwa w bydgoskim samorządzie. - Pokazuje to zresztą przykład Bydgoszczy, gdzie władza związana z konkretną partią nic nie zrobiła dla miasta. Sam byłem kiedyś sympatykiem Platformy Obywatelskiej, ale nie podoba mi się, co działo się w ciągu ostatnich 4 lat w Bydgoszczy. To miasto ma potencjał, którego nie wykorzystujemy. W skali kraju wypadamy coraz gorzej, nasze społeczeństwo biednieje - mówił Polasik-Lipiński.
Prezes stowarzyszenia przekonywał też, że Bydgoszcz nie jest miejscem przyjaznym dla przedsiębiorców. - Niewiedza urzędników często komplikuje załatwienie sprawy - wyjaśniał. A właśnie zdaniem Krzysztofa Polasika-Lipińskiego to przedsiębiorcy tworzą nowe miejsca pracy, które sprawiają, że młodzi zostają w swoich miastach.
Za swój nadrzędny cel stowarzyszenie uznaje jednak obniżenie cen usług komunalnych: ciepła, wody i ścieków. - Nie ma usługi, która by w ciągu ostatnich 4 lat nie podrożała - przekonywał Woźniak.
Szczegóły oraz nazwisko kandydata na prezydenta i radnych stowarzyszenie ma podać wkrótce