Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk włoski w marketach. Związkowcy z Tesco próbowali go rozbić?

Agnieszka Domka-Rybka, Fot. Archiwum [email protected] Tel. 52 326 31 86
Strajk włoski w marketach. Było dużo szumu, ale niektórzy wylamali się. Ze strachu
Strajk włoski w marketach. Było dużo szumu, ale niektórzy wylamali się. Ze strachu
Strajk włoski w marketach: - Pracownicy są zastraszani. Tak boją się o te 1000 zł na rękę miesięcznie, że nie dali się przekonać do naszej akcji - uważają organizatorzy niedawnego protestu w marketach. Pod szyldem "S" działają ci, którzy byli "za" i "przeciw".

Zatrudnieni w marketach są otwarci i szczerzy, ale tylko anonimowo: "Odkąd w Tesco wprowadzili promocje dwa towary w cenie jednego, cztery w cenie trzech - produkty lepiej schodzą. Tylko ktoś na górze powinien się pierd.... w czajnik i pomyśleć, że z ludźmi takie promocje nie wyjdą, czyli nie da się mieć dwóch pracowników w cenie jednego" - pisze jeden z pracowników tej sieci na forum www.komentuj.pl.

Strajk włoski w marketach. Po co? Sami umieją się dogadać

 

Zobacz też: Klient nasz... cham. Solidarność internautów po wstrząsającym liście kasjera z hipermarketu plus wideo - apel kasjerki

To właśnie Tesco, mimo fatalnej atmosfery w firmie, wyłamało się ze strajku włoskiego w marketach. Dość spektakularnie związkowcy z firmowej "Solidarności" rozesłali do swoich pracowników taką oto informację - i tu cytat - "dotyczącą rzekomego organizowania strajku włoskiego". I czytamy dalej: "Jest to informacja dla was - do ustnego przekazania członkom związku. Nie wieszajcie jej, proszę, na tablicy związkowej!!! W razie niejasności lub pytań - dzwońcie (numer telefonu). 7 października tylko dwie z dużych sieci handlowych - Carrefour oraz Biedronka - zdecydowały się na zorganizowanie strajku włoskiego, a nie, jak podają media, wszystkie sieci. Strajk jest organizowany przez tych, którzy nie potrafią dogadać się z pracodawcą. Zarówno Carrefour, jak i Biedronka, nie stanowią reprezentatywnej grupy pracowników, dlatego też ich sposobem na dogadanie się z szefostwem jest straszenie strajkiem. Tym, co nas wyróżnia wśród pozostałych sieci, jest właśnie porozumienie, które daje nam możliwość wejścia na sklepy oraz rozmawiania z pracodawcą" - czytamy w piśmie "S" w Tesco.

 

Próbowaliśmy wczoraj zadzwonić pod podane w informacji numery telefonów, niestety, nikt nie podnosił słuchawki. Szkoda, bo chcieliśmy zapytać o te dobre relacje z pracodawcą. Jeśli takie są, to dlaczego ludzie piszą: "Czy we wszystkich sklepach Tesco nagle pogorszyły się warunki pracy? Wprowadzają coraz to nowe zakazy i nakazy pomijając dbanie o dobro pracownika, o którym tak pięknie mówią. Szukają byle powodu, aby kogoś zwolnić! Klienci kradną, ale to z pracowników robi się złodziei. I te kolejne pomysły menagerów, aby tylko utrudnić nam pracę. Szkoda gadać..."

Związkowcy z Tesco nie mają powodów do narzekań? - "Solidarność" to tylko ludzie, więc niektórzy - choć powinni stanąć murem w obronie praw pracowniczych - świadomi, że wspólnie łatwiej walczyć - wyłamują się! Widać, że strach jest ogromny! - komentuje Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność", jeden z inicjatorów protestu.

Czytaj też: Strajk włoski w marketach już w czwartek! (obejrzyj ulotkę i plakat reklamujący akcję)

- Zszokowało mnie zachowanie związkowców z Tesco, przecież wszyscy wiemy, że także w tej sieci źle się dzieje - dodaje Piotr Adamczak z Solidarności w Biedronce. - Nie wyobrażam sobie nie przystąpić do protestu, skoro sieci zwalniają ludzi, a pozostałych obarczają obowiązkami ponad siły. Niestety, także w Biedronce, niektórzy wyłamali się. Ze związkowcami tutaj też nikt się nie liczy. To my wymogliśmy na pracodawcy nowe uniformy przepuszczające powietrze, a firma oficjalnie ogłosiła, że to wynik anonimowej ankiety - podaje przykład Piotr Adamczak.

 

Sieci przygotowały się do strajku włoskiego

Pracodawcy, choć o strajku dowiedzieli się niemal w ostatniej chwili, zdążyli się przygotować. - Drzwi do Reala pilnowali ochroniarze, chronili głównie przed dziennikarzami - twierdzi Dopierała. - W każdej kasie były po dwie kasjerki, jedna z Reala i druga z zewnętrznej firmy. Gdy pierwsza zwalniała obroty, druga kończyła za nią robotę. Do Makro nas nie wpuszczono, rozdawaliśmy więc ulotki na zewnątrz, podobnie było w Tesco.

 

Pracodawcy od samego początku nie chcieli komentować strajku. Tylko Real odpowiedział oficjalnie, że klienci nie odczują protestu.

- Najważniejsi są klienci, z pracownikami nikt się nie liczy - komentują związkowcy. - Żądamy wzrostu zatrudnienia i pensji, zamiany skrawków etatów na całe oraz prawa do swobodnego zrzeszania się.

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska