Dziury zamiast okien, brak drzwi, a wokół butelki po wódce - tak z zewnątrz prezentuje się budynek byłej kotłowni. Ta ruina bezpośrednio sąsiaduje z szeregiem odnowionych bloków przy ulicy Olszowej oraz przychodnią i wyraźnie odstaje od w miarę uporządkowanego otoczenia, należącego w głównej mierze do Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Nie o względy estetyczne jednak tylko chodzi Czytelnicy sygnalizują nam, że to miejsce spotkań "marginesu społecznego", ale od czasu do czasu bawią się tu także dzieci. Co robią w tej ruinie? - Ostatnio widziałam, jak chodzili po dachu - powiedziała nam jedna z mieszkanek sąsiedniego bloku. Wybraliśmy się wczoraj na ulicę Olszową.
Brama prowadząca na teren byłej kotłowni była wprawdzie zamknięta, ale dla chłopców jej sforsowanie zapewne nie stanowi żadnego problemu. Próbowaliśmy ustalić, do kogo budynek byłej kotłowni należy. Od mieszkańców dowiedzieliśmy się, że jego właścicielem nie jest już ani Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, ani WSM.
Po likwidacji węzła cieplnego Włocławski MPEC przekazał budynek spółdzielni. WSM nie miała jednak pomysłu, jak ten obiekt wykorzystać i w ubiegłym roku Zebranie Przedstawicieli oraz Rada Nadzorcza podjęły decyzję o sprzedaży w drodze przetargu.
Jak ustaliliśmy, obiekt został sprzedany jednej z włocławskich spółek. Nie udało nam się dotrzeć do tej spółki, nie wiemy więc, jakie ma plany. Jeśli właścicielom brak koncepcji, to mieszkańcy chętnie podpowiedzą. Uważają, że to na przykład dobre miejsce na dwupoziomowe garaże. Tymczasem nic się tutaj nie dzieje poza tym, że budynek jest coraz bardziej dewastowany, rozkradziono z niego już praktycznie wszystko, co można było.
Czas też, by ruiną zainteresowały się odpowiednie służby miejskie, a także nadzór budowlany.