- Ratownicy zakładają rękawiczki i po prostu chwytają ciało - opowiada st. bryg. Wojciech Gmurczyk, komendant bydgoskich strażaków. - Nie jest to sytuacja komfortowa ani dla nas, ani dla osób, które to obserwują - dodaje.
Rozwiązaniem problemu byłaby specjalna poszukiwawczo-ratownicza łódź. Jej koszt to ok. 130 tysięcy złotych.
Na ostatniej sesji wniosek w imieniu strażaków złożyła do prezydenta komisja bezpieczeństwa publicznego. - To pozwoli na humanitarne zabieranie zwłok z wody. A pamiętajmy, że ciało czasem jest już w stanie znacznego rozkładu - mówi Zbigniew Sobociński, wiceprzewodniczący Rady Miasta.
- Wniosek wpłynie, to będziemy rozmawiać - komentuje prezydent Rafał Bruski. Przypomina jednocześnie, że miasto tylko wspomaga strażaków. - Ta służba, podobnie jak policja, jest finansowana przez budżet państwa - dodaje.
- Pieniądze od państwa dostajemy na zadania standardowe - przypomina komendant Gmurczyk. - A podejmowanie zwłok takim zadaniem dla straży pożarnej nie jest. Robimy to wyłącznie z przyczyn humanitarnych - tłumaczy Wojciech Gmurczyk.
Łódź, która jest potrzebna strażakom, jest wyposażona m.in. w podbieraki. Niektóre mają też specjalne zamykane kapsuły. - Sprzęt umożliwiłby nam też szukanie ciał w płytkiej wodzie oraz wieczorem - informuje komendant strażaków.
Jak dodaje Gmurczyk, tylko w tym roku strażacy na terenie powiatu bydgoskiego 8 razy wyciągali zwłoki z wody. - Akcji, podczas których szukamy tonących, jest o wiele więcej. Łódź bardzo by nam ułatwiła pracę - wyjaśnia komendant.
Czytaj e-wydanie »