9 z 28
mł. asp Krzysztof Żebrowski,...
fot. Nadesłane

mł. asp Krzysztof Żebrowski

mł. asp Krzysztof Żebrowski,
dowódca zastępu, JRG Golub-Dobrzyń

Jak długo pracuje już Pan w straży pożarnej?
Strażakiem zawodowym jestem od 1999 roku.

Skąd wziął się pomysł, żeby wstąpić do PSP?
Pomysł pracy w straży jest kontynuacją wcześniejszej aktywności i pewnej tradycji. Wcześniej działałem w Ochotniczej Straży Pożarnej w Łubkach.

Pamięta Pan pierwszą akcję, w której wziął Pan udział?
Moja pierwszą akcją w PSP był pożar samochodu, nie było stresu, bo miałem już doświadczenie w akcjach w OSP, poza tym byłem po kursach i wiedziałem co robić.

Która z akcji była dla Pana najtrudniejsza?
Nie umiem powiedzieć, czy jakaś akcja była najtrudniejsza. Tyle lat pracy, więc naprawdę było tego sporo. Chyba najgorsze są wypadki komunikacyjne i pożary w budynkach wielorodzinnych. Tu są ludzkie tragedie, a trzeba działać fachowo, wykazać się dużą wiedzą i precyzją. Zdarzały się też zabawne sytuacje, ale to bardzo osobiste historie.

Proszę opowiedzieć jakąś zabawną historię, która przydarzyła się Panu w pracy?
Czasem i my sami rozluźniamy atmosferę. Śmiech jest potrzebny, jeśli spędzamy tyle godzin na służbie, w jednostce. Praca jest dość stresująca, żeby ją wykonywać trzeba być odpornym na to, ale jest także wiele plusów i satysfakcji. Mi w walce ze stresem pomaga aktywność fizyczna i wiara.

Czy każdy nadaje się do bycia strażakiem?
Nie każdy nadaje się do tej pracy, jest to zawód szczególny. Trzeba być odpornym na wiele czynników, jak krew czy cierpienie i fachowo udzielać pomocy.

Jak spędza Pan wolny czas po pracy?
W wolnym czasie lubię posłuchać muzyki, a także uprawiać sport, szczególnie biegi przełajowe.

10 z 28
mł. asp. Mirosław Kaźmierski,...
fot. Nadesłane

mł. asp. Mirosław Kaźmierski

mł. asp. Mirosław Kaźmierski,
Dowódca zastępu, JRG 1 Inowrocław

Jak długo pracuje już Pan w straży pożarnej?
W 1986 roku wstąpiłem do Ochotniczej Straży Pożarnej w Ostrowie, wsi która obecnie leży na terenie powiatu mogileńskiego. Natomiast służbę w Państwowej Straży Pożarnej rozpocząłem w 1992 roku. Przez cały czas jestem jednak związany z ochotniczą strażą, piastując stanowisko prezesa OSP w Kołodziejewie.

Skąd wziął się pomysł, żeby wstąpić do PSP?
Do zawodowej straży pożarnej trafiłem z tak zwanego przypadku. Wcześniej pracowałem w Bydgoszczy. Założyłem rodzinę i przeprowadziłem się do Kołodziejewa. Trzeba było rozejrzeć się za nowym zajęciem i tak zostałem strażakiem w PSP. Na początku nie było łatwo. Zaczynałem od zera. Dziś nie na pewno nie żałuję tej decyzji.

Pamięta Pan pierwszą akcję, w której wziął Pan udział?
Była noc. Miałem akurat dyżur w komendzie przy ulicy Poznańskiej w Inowrocławiu. Ktoś zaczął pukać do okna. Był to młody mężczyzna. Informował, że w Tupadłach doszło do wypadku drogowego. Samochód uderzył w słup, a jego kierowca zginął. Na miejscu okazało się, że człowiek ten jechał z Niemiec do Inowrocławia. Stracił życie będąc zaledwie kilka kilometrów od domu.

Które z akcji były dla Pana najtrudniejsze?
Na pewno walka z powodzią. W Słubicach w 1997 roku, gdzie wylała Odra oraz w 2001 roku w Sandomierzu. Tam z kolei miasto zalewała Wisła. Budowaliśmy wały przeciwpowodziowe oraz jako obsada wojskowej amfibii braliśmy udział w ewakuacji ludzi i zwierząt z zalanych terenów. To był potężny wysiłek fizyczny. Psychicznie dobijała natomiast wielodniowa rozłąka z rodziną.

Proszę opowiedzieć jakąś zabawną historię, która przydarzyła się Panu w pracy?
W tej pracy nie ma zabawnych historyjek. Każdą akcję trzeba traktować bardzo poważnie. Nawet jeśli jest to tylko ściągnięcie kota z drzewa.

Czy każdy nadaje się do bycia strażakiem?
Myślę, że tak. W końcu co roku są nabory do służby w PSP. Trzeba jednak mieć dobre zdrowie i odpowiednią tężyznę fizyczną.

Jak spędza Pan wolny czas po pracy?
Moim hobby jest tenis stołowy, oczywiście w amatorskim wydaniu. Od trzech lat uprawiam też biegi długodystansowe, takie od pięciu kilometrów do półmaratonu. Moim marzeniem jest pokonanie trasy maratonu. Zamierzam je spełnić w październiku tego roku w Poznaniu.

11 z 28
mł. kpt. Karol Jagodziński,...
fot. Nadesłane

mł. kpt. Karol Jagodziński

mł. kpt. Karol Jagodziński,
Dowódca sekcji, JRG Mogilno

Jak długo pracuje już Pan w straży pożarnej?
W 2002 roku, zaraz po szkole średniej, poszedłem do Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Właśnie mija mi 15 lat służby.

Skąd wziął się pomysł, żeby wstąpić do PSP?
W dzieciństwie nigdy nie myślałem o tym, żeby być strażakiem. Gdy kończyłem szkołę średnią, zastanawiałem się, co dalej robić w swoim życiu. Od rodziny i znajomych dowiedziałem się o Szkole Aspirantów. Przekonywano mnie, że jest to dobra szkoła i na dodatek z szansą na otrzymanie pracy po jej ukończeniu. Z perspektywy czasu muszą przyznać, że podjąłem dobrą decyzję.

Pamięta Pan pierwszą akcję, w której wziął Pan udział?
Dobrze pamiętam jedną z pierwszych akcji. Byłem wówczas na szkolnych praktykach w Gdyni. W trakcie jednej ze służb wpłynęło zgłoszenie o wypadku samochodowym. Kierowca wpadł w poślizg, staranował ogrodzenie i uderzył w drzewo. Wyleciał przez boczną szybę. Miał poważnie rozbitą głowę. Nie udało się go uratować. Był w podobnym wieku jak ja. Od tego dnia minęło kilkanaście lat, a ja ciągle dobrze pamiętam to wydarzenie.

Która z akcji była dla Pana najtrudniejsza?
Ciężko jest wskazać jedną konkretną akcję. Trochę ich było... W zeszłym roku mieliśmy pożar budynku mieszkalnego w Mogilnie. Paliło się poddasze. Klatka schodowa była cała w ogniu. W oknie stali ludzie i krzyczeli, żeby im pomóc. Sytuacja była trudna. Trzeba było podejmować szybkie decyzje. Było ciężko, ale udało się uratować wszystkich mieszkańców.

Proszę opowiedzieć jakąś zabawną historię, która przydarzyła się Panu w pracy?
Co chwilę zdarzają się takie sytuacje, ale nie nadają się one do prasy. Zresztą te sytuacje są zabawne w tym konkretnym momencie i dla tych, którzy w nich uczestniczą.

Czy każdy nadaje się do bycia strażakiem?
Trudno to jednoznacznie określić. Straż pożarna to nie tylko wyjazdy do akcji. To także praca administracyjna. Myślę, że każdy mógłby odnaleźć tutaj dla siebie swoje miejsce.

Jak spędza Pan wolny czas po pracy?
Właśnie buduję dom. Wolny czas spędzam więc na budowie. Brat ma warsztat samochodowy, więc też mu pomagam. Lubię rowerowe wycieczki, grę w piłkę nożną, dobre kino, a zimą - snowboard.

12 z 28
mł. kpt. Tomasz Semeniuk, dowódca zastępu, JRG Wąbrzeźno...
fot. Nadesłane

mł. kpt. Tomasz Semeniuk

mł. kpt. Tomasz Semeniuk, dowódca zastępu, JRG Wąbrzeźno

Jak długo pracuje już Pan w straży pożarnej?
W straży pożarnej pracuję od 2006 roku. Najpierw dwa lata uczyłem się w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu a od 2008 roku pełnię służbę w Komendzie Powiatowej PSP w Wąbrzeźnie, jednocześnie studiowałem w Szkole Głównej Służby Pożarniczej i w roku 2015 uzyskałem tytuł mgr. inż. pożarnictwa.

Skąd wziął się pomysł, żeby wstąpić do PSP?

Moja przygoda ze strażą pożarną zaczęła się bardzo wcześnie. W wieku dziesięciu lat wstąpiłem do Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej w Lipnicy i zacząłem brać udział w Ogólnopolskim Turnieju Wiedzy Pożarniczej. Tak narodziła się pasja, która z czasem zmieniła się w pomysł na życie.

Pamięta Pan pierwszą akcję, w której wziął Pan udział?
Tak, dobrze pamiętam swoją pierwszą akcję. Był to pożar składnicy palet w Poznaniu. Na moja pierwszą akcje wyjechałem wraz z JRG nr 5 Poznań gdzie pełniłem służbę w ramach jednodniowej praktyki. Duża ilość materiału palnego i płomienie obejmujące już sporą część składowanych palet zrobiły na mnie w tamtym czasie spore wrażenie. Pożar udało się szybko opanować a ponadto uratowaliśmy dwa psy znajdujące się na terenie składnicy.

Która z akcji była dla Pana najtrudniejsza?
Jedną z najtrudniejszych akcji jaka zapadła mi w pamięć był wypadek samochodowy w miejscowości Cymbark. Około 30 min uwalnialiśmy zakleszczonego w pojeździe młodego mężczyznę. Poważny stan osoby poszkodowanej a w szczególności wielokrotne otwarte złamania obu nóg sprawiał, że musieliśmy pracować bardzo ostrożnie ściśle współpracując z lekarzem pogotowia. Jednocześnie mieliśmy świadomość mijającego czasu i możliwości pogorszenia się stanu mężczyzny. Poszkodowany przeżył a po kilku miesiącach stanął na nogach.

Proszę opowiedzieć jakąś zabawną historię, która przydarzyła się Panu w pracy?
W pracy zdarza się całkiem sporo zabawnych sytuacji. Pewnego razu odebraliśmy zgłoszenie od bardzo spanikowanej kobiety twierdzącej, że do jej domu dostał się wąż. Z opisu wynikało, że zwierze z powodzeniem może zagrać główna rolę w filmie „Anakonda”. Po przybyciu na miejsce udaliśmy się na poszukiwania „bestii”, która okazała się zaskrońcem mierzącym około dwadzieścia centymetrów. Zgłaszającej na widok zwierzęcia zrobiło się głupio z powodu alarmu jaki podniosła, po chwili jej przerażenie znikło tak jak wąż wypuszczony w pobliskim lesie.

Czy każdy nadaje się do bycia strażakiem?
Z pewnością nie każdy. Służba w straży pożarnej wymaga dużego zaangażowania, nie da się wyjść z pracy zamknąć drzwi i zostawiać wszystko za sobą. Strażakami jesteśmy cały czas nie tylko na służbie. Musimy utrzymywać dobrą kondycję fizyczną, stale podnosić poziom swojej wiedzy i doskonalić nabyte umiejętności. Ważna jest umiejętność pracy w zespole i znajomość ludzi z którymi się pracuje. Często właśnie dobre współdziałanie i wzajemne zaufanie pozwala nam działać skutecznie i możliwie najbezpieczniej.

Jak spędza Pan wolny czas po pracy?
Bardzo lubię aktywne spędzanie czasu. Od czternastu lat trenuję karate i kickboxing, startuję w zawodach a w ostatnich latach realizuję się także jako trener, a moi podopieczni z powodzeniem startują na turniejach ogólnopolskich jak i międzynarodowych. Lubię podróżowanie, chodzenie po górach, spływy kajakowe. W styczniu spróbowałem jazdy na nartach i wygląda na to, że będzie to kolejna forma mojej aktywności ruchowej. Wolnego czasu mam jednak dość mało, poza pracą w straży jestem radnym gminy Dębowa Łąka a od kilku miesięcy prowadzę zajęcia sportowe z młodzieżą objętą opieką kuratora.

Pozostało jeszcze 15 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Szok! Nie żyje Tomasz "Papaj" Lech, grudziądzki kulturysta i strongman

Szok! Nie żyje Tomasz "Papaj" Lech, grudziądzki kulturysta i strongman

Kliknij i zobacz zwyciężczynie konkursu Miss Kujawsko-Pomorskiego. Mamy wyniki

Kliknij i zobacz zwyciężczynie konkursu Miss Kujawsko-Pomorskiego. Mamy wyniki

Tłumy dzieci na starcie! Ruszył Klub Małego Biegacza w Grudziądzu. Mamy zdjęcia

Tłumy dzieci na starcie! Ruszył Klub Małego Biegacza w Grudziądzu. Mamy zdjęcia

Zobacz również

"Makbet" był ostatnim spektaklem festiwalu Grudziądzka Wiosna Teatralna. Mamy zdjęcia

"Makbet" był ostatnim spektaklem festiwalu Grudziądzka Wiosna Teatralna. Mamy zdjęcia

Tłumy dzieci na starcie! Ruszył Klub Małego Biegacza w Grudziądzu. Mamy zdjęcia

Tłumy dzieci na starcie! Ruszył Klub Małego Biegacza w Grudziądzu. Mamy zdjęcia